Bramin z ogniska smakował zajebiście. Szkoda tylko, że nie było żadnych przypraw.
Noc minęła spokojnie. Świtem wyruszyliście do Klamath. Byliście jeszcze lekko nieprzytomni. Wybudził was kolejny odgłos silnika i potężne jebnięcie w ziemię czegoś dużego i meczanicznego. Z kanionu, który był nieopodal miasta unosił się ciemny dym. Rozsądek podpowiadałby zostawienie tej sprawy w spokoju, zwłaszcza w tych czasach.
__________________ "Tha mind killer is back..." |