Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-10-2016, 21:42   #10
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Aldebrandt siedział przy stole ustawionym nieopodal kontuaru. Mężczyzna wyglądał na nieco ponad dwadzieścia lat. Los był dla niego łaskawy - miał wszystkie zęby, gładką cerę, prosty nos i zaledwie kilka zaczerwienionych wyprysków na brodzie. Jego ubranie było proste, wykonane z ciemnego samodziału, w sam raz dla uczonego w podróży. Jego skórzana teczka obita mosiężnymi guzami leżała na stole. Obok niej stał dzban wypełniony winem, ale nie produkowanym przez Hildę lekkim różowym, tylko ciężkim czerwonym, a więc lokalnym Zweigeltem lub sudenlandzkim Gewürtztraminerem. Stągwi towarzyszyły drewniane kubki, na razie puste.

*

Hildy chwilowo nie było, więc Bodo usiadł na swoim zwyczajnym miejscu, czekając. Karczmarka pofatygowała się sama do niego, przynosząc nieco wina. Zbyt mało, jak na gust szczurołapa.
- I co się krzywisz? - zapytała. - Mało Ci? Do tamtego jegomościa idź, więcej Ci naleje. To on się chciał z Tobą widzieć.


*

- Moritz! - stary marynarz usłyszał swoje imię już w progu, gdy tylko ściągnął kapelusz aby zmieścić się w drzwiach. Wołała go Hilda, stojąc za ladą i podając córce półmiski wypełnione parującą kaszą. Chwilę wcześniej przypłynęła barka i trzeba było obsłużyć nowych klientów. - Podejdź no do tamtego pana i rozgość się!

*


- Och, Elmer, mogłeś się chociaż uczesać - skarciła Lutefiksa karczmarka, gdy ten wszedł do wnętrza Ropucha. - I przydałoby się zmienić onuce. Tam podejdź, do stolika.

*


- Powitać szanownego pana, Herr Stutzer - Hilda delikatnie dygnęła, witając szlachcica. Wskazała na stolik, przy którym już siedziało kilku mężczyzn. - Tam proszę. Mam nadzieję, że zniesie Pan towarzystwo. Wszystko się wyjaśni.

*


- Jagódko, trzymaj no tylko tego swojego orła na uwięzi, dobrze skarbie? - gospodyni z lekkim przestrachem patrzyła na ptaka siedzącego na ramieniu dziewczyny. - Nie chciałybyśmy, żeby zrobił komuś krzywdę, prawda? A towarzystwo niezbyt mu może odpowiadać... - wskazała na stolik nieopodal kontuaru.

*

- I Herr Hraban już jest - następny półmisek parującej kaszy trafił w ręce Anny, a potem na stół zajęty przez marynarzy. - To już prawie wszyscy. Tam Pan podejdzie.

*

Wilhelm von Dohna i Santiago de Ayolas krok w krok podeszli do drzwi gospody. Każdy z innej strony. I obaj równocześnie weszli do środka, przepychając się i obijając o futrynę. Napięcie rozładowała natychmiast Hilda, witając obu panów. - Herr von Dohna i pan Santiago! To już wszyscy. Proszę, proszę do stołu. Herr Mössbauer, to już wszyscy. Coś podać jeszcze?

- Tak, droga pani - odpowiedział mężczyzna, ze zgrozą obserwując resztki czerwonego trunku znikające w gardzielach co poniektórych z zgromadzonych. - Jeszcze jedną stągiew tego wyśmienitego wina i jakieś serdelki dla psa. Może wtedy odczepi się od mojej nogawki!

- Przedstawiałem się już każdemu z osobna - Aldebrandt odchrząknął i wstał. - Teraz przedstawię się raz jeszcze i wyjaśnię sprawę, która kazała mi się spotkać z Wami. Cierpliwości. Nazywam się Aldebrandt Mössbauer. Jestem wysłannikiem Gretchen Herzberg, Najwyższej Kapłanki Vereny w Pfeildorfie. Jako, że zostaliście mi poleceni chciałbym Wam zaproponować pracę dla świątyni. A dokładniej odnalezienie pewnego człowieka - Friedermanna Lessinga, profesora historii Uniwersytetu Nulneńskiego, który zaginął dwa lata temu podczas badań terenowych. Eppiswald jest jedną z możliwych lokalizacji. Praca ma polegać na odnalezieniu tego mężczyzny, żywego lub martwego i przekazaniu wszelkich znalezionych dowodów rzeczowych oraz przedstawieniu raportu z przebiegu śledztwa. Kapłanka może zaoferować wam wynagrodzenie w wysokości jednej złotej korony dziennie. Na głowę - dodał, widząc zdziwione spojrzenia. - To chyba sporo... Ocekiwać się będzie od Was, że wywiążecie się z zadania w dwa tygodnie. W wyznaczonym dniu będzie tu, w Eppiswaldzie czekać na Was ktoś, kto zawiezie Was do Pfeildorfu, abyście mogli osobiście zdać raport. Jeśli jesteście zainteresowani, mam tutaj kontrakt do podpisania... - sięgnął po teczkę i wydobył z niej plik papierów, buteleczkę inkaustu i pióro. Z wyczekiwaniem spojrzał na zgromadzonych wokół stołu. - Kto pierwszy?
 
xeper jest offline