Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-11-2016, 18:04   #7
Kenshi
Konto usunięte
 
Kenshi's Avatar
 
Reputacja: 1 Kenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputację
hłopakowi aż się oczy zaświeciły, gdy Solveig podsunęła mu pod nos swoją porcję pierogów. Wsuwał je z taką prędkością, że było niemal pewnym, iż to był jego pierwszy poważniejszy posiłek od kilku dni. Napychając usta ciepłymi pierogami próbował mówić, jednak widząc, że nie przynosi to efektu, opróżnił wpierw talerz, a potem, gdy już wszystko przełknął, skinął im głową.
- Dziękuję. Naprawdę. Jesteście dobrymi ludźmi. - Uśmiechnął się szczerze, a w jego oczach widać było nadzieję. Co jakiś czas jednak oglądał się za siebie, kierując wzrok w stronę drzwi, jakby obawiał się, że za chwilę ktoś wejdzie i wyciągnie go na zewnątrz. - A co do mojej sprawy... Nazywam się Horst... Horst Kessler. Pochodzę z Büren, to taka mała wioska, kilka dni drogi stąd. Moi rodzice zmarli jakiś rok temu i od tamtej pory jestem zdany sam na siebie. Podróżuję od miasta do miasta, czasami muszę kraść, by przeżyć. Jestem za duży, by mnie ktoś przygarnął i za młody, żebym mógł iść do normalnej pracy...

Horst zamyślił się na chwilę, spuszczając wzrok.
- Zimę spędziłem w wiosce obok, pracując na czarno jako stajenny w gospodzie. Potem jednak gospodarz się rozmyślił i mnie wygonił, więc musiałem organizować sobie życie sam. Miałem zamiar wyruszyć do Suderberga, ale na taką podróż potrzeba i jedzenia, i pieniędzy. Więc zawitałem tutaj i przyczaiłem się w karczmie „Młot i Kowadło”. Akurat weszło dwóch ludzi, którzy mi przypasowali, a do tego usiedli w najciemniejszym kącie izby. Pomyślałem sobie wtedy – oho, to jest to! Byli tak zaabsorbowani rozmową, że nawet nie zwrócili uwagi, gdy przewinąłem się koło nich i wyciągnąłem z sakiewki jednego z nich to. - Horst sięgnął do kieszeni i po chwili oczom Marcusa i Solveig ukazał się duży, złoty sygnet.

Po bokach wygrawerowane miał delikatne motywy roślinne, natomiast z czarnego oczka wyzierał srebrny symbol – drzewo i księga. Skrytobójcy wpatrywali się w sygnet i po chwili dotarło do nich, że widzieli ten sam znak dzisiaj na rynku, wśród jednego z kupców. Logo wyszyte na zielonym atłasie niełatwo było przeoczyć. Horst nagle schował swoją zdobycz i kontynuował.
- Myślałem, że się nie zorientują, ale wtem jeden z nich obejrzał się na mnie, a ja zrobiłem najgłupszą minę, jaką umiałem i skierowałem się do wyjścia. Człowiek, który na mnie patrzył miał szpetną, krostowatą twarz. Wychodząc z karczmy byłem już pewien, że podniosą rwetes i są pewni, że ich okradłem, ale okazało się, że nie... nic się nie wydarzyło. Było cicho jak w nocy na cmentarzu. Najpierw chciałem wrócić do karczmy, żeby nie wzbudzić podejrzeń, ale gdy zobaczyłem, że nagle obaj wyszli na zewnątrz i wyciągnęli długie noże, wiedziałem już, że coś się święci... Jeszcze nigdy tak szybko nie biegłem, a serce to chciało mi gardłem wypaść - Relacjonował chudzina. - Pewnie teraz obaj czają się gdzieś tam na mnie i czekają, aż wyjdę z karczmy, żeby mnie wypatroszyć... Nie chcę już tego pierścienia – po raz kolejny sięgnął do kieszeni, wyjął swoją zdobycz i wręczył Solveig. - Weźcie go i oddajcie tym ludziom, niech tylko przestaną na mnie polować. Powiedzcie proszę, że to jakaś pomyłka, albo coś wymyślcie. Tylko nie oddawajcie mnie w ich ręce.

Młody schował twarz w dłoniach i pochylił się nad talerzem, co chwila rozglądając się po sali. W jego oczach czaił się strach.
 

Ostatnio edytowane przez Kenshi : 17-11-2016 o 18:11. Powód: poprawka układu tekstu.
Kenshi jest offline