Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-11-2016, 14:39   #5
Mira
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Kiedy Tatiana opuściła apartament Starszej, zastała swoich opiekunów rozmawiających o czymś “po chińsku”. Wampirzyca wciąż miała w dłoni KO ale jedyne co wychwyciła na appce z tłumaczem to “...72 godziny więcej i wpiszę to sobie do życiorysu...” - wypowiedziane przez Ren.

- Wampirzyco? Czy wszystko w porządku? - Ren odwróciła się do Tatiany, widocznie spodziewała się iż wizyta u Niobe potrwa dłużej.
- W jak najlepszym - uśmiechnęła się słodko. - Co stanie się za 72 godziny, skarbie? - podeszła i oparła się na pancerzu dziewczyny, jakby z nią spoufalając.

Kiedy Ren poruszała się w pancerzu jej ruchy były dość płynne, zupełnie jak u żołnierza w mundurze polowym z plecakiem i osprzętem. Jednak kiedy wampirzyca oparła się o egzoszkielet, okazało się, że był stabilny zupełnie tak samo, jakby opierała się o ścianę.

- Och.. - Ren przygryzła wargę ale miała raczej dobry nastrój - za 72 godziny pobiję swój rekord w niespaniu, czyli 324 godziny.
- To jak chcesz, to leć spać, mała. Ciocia wampirzyca będzie grzeczna i się rozejrzy trochę. - spróbowała.
Ren spojrzała smutniej na Tatianę.
- Nie staram się cię inwigilować wampirzyco. Jesteś naszym gościem i moim obowiązkiem jest dbać o twoje bezpieczeństwo i dobro. Nie musisz mnie gubić, żeby się rozejrzeć - mówiła a jej oko lekko mrugało jakby miała podzielną uwagę. - Rozumiem, że będziesz mi dziś towarzyszyć by lepiej nas zrozumieć, proszę więc, chodźmy.



***
Deptak

- Wieża schodzi głęboko pod powierzchnię gruntu, tam jest łatwiej zachować dodatnią temperaturę, zaś z materiału skalnego uzyskanego w czasie drążenia wzniesiono większość naziemnej części kompleksu - tłumaczyła Ren w czasie długiej podróży windą.
W pewnym momencie przez przeszkloną szybę windy Tatianie ukazał się widok… ulicy?

[MEDIA]http://1.bp.blogspot.com/-rewduOjXdGE/WCY0jxJDmfI/AAAAAAAAgtU/fUQNG2bAHZohU1dJLwWWfQIRdtDynRPQwCLcB/s1600/dzielnia.jpg[/MEDIA]

Naturalna jaskinia o wysokości około czterdziestu metrów otoczona była budynkami mieszkalnymi.

- Ten sektor nazywa się “Deptakiem” o tej godzinie jest dość pusto, szczególnie tak jak teraz, w lecie, kiedy na górze jest wciąż dość ciepło. Jednak zimą, większość mieszkańców spędza tutaj wolny czas. Sporo osób też tu mieszka, w tym ja. Starsza Niobe wysłała mi wiadomość z informacją iż mogłabyś zostać u mnie, byłabym zaszczycona jeśli byś chciała. Montaż kroplówki zająłby mi maksymalnie godzinę.
- Wiesz co ryzykujesz?
- zapytała Tatiana dziewczynę, nawet na nią nie patrząc. Rozglądała się za to ciekawie po deptaku.
Ren spojrzała ciekawie.
- Wyjaśnij proszę.

Przy jedynej fontannie siedziała para starszych mężczyzn i całowała się namiętnie. Trzy ubrane w egzoszkielety Azjatki właśnie wchodziły do lokalu obok.

Tatiana przewróciła oczami.

- Nie wiesz do czego jestem zdolna. Wiesz jednak że dawno temu moja rasa była uznawana za wcielenie zła i... nie bez przyczyny. Zapraszasz więc do domu kogoś, kogo nie znasz i nie jesteś w stanie kontrolować? Mogę cię zaatakować, wyssać twoją krew, przemienić bez twojej zgody... mogę cię choćby zgwałcić! Czy naprawdę jesteście tak ślepo naiwni? - wybuchła.
Ren wpatrywała się w Tatianę z uwagą.
- Czy dałam ci powód by tak postąpić? - zapytała spokojnie ze skupioną twarzą. Yul stał nieruchomo.

Wampirzyca nie bacząc na pancerz dziewczyny, ani na jej towarzysza nagle przyparła Ren do zimnej, idealnie gładkiej powierzchni ściany.
Ren nawet z opancerzeniem nie mogła przecież być tak ciężka, Tatiana zdała sobie z tego sprawę gdy kobieta zamiast cała się przesunąć wygięła się jak struna. Wciąż, by to uczynić, wampirzyca nie musiała poświęcać krwi.
Kainitka była gotowa na atak Yula który jednak nigdy nie nastąpił. Mężczyzna przyjął jedynie postawę zasadniczą i obserwował sytuację.
Tatiana przybliżyła twarz do twarzy Ren, a ramieniem zablokowała jej ramię.
Dziewczyna miała dobre odruchy i ewidentnie była przeszkolona w samoobronie. Teraz wampirzyca musiała użyć krwi by przytrzymać mechanicznie wzmocnione ramię, które miało chyba siłę imadła. Oznaczało to jednak, że Tatiana wciąż mogłaby je urwać, gdyby tylko chciała.

- A czy wszystko ma powód? - spojrzała na ładną buzię dziewczyny, po czym skierowała spojrzenie na jej szyję - częściowo ukrytą pod materiałem - Może najlepszym powodem jest... moje pragnienie?

Ujęła delikatnie podbródek młodej kobiety, by ta zmuszona była patrzeć jej w oczy. Trzeba było oddać Ren iż zachowała zimną krew, choć ograniczenie swobody ruchów było ewidentnie uszczerbkiem na jej dumie.

- Jeśli chciałaś zaprezentować swoją siłę, udało ci się. - powiedziała łapiąc oddech.
- Jeśli… - Ren była lekko podenerwowana - chciałaś mojej… krwi, wystarczyło zapytać.


Yul cały czas tylko się przyglądał. Nieliczni przechodnie nie zwracali właściwie uwagi na zajście, dopiero jakieś azjatyckie dziecko krzyknęło coś entuzjastycznie.

Tatiana odsunęła się z promiennym uśmiechem na ustach i obeszła dookoła Yula, jakby był rzeźbą, a nie żywym człowiekiem. Mężczyzna śledził wampirzycę spojrzeniem na tyle, na ile mógł nie zmieniając pozycji swojej szyi.

- Pytanie brzmi czy ponawiasz swoje zaproszenie, skarbie. Bo wiesz... tacy jak ja zwykli brać a nie pytać. Pomogliście mi, dlatego stawiam sprawę jasno.

Ren chciała od razu ale zawahała się, coś nagle ją zaniepokoiło.

- Poznać znaczy zrozumieć, chciałabym byśmy byli przyjaciółmi, proszę, zostań u mnie i nie wahaj się powiedzieć, jeśli coś dręczy twoje myśli.

Na te słowa wampirzyca skierowała palec wskazujący w policzek Yula, naciskając lekko na jego skórę.

- A ty co o tym myślisz, marmurowy wojowniku? Czy Ren działa mądrze zapraszając do swego domu potencjalne źródło zagrożenia? A może los koleżanki wcale Cię nie obchodzi? - zapytała, przysuwając bliżej twarz, jakby wdychała jego zapach.

Yul wyprostował się jeszcze bardziej, ale nie odsunął, zmierzył za to po raz setny wampirzycę.

- Czyny mają wartość, nie słowa - wydukał wreszcie z dziwacznym akcentem. Spojrzał przelotnie na Ren, jakby upewniając się czy powinien się wypowiadać.

- Jeśli Ren widziałaby zagrożenie, na pewno powzięła by odpowiednie środki.
- Coś was łączy?
- zapytała ciekawsko Kainitka, przyglądając się reakcji Ren.
- Pracuję teraz dla niej. - odpowiedział rzeczowo mężczyzna.

Ren wykorzystała sytuację do sprawdzenia swojego pancerza, choć trzeba było przyznać iż kiedy sytuacja jest odwrócona i to ona obserwuje swojego partnera w interakcji z wampirzycą, jest znacznie bardziej skupiona na jej ruchach.

- No dobrze, w takim razie pokażcie mi jak tu świętujecie, żebym mogła uczcić powrót do życia, a potem chętnie skorzystam z twojej gościny, Ren. - rzekła Tatiana odskakując od Yula i jak gdyby nigdy nic, ruszając przed siebie deptakiem, kołysząc przy tym lekko biodrami.

Trójka za sugestią Ren skierowała się do jednego z lokali rozrywkowych z którego co raz ktoś wchodził lub wychodził.

[MEDIA]https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/564x/15/bb/b0/15bbb007938a23baf8de64288c03f118.jpg[/MEDIA]

Przechodząc przez wypełniony zielenią korytarz, Tatiana znalazła się w miejscu przypominającym ogród. Na wygodnych kanapach siedzieli ludzie w różnym wieku, choć sami Azjaci. Większość trzymała w dłoniach szklanki z napojami. Charakterystyczny zapach nie pozostawiał złudzeń, był tam alkohol.

Kainitka rozglądała się ciekawie. Pozostawiała jednak decyzję swoim towarzyszom co do miejsca, gdzie usiądą.

Towarzystwo było przyjazne, choć w jednej z sali odchodzącej od centralnego ogrodu, Tatiana widziała autentyczny pojedynek zapaśniczy, kilku gapi przyglądało się z zadowoleniem i dopingowało walczących. Ren prowadziła ich w stronę automatu do drinków, drogę zaszedł jej jakiś już nieźle pijany facet - może dwudziestolatek patrząc miarą ludzi z epoki Tatiany. Coś gadał w twarz opancerzonej (sam był bez egzoszkieletu), Tatiana zerknęła na KO.

- Ej biała siostro, fajnie że wpadliście, nie ma już nigdzie nikogo komu moglibyście spuścić wpierdol? - Ren wydawała się lekko poirytowana ale chyba nawykła do takich odzywek.
- Tak jasne. - odpowiedziała po chińsku wymijając faceta, ten przeniósł otępiały wzrok na Tatianę.
- Łał… “goła” białaska, to wy w ogóle macie ciało pod egzo? - roześmiał się na koniec. Yul uśmiechnął się, chyba pierwszy raz odkąd wampirzyca go poznała.

Tatianie więcej nie trzeba było. Podeszła do mężczyzny, złapała go za ramię i zwyczajnie, samym naporem ciała zmusiła, by przed nią ukląkł. Nie przestawała się przy tym uśmiechać zmysłowo, jakby to był rodzaj flirtu.
Znów warte zauważenia było to, że nawet tak pijany facet miał jakieś obronne odruchy. Niestety dla niego, nawet gdyby nie był otępiały alkoholem, na niewiele by mu się zdało przy konfrontacji z wampirzycą. Nogi mężczyzny ugięły się jak kartka papieru kiedy kobieta przymusiła go do uklęknięcia. Jego twarz wyrażała wielkie zdziwienie, zaś stojący w pobliżu ludzie ryknęli śmiechem.

- Łał... - tyle pokazało się na KO.

- A teraz przeprosisz moją koleżankę i zapytasz czy możesz zrobić jej dobrze w tej pozycji. - Tatiana uśmiechnęła się jeszcze szerzej, po czym zwróciła do Ren - Możesz mu to przetłumaczyć?

Yul wyglądał na bardzo zadowolonego, Ren natomiast wręcz przeciwnie, wydawała się speszona. Zaczęła mówić do mężczyzny:

- Jestem sawantką bracie, proszę darujmy sobie stereotypy. - facet pokiwał głową.
- Czemu siostro? Nie ma to jak starzy dobrzy biali nie?
- w swoim upojeniu jego słowa biły szczerością. Yul westchnął rozbawiony. Tłum gapiów wyglądał jakby wyczekiwał jakiegoś brutalnego zakończenia sceny.
- Na pewno nie chcesz skorzystać? - zapytała Tatiana towarzyszki - Tacy pyskaci zazwyczaj są też nieźli w... - zrobiła wymowną przerwę. Trzymała faceta do czasu podjęcia decyzji przez Ren.

- Wiem... - zgrymasiła się Ren - proszę, możemy zostawić tego dupka?

Wampirzyca puściła mężczyznę i wyminęła go jakby był niewidzialny.

- To gdzie teraz?

Ren, która chciała opuścić scenę jak najszybciej wskazała gestem głowy dystrybutor drinków. Urządzenie wyglądało na maszynę do napojów z lekką nutką Star Treka. Po chwili Ren stała ze szklanką w dłoni, wolną ręką wygrzebywała jakiś kabel za szyją.

- Jest coś co lubisz pić? - zadała głupie pytanie.
- Zgadnij. - Kainitka popatrzyła wymownie na Ren. - Jak chcesz się ze mną napić, najpierw musiałabyś spić się sama, a potem pozwolić się ukąsić.
Ren która właśnie brała pierwszy łyk zatrzymała się z buźką w szklance.
- Oh…
- zerknęła na panel urządzenia zanim Tatiana nie dokończyła myśli.
- Oh… - zareagowała na jej konkluzję. - Jeśli chcesz… - powiedziała wlewając w siebie pośpiesznie zawartość szklanki.
- Nie boisz się? - wampirzyca przyglądała się ciekawsko dziewczynie.

Zdawało się, że Ren odpowie twierdząco, jednak po szybkim rzucie wzrokiem w kierunku Yula, kobieta schowała twarz w drinku po czym odparła.

- Niepokój przed nieznanym nie jest czymś dziwnym, ale jest też ekscytacja. Zresztą, skoro robili to moi przodkowie, czemu ja miałabym się wzbraniać. - odpowiedziała ostrożnie.
- Bo tak ci dyktuje zdrowy rozsądek? - zapytała Tatiana, opierając się plecami o automat - Bo zawierzysz swoje życie obcej istocie? Ty decydujesz. Jeśli jednak powiesz “tak”, ja nie cofnę się. - zmierzyła ją wzrokiem.

Na twarzy kobiety obawa mieszała się z ciekawością.
- Ufam… zakładam, że nie chcesz mnie skrzywdzić, moja praca, to co robię, po prostu chciałabym spróbować. - Yul, który pił coś nisko, jeśli w ogóle procentowego postanowił włączyć się do rozmowy.
- Wiedzielibyśmy, gdyby coś się jej stało jeśli to cię właśnie ciekawi, brak agresji nie oznacza bierności w sytuacji zagrożenia.

Tatiana tylko skinęła głową.
- Co teraz? - zapytała, nagle zmieniając temat.
Ren uśmiechnęła się niepewnie.
- Ludzie bez egzo zazwyczaj tańczą albo się z kimś biją w miejscach takich jak to. W moim przypadku chyba po prostu poczekamy aż się upiję co…
- Nie potrwa długo
- Wtrącił Yul uśmiechając się pod nosem.
- Racja… - przyznała Ren - zorganizuje dla ciebie jakiś lepszy tłumacz tak szybko jak to możliwe. Ale oczywiście spróbuj się z kimś zaprzyjaźnić jeśli chcesz. Aha, z bójek się wychodzi o własnych siłach… takie są zasady.
- Zostanę z wami
- odparła Tatiana - Może mi o sobie opowiecie? W moich czasach tak młode osoby jak ty, Ren, uznawane były za niedorosłe i jedyny obowiązek jaki miały, to uczyć się. Nie było mowy o... pracy, a co dopiero ryzykowaniu własnego życia w kontaktach z obcą niemal rasą - uśmiechnęła się, po czym zwróciła do Yula - A ty zupełnie nie wyglądasz na 41 lat. Ciacho z ciebie, bym powiedziała, choć nieco poobijane. - mrugnęła zalotnie.

