- Przepraszam...
- O! Proszę o wybaczenie!
- Wybaczcie, wasza miłość!
Okrzyki takie i podobnej treści rozbrzmiewały praktycznie podczas całego spaceru straceńców. Wydawała je na przemian z krótkimi wybuchami zaraźliwego śmiechu młoda blondynka o marzycielskim wyrazie ślicznej buzi. Pośród tłumu nastroszonych dostojną godnością rycerzy, wojowników i elfów zdawała się co najmniej piątym kołem u wozu przywodząc nieomylnie skojarzenie z zabłąkanym szczeniaczkiem.
Mimo, że zwinności i gracji jej ruchom nie można było odmówić, co i rusz wpadała na towarzyszy, rozglądając się wkoło z wielkim zaciekawieniem. Niewiele szkody przy tym robiła, bo drobnej i lekkiej acz wielce dla oka przyjemnej postury była. Śmigała między drużyną niczym żywe złoto... i przyglądała się całemu zgrodzeniu z widocznym podnieceniem. Biła od niej radość a i wyraz nadziei nie niknął z jej oczu, choć z wielkim zawodem oglądała nad wyraz skromne progi przybytku. - Panie - zaszeptała z niejakim wachaniem do możnie wyglądającego bruneta, któren głosu jeszcze nie zabrał – Wyglądasz jakbyś bywał na takowych wyprawach. A w Drachenfels byłeś? – uniosła spojrzenie ciemnoniebieskich oczu ku niemu, gdy posuwali się w kolejce do podpisu. Nim jednak odpowiedzi udzielił, jej uwagę odwróciły poczynania imć czupurka, jak nazwała w myślach krasnoluda. - Ummm... wasza świętobliwość – wychyliła się zza ramienia rudzielca – a co z tymi co pisać ni czytać nie umieją? Przeczyta nam kto? – spytała scenicznym szeptem, osłaniając dłonią usta. Zażenowana, zagryzła lekko dolną wargę, zarumieniła lekko i potoczyła też szybko wzrokiem po rycerzach i elfach.
Ostatnio edytowane przez corax : 06-11-2016 o 17:42.
|