Korban stojący trochę z boku patrzył na wszystkich lustrująco nad chusteczką przytknięta do ust i nosa. Unikał wzroku innych. Wyraz jego twarzy wskazywał niedolę i cierpienie, które większość mogła przypisać wrażliwości młodzieńca. Był jednak już znużony tym pożegnaniem na stająco przy łożu Lorda.
„Na siedmiu w końcu się dokonało, bo zaraz i mnie trzeba było by grzebać. „
Stłumił nagły atak kaszlu i wytarł chusteczką usta.
- Oczywiście mój Panie, natychmiast przejrzę stan spiżarni. Drogi Phomandzie proszę żebyś pomógł mi sporządzić przewidywaną listę gości. To wymownie pomoże przygotować stypę.
Po czym podtrzymując się oparcia, lekko chwiejąc się i kaszląc, usiadł na krześle.
Ostatnio edytowane przez mrokota : 06-11-2016 o 16:54.
|