Raczej nie jestem z tych, co włażą z butami MG w fabułę, ale takie właśnie smaczki od siebie lubię dorzucać (Alaron może potwierdzić
), choć oczywiście nie każdemu musi to pasować i wtedy się dostosuję.
A co do "zieloności w horrorach", to czasem nawet lepiej, bo ma się inne spojrzenie na to wszystko i nie działa się schematami z filmów, czy książek. W każdym razie: nawiedzony dom i jakaś mroczna tajemnica? W to mi graj