Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-10-2016, 20:55   #7
sunellica
tajniacki blep
 
sunellica's Avatar
 
Reputacja: 1 sunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputację
Dzień I - Ilham i Dominica cz. 1

Dominice udało się dojść do dziewczyny, która siedziała zdezorientowana na piasku.
- Wszystko okej? - zaczęła, kucając obok.
Ilham drgnęła, odwracając twarz w kierunku kobiety. Po szeroko otwartych, błyszczących oczach, sądzić można było, iż jeszcze nie do końca uporała się z wydarzeniami ostatnich godzin.
- Jestem cała. - Cichy głos wydobył się z popękanych od słonej wody warg. Mówiła z silnym, arabskim akcentem. Mówiła jednak płynnie i pewnie. - Nic ci nie jest?
Ilham dosłownie nie zwróciła uwagi w jakim języku zadała pytanie Dominica. Zrozumiała i odpowiedziała, a Dominika nawet nie zwróciła uwagi na akcent, a co dopiero na język. Zrozumiała przecież co mówiła do niej Ilham.
- Nie, chyba nie. Jakieś otarcia - pokazała dziewczynie swój nadgarstek - i może kilka siniaków. Poza tym zgubiłam czapkę i bluzę. - Dodała nieco smutniej, wzruszając ramionami i palcem wskazując na swój cienki top. - A ty? Dasz radę wstać? Trzeba by sprawdzić, czy jesteśmy tu tylko we dwie, czy może znajdziemy jeszcze kogoś.
Dziewczyna w piżamie pokiwała głową, odwiązując warkocz, który schnąc na słońcu był niczym zaciskający się powróz.
- Może… może zaczekajmy na ekipę ratunkową? - przebąknęła wstając niepewnie na równe nogi. Bose stopy zatopiły się w ciepłym piasku, prawdopodobnie prywatnej plaży jakiegoś bogatego Niemca. Rozkładając i otrzepując z wody chustę, rozejrzała się wokoło, czując jak pot zaczyna rosić jej czoło. Było gorąco… bardzo gorąco. Wprawdzie była przyzwyczajona do takich temperatur, ale czy w Europie nie był przypadkiem bardziej umiarkowany klimat?
Mimowolnie Ilham zadarła głowę, spoglądając na słońce.
Dwie rozżarzone gwiazdy, niczym ślepia piekielnego potwora, wpatrywały się w nią na samym środku błękitnego nieboskłonu. Dziewczyna zmrużyła oczy, przez kilka sekund wytrzymując bijący od nich blask, a potem jej mózg jakby zaskoczył.
Zlękniona Iranka spojrzała na swoją rozmówczynię, następnie na palmy, na trupy, i ponownie na kobietę przed sobą.
Ona nie była w Niemczech… nie była nawet w Europie… trafiła do PIEKŁA. Przerażona chwyciła się za włosy, cofając się od Dominici, a krzyk jaki wydobył się z jej ust był niczym syrena alarmowa ostrzegająca przed nalotem.
Nica zaskoczona cofnęła się o krok. Jej towarzyszka niedoli należała chyba do tej grupy ludzi, która ciężko znosiła grozę, kiedy takowa spadała na człowieka.
- Spokojnie, hej, młoda, spokojnie - zaczęła, podchodząc delikatnie do dziewczyny, i próbując pogłaskać ją po ramieniu. - Mam na imię Dominica, a ty?! - Miała nadzieję, że przekrzyczy nieznajomą i przykuje jej uwagę swoja… no właśnie czym? Próbą bycia normalnym w nienormalnej sytuacji? Tak, chyba jakąś opcję trzeba było wybrać. A Nica wiedziała, że na pewno nie da się zamknąć w wariatkowie po tym, jak służby, które niewątpliwie już dawno wiedzą o katastrofie i ich szukają, tu dotrą. Wróci po prostu normalnie do domu, licząc na sowite odszkodowanie od armatora całej tej… przeprawy.
Ilham zaświszczało w gardle, gdy pozbyła się całej zawartości powietrza w płucach, a opuchnięta krtań z trudem otworzyła się po kolejną dawkę tlenu. Z napuchniętych i czerwonych oczu popłynęły rzęsiste łzy, a sama sylwetka dziewczyny zwiotczała, zgarbiła się i upadła na piach w geście całkowitego poddania i zrezygnowania.
Wiedziała, że grzeszyła w swoim życiu, czasem mniej… czasem bardziej. Była jednak przykładną muzułmanką. Modliła się pięć razy w ciągu dnia, pościła w Ramadan, dawała jałmużnę, co piątek chodziła do meczetu. Planowała pielgrzymkę do Mekki… I WSZYSTKO NA MARNE! BYŁA W PIEKLE! Jej dusza została potępiona na wieczność.

Ze zwieszoną głową, szlochała niczym opuszczone dziecko, owijając się zapiaszczoną chustą, jakby miała ją przed czymkolwiek obronić. Drżącym palcem wskazała rozmówczyni na niebo, rezygnując z dalszej konwersacji.
Nica nie zrobiła nic, kiedy nieznajoma wysunęła się spod jej palców i padła na piasek. A w zasadzie nie zrobiła nic, żeby ją powstrzymać, bo w tym samym momencie jednak po raz kolejny pokręciła głową i przewróciła oczami. Świetnie, psychicznie komuś odbija jeszcze nawet nie dobrą dobę po katastrofie. A co będzie potem? Uniosła jednak głowę, podążając za palcem leżącej i spojrzała w niebo.
Widok mógłby być przyjemny, soczyście niebieskie niebo, gdzieś w oddali mały, pierzasty baranek białej chmurki, wszystko sugerujące znakomitą pogodę, która mogłaby sugerować łatwiejsze przetrwanie… Jednak dwie kule słońca obecne na niebie nie były normalne. Słońca były blisko siebie. Jedno z nich świeciło bardzo jasno i przypominało w zupełności słońce jakie znała Nicka. Drugie było oddalone od pierwszego na oko o dwa razy wielkość pierwszego. Nie po linii prostej, a nieco niżej. Świeciło bardziej bladym, zimnym światłem.
- Uszkodziłam sobie wzrok - zadecydowała, oznajmiając to głośno, przecież to musiało być proste i oczywiste.
Dziewczyna u jej stóp przeszła z płaczu w gorliwe modły, szarpiące jej ciałem podczas rytmicznego bujania się w przód i w tył. Najwyraźniej była zbyt przerażona owym zjawiskiem, by aktualnie jako tako, czy nawet w ogóle, funkcjonować.
 
__________________
"Sacre bleu, what is this?
How on earth, could I miss
Such a sweet, little succulent crab"
sunellica jest offline