Ren wlewała w siebie alkohol dość szybko, w zasadzie tak jak możnaby się spodziewać po szesnastolatce.

- Ludzie są sprawni kiedy się za takich uważają, a dojrzali kiedy dojrzałe jest ich ciało. - powiedziała nieco weselszym, pewniejszym już tonem - zresztą, jestem sawantką więc powinnam dawać dobry przykład i inspirować. - zerknęła na towarzysza.
- Yul jest milicjantem, od małego się go na takiego hoduje. - Mężczyzna tylko pokiwał głową, najwyraźniej nie przeszkadzało mu, gdy mówiono za niego, chociaż nie wydawał się być upośledzony umysłowo.
- Ty też mi się podobasz - odpowiedział za to Tatianie - za 41 godzin mam wolne, mogę zdjąć wtedy egzo jeśli masz ochotę… - Ren zachichotała.
- No tak, typowy białas...za grosz finezji…
- Jeśli nie przeszkadza ci, Yul, że mogę cię ugryźć... z przedstawicielem prawa nigdy tego nie robiłam... Choć mam ponad pół tysiąclecia
- zaśmiała się, lecz nie było w tym wesołości.

Znów powróciła świadomość tych wszystkich twarzy, których więcej nie zobaczy. Postanowiła uciec przed nimi.

- Wasze “dniówki” pracy są naprawdę długie. - zauważyła - Nie męczycie się? Jesteście w stanie funkcjonować ponad dobę na pełnych obrotach, czy macie jakieś wspomagacze?
Ren zaśmiała się rozluźniona.
- No jasne że to chemia, przecież jesteśmy tylko ludźmi. Ale i tak po około stu godzinach zaczyna odbijać, szczególnie starszym jak Yul. - Ren stuknęła go w ramię, mężczyzna nie wydawał się zadowolony.
- A jak to się stało, że robicie co robicie? Rozumiem, że ty Yul nie miałeś prawa głosu, skoro cię “hodowano” od małego? - wampirzyca przyglądała się ciekawie raz kobiecie, raz mężczyźnie.

Yul spojrzał na Ren jakby w nadziei, iż ta nawet pod wpływem lepiej wyjaśni, kobieta kiwnęła głową.
- To niezupełnie tak. Jak rodzisz się biały, to po prostu wszyscy spodziewają się, że zostaniesz dobrym żołnierzem, może nawet juggernautem. Nikt cię nie stopuje, ale jak niczym się nie wyróżniasz to pokierują cię tą drogą. Każdy przecież musi coś robić w społeczności. Ja urodziłam się… inna, widzisz, bez egzo mam problem z poruszaniem się, sawanci muszą bardziej się starać i wybić się w jakiejś dziedzinie. Jeśli twoje ciało jest poniżej średniej, twój umysł musi być powyżej, nie ma innego sposobu.
- Nie dość, że rasizm, to jeszcze brak specjalnych warunków dla niepełnosprawnych. Ludzie z mojej epoki złapaliby się za głowy.
- powiedziała Tatiana, po czym dodała - Przynajmniej oficjalnie. Po prawdzie byli jeszcze gorsi, bo byli zakłamani... w większości - odchrząknęła, czując, że wchodzi na grząski grunt - No dobra, księżniczko, chyba możemy powoli iść do ciebie i położyć cię spać. Choć przed snem, będę chciała wykonać jeszcze jeden eksperyment na tobie... jeśli się zgodzisz, oczywiście.
- Jaasne…
- odpowiedziała z wigorem Ren po czym Yul złapał ją za ramię by upewnić się że ta stoi prosto.

Jak typowa nastolatka, dziewczyna zmasakrowała się dużą ilością mocnych drinków w dość krótkim czasie.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline