Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-11-2016, 22:05   #5
Mi Raaz
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
6 listopada 2016r., godzina 10:11, dom Jacka, Boise.

Jack miał właśnie wychodzić z domu, gdy na jego parking zajechała Mi samochodem swego ojca. Czuł ból w nodze i ucisk pistoletu pod pachą, gdy wykuśtykał na dziedziniec, wychodząc dziewczynie na przeciw.
Mi wyskoczyła z auta wrzucając do kieszeni telefon i biorąc lapka pod pachę. Widząc, że Gniew nieba kuleje podbiegła jak najszybciej i delikatnie chwytając go za rękę, wyciągnęła go z powrotem do domu.
- Zaraz spróbuję się tobą zająć.
Ustawiła swój laptop obok komputera Jacka.
- Mogę? - Nie czekając na odpowiedź wpięła swój telefon do jego sprzętu. Momentalnie komputer włączył się wyświetlając ekran sterowania MyMy. - Ty usunąłeś dane z kamer? Masz backup?
Rzucił jej tylko kluczyki do Hummera, których brelok był pendrivem.
Na włączonym obok lapku widać było jak Sniffer przeszukuje dane z kamer starając się wyłapać trasę jaką odjechały auta z miejsca rzezi. W jednym oknie wyświetlały się dane z kamer w leżu odnalezionego przez Mi wampira. Program znalazł czarną Impalę na miejscu masakry watahy, która później wróciła do swego magazynu w towarzystwie czerwonego vana.



Wysiedli z niego sprawcy rzezi, którzy weszli do magazynu na godzinę, gdzie posilili się na kilku ludziach, po czym wsiedli do vana i odjechali. Kamery uliczne mogły potwierdzić jedno - samochód udał się w stronę Kennewick.
Jack siedział w fotelu. Nie musiał niczego mówić. Mała wiedziała co się stało. Wiedziała co z jej matką. On zaś tylko zagryzł zęby na wspomnienie Isabell. Córka Sierpu nauczyła go wszystkiego co wiedział o umbrze. Należało ją pomścić. Całą watahę należało pomścić. Nikt kto był tam na miejscu nie może przeżyć. Nikt. I Jacka w tym głowa, żeby ta zemsta się dopełniła.
- Znajdź ich wszystkich! Co do jednego. Rozszarpię skurwysynów.
W końcu wstał z fotela i poszedł do łazienki. Zdjął dziurawe i zakrwawione spodnie. Rzeczywiście opatrunek pozostawiał wiele do życzenia.
Mi kazała szuka snifferowi dalej. Zerkała czy jej wampirek znów jest sam. Zerknęła na tarcze nałożone przez nią na Micron i dom Jacka. Chciała sprawdzić czy komuś udało się przebić. Nie odpowiedziała na słowa Gniewu Nieba jednak gdy się podniósł odprowadziła go wzrokiem do łazienki. Patrząc jak jej farmy mielą dane ruszyła za nim. Oparła się o ościeżnicę.
- Mogę ci pomóc?
Tarcze były w porządku. Nikt nie próbował się przebijać przez postawione przez Mi firewalle, zaś obiekt, który obserwowała pozostawał sam w swym schronieniu.
- Zależy na ile znasz się na opatrywaniu postrzałów - stał w łazience wpatrując się w dziurę w nodze, z której nadal sączyła się krew. W ręce trzymał przesiąknięte krwią bandaże.
Dziewczyna weszła do łazienki.
- Ni cholery się na tym nie znam. Mogę tylko spróbować to wyleczyć.

- Siadaj. - Mi podeszła i nałożyła ręce na skaleczenie. - Pani Snów jest… była w tym lepsza.
Siedzący na wannie Jack skrzywił się. Nie z bólu. Skrzywił się na wspomnienie Pani Snów. Położył dłoń na ramieniu małem Mi.
- Zdaje się, że teraz to ty jesteś głównym teurgiem watahy - i jakby chcąc zdjąć z dziewczyny ciężar odpowiedzialności dodał - jeżeli to nie pomoże, to przypalę ranę. To zamknie żyły i zablokuje krwawienie. A noga w końcu się zregeneruje.

