Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-11-2016, 16:11   #20
Egzio
 
Egzio's Avatar
 
Reputacja: 1 Egzio ma w sobie cośEgzio ma w sobie cośEgzio ma w sobie cośEgzio ma w sobie cośEgzio ma w sobie cośEgzio ma w sobie cośEgzio ma w sobie cośEgzio ma w sobie cośEgzio ma w sobie cośEgzio ma w sobie cośEgzio ma w sobie coś
Uderzony mężczyzna złapał się prawą ręką za głowę, dwójka strażników przyglądających się całej scenie wparowała do powozu, trzymając dłonie na rękojeściach swoich mieczy.
Czarnowłosy podniósł lewą dłoń do góry, nakazując strażnikom zatrzymać się.
- Wracajcie na zewnątrz. To sprawa między mną a kowalem. - odparł, strażnik stojący po prawej stronie pokręcił przecząco głową.
- Wybacz panie, ale dostaliśmy rozkazy, mamy chronić pana za wszelką cenę. - odparł - Zostaniemy tutaj, dopóki nie opuści pan powozu, sir.
- Sami jesteście temu winni. Umieszczanie tutaj Acceliusa nie było specjalnie z waszej strony błyskotliwe. - odpowiedział karcąco czarnowłosy.
- Sir, zapewniamy ze nie mieliśmy nic z tym wspól...
- Milczeć! - krzyknął czarnowłosy i rzucił gniewne spojrzenie dwójce strażnikom - Skoro zamierzacie tu stać, to przynajmniej darujcie sobie te cholerne wymówki.
Mężczyzna przyjrzał się rozgniewanemu kowalowi, i spróbował położyć rękę na jego ramieniu.
- Nim zwrócisz się przeciwko nam... - zaczął - Czy pozwolisz, ze przedstawię ci nasz punkt widzenia? I z łaski swojej nie strzelisz mi ponownie w pysk?
Dopiero po kilku sekundach wszyscy zorientowali się, ze od minuty są obserwowani przez kobietę w długiej czarnej sukni, sięgającej jej aż po kostki. Miała krótko przystrzyżone blond włosy i usta pomalowane czarną szminką. W milczeniu stała tuż przed powozem, przyglądając się zaistniałej sytuacji.
- Acceliusie. - odparła - Chodź ze mną. - spojrzała na czarnowłosego mężczyznę - Przepraszam za ten cyrk. Vincent nigdy nie miał odpowiedniego stosunku do ludzi.
- Narasho... - powiedział cicho Vincent i skinął głową twierdząco. - Przepraszam, wiem ze to nieodpowiedni moment, ale muszę spytać. Jak się tu znalazłaś?
- Kazano mi złożyć raport. Oddziały twojego wuja, Enivira podążyły w ślad za wami. - rzuciła obojętnie - Najprawdopodobniej do wieczora zostaniecie wytropieni.
- Ha! Oby was wszystkich wyrżnęli! - krzyknął mężczyzna z blizną, jeden ze strażników uderzył go rękojeścią miecza w nos, rozległo się głośne chrząknięcie. Mężczyzna złapał się dłonią za nos, spomiędzy jego palców wypłynęła krew.
- Uspokoić się, bo wszyscy oberwiecie. - ostrzegł strażnik.
Pozostali więźniowie siedzieli w milczeniu, starając się nie zwracać na siebie uwagi. W napięciu oczekiwali na dalszy rozwój wypadków. Jedynie olbrzymi mężczyzna nazywany Franklinem siedział obojętnie z zamkniętymi oczyma i rękoma splecionymi na piersi.
- Co sugerujesz, Narasho? - zapytał Vincent
- Nie dać się zabić. Porozmawiamy później, Vincencie. Na razie nic wam nie grozi. Acceliusie, byłbyś łaskaw? - zapytała
- ,,Wam''? Dlaczego mówisz tak, jakby ciebie to nie dotyczyło? - zapytał Vincent wyraźnie urażony.
- Nie łap mnie za słówka, nie mam teraz czasu na twoją błazenadę . - rzuciła posyłając mu lodowate spojrzenie.
- Na miłość boską Narasho! To wojna! - zaczął Vincent - Każdego dnia otwieram oczy, z nadzieją ze to wszystko było tylko i wyłącznie przerażającym snem. Żyję w ciągłym strachu, myśląc o tym wszystkim co wydarzyło się tamtego dnia... po tym wszystkim zostałaś mi tylko ty, a ty z kolei nie wykazujesz nawet cienia zainteresowania! Zjawiasz się po kilku dniach z raportem, mówisz mi, ze ja i moi ludzie jesteśmy tropieni przez Enivira, a potem znowu zamierzasz zniknąć, zresztą... gdzieś ty do cholery się podziewała?! Bałem się o ciebie!
- Nie tutaj, Vincencie. Między nami nic nie ma. Twój ojciec nie żyje, nie mam już żadnych zobowiązań w stosunku do twojej rodziny. Pomagam ci z czystej przyzwoitości. - warknęła Narasha - Acceliusie, wyjdziesz?
- Między nami nic nie ma... - powtórzył cicho Vincent, jak gdyby nie dowierzając, Accelius dostrzegł ze mężczyzna z całych sił zaciska pięści.
[MEDIA]https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/564x/70/97/25/709725a844504e0618800e5ee9342c87.jpg[/MEDIA]
 

Ostatnio edytowane przez Egzio : 16-11-2016 o 18:02.
Egzio jest offline