Odświeżony po porannym seansie w łaźni u Uczynnej Esmeraldy, Hernando Galbo raźno maszerował wzdłuż jednej z alei przecinających Andalgę, kierując się ku portowi. Takie przechadzki w przypadku Hernando należały do rzadkości, zazwyczaj korzystał z lektyki niesionej przez czterech niewolników. Świeżość ustąpiła kroplom potu, które znaczyły szerokie czoło kupca, spływając po policzkach i ginąc w naoliwionych splotach czarnej brody. Doskonały nastrój wyprowadził go na ulicę w ten piękny, słoneczny poranek - doskonały ze względu na spotkanie jakie miało się już wkrótce odbyć w należącym do niego portowym magazynie. Jego wzrok powędrował ku dwóm podążającym za nim mężczyznom, a potem zatrzymał się na błyszczącym na palcu pierścieniu z szafirem. Nie ma się czego obawiać, pomyślał. Alonso i Fernando są na swoim miejscu.
Hernando zbliżając się do magazynu, z satysfakcją zauważył, że stojący w progu strażnik odpowiednio wypełnia swoje obowiązki. Ten wyprężył się na baczność, widząc pryncypała. - Tak jak kazałeś, panie. Są w środku. Nieuzbrojeni, zgodnie z Twą wolą. Hernando kiwnął głową i przestąpił próg magazynu. Dwaj ochroniarze podążyli za nim.
W oświetlonym kagankami wnętrzu czekało na niego dwóch odzianych z przepychem mężczyzn. Należeli do konkurencyjnej gildii, a spotkanie miało upokorzyć ich Dom, równocześnie wywyższając Dom Anchiso - gildię, do której należał Galbo. Pierwszy odezwał się młody Paolo Vierri, jak zwykle arogancki i porywczy. - Bez wątpienia kazałeś nam czekać w tej przeklętej, zarobaczonej norze, aby wyprowadzić nas z równowagi. Skończmy z tymi dziecinnymi gierkami! Pokaż to cudo, które twierdzisz, że znajduje się w Twoim posiadaniu. Hernando udał, że nie usłyszał obrazy. Uśmiechnął się. - Niecierpliwy? Więc przejdźmy do rzeczy.
Z fałd swojej szaty wydobył misternie zdobiony mosiężny kluczyk i przez chwilę trzymał go w dwóch palcach na wysokości oczu swoich konkurentów. Powoli, z teatralną przesadą podszedł do półki znajdującej się na ścianie. Ściągnął z niej proste, drewniane pudełko wielkości ludzkiej głowy. Odrzucił pokrywkę i z wnętrza wydobył drugie, mniejsze pudełko. Było wykonane z wypolerowanego, czarnego drewna i ozdobione osadzonymi w srebrze rubinami.
Paolo i jego starszy towarzysz nie byli w stanie całkowicie ukryć zainteresowania, gdy Hernando włożył kluczy do zamka. Paolo oblizał wargi. - Otwórz wreszcie! Nie daj nam czekać. Wyraz satysfakcji zagościł na twarzy Galbo. Podniósł pokrywkę i skierował otwarte pudełko ku twarzom gości. - Patrzcie - szepnął i natychmiast podniósł głos. - Oto cudo z rusanamańskich krain!
Przedstawiciele Domu Aronto przez chwilę przyglądali się wnętrzu puzderka, a Hernando bacznie wpatrywał się w ich twarze, szukając na nich wyrazu zazdrości i oczarowania. Zamiast tego mężczyźni spojrzeli na siebie z politowaniem. - Co sądzisz, Aldo? Jastrząb? Gdyby tu był mój sokolnik, z pewnością by wiedział. Aldo parsknął.
Uśmiech na twarzy Hernando znikł, gdy odwrócił pudełko i spojrzał do środka. Zamiast bezcennej, wysadzanej szlachetnymi kamieniami figurki złotego smoka, wyposażonej w mechanizm poruszający szczękami i skrzydłami, wewnątrz leżało jedno brązowe pióro. Hernando bezradnie popatrzył wokoło. Nie był w stanie powiedzieć ani słowa.
Paolo i Aldo odwrócili się i skierowali do wyjścia. - Biedny Hernando. Ptaszek uleciał z jego skarbem - stwierdził ze śmiechem Paolo, gdy przekroczyli próg i ruszyli wzdłuż nabrzeża.
Krótko i bez fajerwerków:
- Sesja osadzona w moim autorskim świecie Vrakhoss
- Mechanika oparta na zmodyfikowanym WH
- Gdoc może być
- Tempo sesji dosyć szybkie
- Posty krótkie
- 3-6 graczy
- Rekrutacja potrwa 2 tygodnie, chyba że wcześniej zbierze się odpowiednio liczna grupa
- Tworzenie bohatera
- Sesja zaczyna się w Andaldze, w torillskim Dierro, 21 dnia miesiąca Sev, roku 1218
- Bohaterowie zostają wynajęci przez Hernando Galbo do pojmania rozbójnika ukrywającego się pod pseudonimem Sokół.
- W zamierzeniu pierwsza z serii przygód powiązanych ze sobą osobami bohaterów
Coś więcej?