Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-11-2016, 14:24   #7
mrokota
 
mrokota's Avatar
 
Reputacja: 1 mrokota jest na bardzo dobrej drodzemrokota jest na bardzo dobrej drodzemrokota jest na bardzo dobrej drodzemrokota jest na bardzo dobrej drodzemrokota jest na bardzo dobrej drodzemrokota jest na bardzo dobrej drodzemrokota jest na bardzo dobrej drodzemrokota jest na bardzo dobrej drodzemrokota jest na bardzo dobrej drodzemrokota jest na bardzo dobrej drodzemrokota jest na bardzo dobrej drodze
Korban spojrzał w oczy Gabrielli, uśmiechnął się blado i zmęczonym głosem powiedział.
-Pani myślę że człowiek pokroju twego stryja, miał by kiepski pożytek ze mnie w ostatniej drodze. Lepiej będzie jeśli będę dalej zajmował się tymi prozaicznymi i przyziemnymi rzeczami, jak uzupełnianie np. zapasów jedzenia, świec czy też strzał do łuków.
Odwrócił głowę ku drugiej siostrze i starając się uśmiechnąć uprzejmie, skinieniem głowy podziękował za gest pomocy. Następnie podniósł się dość ciężko z krzesła i podszedł do nowego Lorda.
-Panie ty i twoja rodzina, przyjmijcie wyrazy ubolewania nad waszą stratą. Mimo że nie znałem Lorda Tristana Darkwatera długo jestem przekonany że był mężem godnym słów uznania i podziwu.
Panie prosił bym cie jako nowego opiekuna rodu, kiedy ból po stracie zelżeje na tyle abyś mógł podjąć obowiązki Lorda, o spotkanie w sprawach administracyjnych. A teraz pozwól że się oddalę i nie będę już zakłócał waszego żalu.
Korban podszedł do zwłok Tristana i oddał mu należyty szacunek przed ostaniom podróżą. Następnie przed odejściem, kładąc dłoń na ramieniu Maestera uprzejmie, miękko, zwrócił się do niego.
-Phomandzie kiedy tylko uporasz się ze swoim przykrymi obowiązkami, chciałbym żebyśmy się spotkali. Będę prawdopodobnie u siebie.
Mówiąc to odprowadzał wzrokiem, ukrywając zaciekawienie, Wilbura kiedy ten opuszczał pokój.
Następnie widząc że większość zgromadzony ruszył zająć się innymi sprawami, Korban bez zwracania na siebie uwagi opuścił komnatę.
Za drzwiami przywołał czekającego Braxa, nie patrząc na niego powstrzymał przed podaniem ramienia i rozjarzał się, upewniając czy są sami. Następnie przyspieszając kroku zaczął mówić ściszonym, twardy, tonem.
-Napiszesz do naszych „przyjaciół” w królewskiej przystani i poprosisz o przyjazd trzech, czterech zmyślnych chłopaków. Przydadzą się. Szczegóły omówimy wieczorem. Teraz idziemy do komnat, muszę wypić od Babci jakieś lekarstwo, na ten kurewski katar. Później jedziemy do przystani zamówić Krwawe Czerwie, wołowinę i wina oraz może uda się wydobyć jakieś ekskluzywne „rarytasy” na stypę. Poza tym przypłynął statek do portu. (uśmiechnął się tajemniczo) Warto porozmawiać z załogą.(spojrzał na Braxa z dezaprobatą) Na litość bogów Brax, śpieszy nam się......
W drodze do komnaty Korban starał się przypomnieć sobie i ułożyć w głowie co goście i domownicy lubią oraz ich specjalne upodobania. Bez pomocy Maesteras moze się nie obejść . Cholera......
 

Ostatnio edytowane przez mrokota : 09-11-2016 o 17:59.
mrokota jest offline