Poszarpana rana na nodze, którą zostawiły pazury wilkołaka zaczęła się zrastać pod wpływem dotyku Małej Mi. Tkanka samoczynnie zbliżała się do siebie, regenerując się automatycznie, aż ślad po pazurach stał się zwykłym strupem. To nieco usztywniło nogę Jacka, ale umożliwiło mu w końcu chodzenie we w miarę normalnym tempie…
Łysielec wstał i poczochrał włosy dziewczyny.
- No mała, zaskakujesz mnie. Chodźmy zobaczyć komu można wpierdolić.
Wrócił do salonu. Obserwował przez chwilę pracę Snifera. Program potwierdził przypuszczenia -
wampir, który mieszkał w magazynie, jeździł czarną Impalą i był zamieszany w atak, był obecnie sam w swej kryjówce.
- Gdzie to jest? Jedziemy tam! - Jack wykrzykiwał jednocześnie szukając innych spodni. Wątpił, czy jakiś wampir ukorzy się przed Gniewem Nieba w samych gaciach.
Mi chwilę obserwowała go stojąc w drzwiach łazienki. Troszkę brakowało jej sił. To wszystko było takie boleśnie świeże. Powinna przeprowadzić apel dla poległych, a nawet nie potrafiła. Pokręciła głową by wyrzucić z głowy niepotrzebne myśli.
- Pakuj sprzęt. Z samochodu możesz się bawić dalej - Jack otworzył drzwi od garażu. Na stercie różnych mniejszych i większych mechanizmów leżało małe karbonowe urządzenie . Jack wziął je do ręki.


- Ty będziesz naszymi oczami maleńki - drona umieścił między siedzeniami pasażera i kierowcy. Wrócił jeszcze na chwilę do domu, żeby wyjąć gotówkę z sejfu w sypialni. Jack unikał gotówki. Miał zaufanie do plastikowego prostokąta z logo American Express. Jednak nie za wszystko mógł zapłacić kartą.

“Nielegalna broń i amunicja, za wszystko inne zapłacisz kartą Master Card”

Musieli się spotkać z ludźmi, z którymi najlepiej trzymał się Lester.
Dziesięć tysięcy dolarów zwinięte w elegancki rulon powędrowało do kieszeni nowych spodni.
- Daj mi jeszcze chwilkę, sprawdzę, czy policja go nie ściga. Wolałabym się nie spotkać z ojcem i chłopakiem na miejscu. - Mi podeszła do pracującego sprzętu. Wrzuciła na komputer Jacka film i oglądała go kątem oka, jednocześnie sprawdzając dane w bazie policji. Pękła widząc jak w jej matkę idzie magazynek ze srebrną amunicją. Dziewczyna zgarbiła się przed swoim komputerem i odłączyła pendriva. Gdyby dobrała się do niego wcześniej… może wszyscy by nadal żyli. Sięgnęła po telefon i wybrała numer Ryjka.
- Hej… wpadnę w jeszcze jedno miejsce. Jeszcze - przez chwilę patrzyła na monitor. Policja jeszcze nie wpadła na trop. Mieli czystą drogę. - … dajcie mi czas, będę wieczorem. - Rozłączyła się i wyłączyła laptopa.

Gdy wsiadł do samochodu powiedział tylko:
- Tak wiem, to idiotyczne, że hasło do WiFi w aucie to “Jack1981”. Ale pewnie i tak obeszłaś je bez próby złamania, więc po kiego miałem się wysilać.
Auto ruszyło z piskiem opon, a deskę rozdzielczą rozświetliły kolorowe ikonki symbolizujące zagrożenia bezpieczeństwa. Aktywowany ASR, zmianę pasa bez kierunkowskazu, czy przekroczenie dozwolonej prędkości. Jakoś tak Jack nie miał czasu przejąć się żadną z nich.
Mi podpięła swój telefon przez USB i na GPS wyświetlił się adres wampira.
- Zaraz postawię ci walla na aucie. Wolałabym by te dupki nie widziały nas gdy będziemy lecieć za nimi do Kennewick. - Gdy Jack prowadził Mi wrzuciła dane drugiego auta do Sniffera. Spięła kilka zombiaków, atakując serwer policji. Potem będzie musiała tam posprzątać, gdy chłopaki zaczęli pracować włamała się do bazy i spięła z monitoringiem dróg. Ciekawe gdzie na noc zatrzymały się jej wampirki. Wyszukiwała informacje o opuszczonych lokalach, rejestracjach w hotelach na 2 dni, choć w to wątpiła przy tak dużej grupie. Omdlenia i zgony przy trasie. Lewą ręką wystukała dwie komendy na telefonie i ten zaczął instalować właściwe blokady na samochodzie Jacka. Blokady zaczęły działać jeszcze nim Sniffer znalazł pierwsze dopasowanie. A trochę tego było. Van zatrzymywał się w kilkunastu miejscach w okolicy, wyruszył ze Spokane, przez Pasco, Richland, Kennewick, Pendleton, La Grande, Baker City, później prosto do Boise. W drodze powrotnej zaś... Zatrzymał się dopiero w Kennewick na parkingu obok Southridge Sport Complex. Wszędzie kamery rozpoznały ten sam samochód na parkingach…
Ustawiony przez małą GPS usilnie kierował ich na drogę międzystanową 84. Oczywiście był to najprostszy sposób dotarcia do celu. Jednak gdy Jack trzeci raz zignorował podpowiedź systemu nawigacyjnego poczuł się zobowiązany wyjaśnić.
- Potrzebujemy broń i amunicję. Pijawka może nie być sam. Zresztą… zadarł z wilkołakami, na pewno nie będzie sam.
Spojrzał na Małą Mi. Nie umiał o niej inaczej myśleć. Musiał się zastanowić jak córka Isabell miała na imię. Uwielbiał tę małą. Jeszcze parę lat temu kupował dla niej piwo. Zaraz, dlaczego w zasadzie przestał? Czy to możliwe, że Mała jest dorosła? Neee. Nadal jest małym robaczkiem siedzącym w kabelkach. Przepina te wszystkie rzeczy, gdy Isabell prowadzi ich w umbrze…

Skończyło się. Nie ma już Isabell. Zostali sami. A nie powinni. On też miał zginąć. Powinien zginąć w walce. Dłonie zacisnęły się mocniej na kierownicy. Dobrze, że małej został ojciec. Jack nie miał nawet tego. I był dużo młodszy gdy został sierotą.

Teraz liczyła się zemsta. Każda jedna pijawka, która wyszła z tego cało zostanie wytropiona i odesłana w niepamięć. A później Jack dowie się z czyjego polecenia działali. I ich też wytropi i rozszarpie. I wszystkich z nimi związanych!

Mi rozpięła GPS gdy tylko Gniew Nieba stwierdził, że musi zajechać po broń.
- Jak uważasz. Zazwyczaj bywał sam. - Dziewczyna poleciła MyMy zapamiętać trasę, teraz nie chciała patrzeć na drogę, a była ciekawa gdzie zaopatruje się jej wujek. - Niepokoi mnie ex twojej dziewczyny. Cały czas szukam jak mogli się o nas dowiedzieć i ten typek jest niepokojąco blisko zarówno wampirów jak i wilkołaków.
- Mojej dziewczyny? - Reed był szczerze zdziwiony. Dziewczyny to nie miał od czasów szkoły średniej i jakoś tak nigdy nie myślał o Jenny.
- Skąd ty? Jak? - pytania wbiły się z siłą huraganu do głowy Jacka. Wtedy dotarło do niego, że dziewczyna miała oczy wszędzie tam gdzie były kamery. Na moment uspokoił się gdy dotarło do niego, że w sypialni nie ma monitoringu. Po to tylko, żeby się znowu spiąć na myśl o kamerze w salonie i kuchni. Zerknął jeszcze na telefon. Jenny rzeczywiście nie odzywała się od wczoraj. To nie w jej stylu. Gospodarowała mu cały wolny czas.
- Powiesz coś więcej? - w końcu się uspokoił. W zasadzie nie oczekiwał odpowiedzi na poprzednie pytania, ale po tym zamilkł i czekał.
- Ten Aeron Jones… ex Jenny. To przez niego trafiłam na tego wampira. - Wskazała podbródkiem na monitor, na którym wyświetlało się leże wampira. - Spotykał się z Vladimirem w celu dobicia jakichś interesów. Wygląda mi na handel bronią i paroma innymi rzeczami. Chłopak albo utknął w średniowieczu albo zbyt dobrze wie z czym wiąże się posiadanie konta. Nie mam nic. - Mi na chwilkę zamilkła i przetarła oczy. - Jak szukałam gdzie przetrzymywał Jenny, bo myślałam, że może natrafię na kolejnego wampierza, okazało się, że ten słodziak spotyka się także z Nortonem… kojarzysz? Alfa z władców Cieni. Z resztą twoja dziewczyna też, się z nim widziała.
- Norton go skuł i miał odstawić na policję w dniu w którym poznałem Jenn. Czy później też się widywali? - Jack zazwyczaj nie okazywał emocji innych niż gniew. Tym razem jednak był wyraźnie zaniepokojony.
- Nie… nie widziałam go jakiś czas. - Mi zerknęła na Gniew Nieba. Najwyraźniej nie tylko ona się do kogoś przywiązała. - Fakt faktem, mógł wiedzieć gdzie się spotykamy i mieć kontakt z wampirem. Chcę zajrzeć do leśniczówki, w której przetrzymywał Jenny. - Mi przemilczała fakt, że nie ufa też kobiecie.
- Pojedziemy tam później - dla Jacka to była cała masa nowych faktów. Faktów, które musiał przeanalizować. To nie był dobry moment na kontynuowanie rozmowy. Milczał.
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline