Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-11-2016, 20:04   #6
Nemo
 
Nemo's Avatar
 
Reputacja: 1 Nemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumny
Lily mimowolnie skrzywiła się. Była stosunkowo tolerancyjna i starała się akceptować...hm, może to złe słowo...rozumieć ludzi takimi jakimi są i wybaczać im ich przywary, ale higiena miejsca życia i pracy to było coś na co była szczególnie wrażliwa. Pewnie dlatego że jeśli jej Papa miałby tam syf, to jego klienci skończyliby z zakażeniem czy inną gangreną, a gdyby ona zapomniała o BHP, to prokurator szybko znalazłby sposób by ją zakratkować. Wyrzucanie śmieci było w jej naturze. Wujek Henry po prostu pomógł jej poszerzyć horyzonty, więc czasami w definicje śmiecia trafiali też ludzie. Na przykład ci cholerni dilerzy spod szkół. W sumie to śmieszne, bo nawet o tym nie pomyślała gdy zapach trawki wślizgnął się do jej umysłu; wedle kanonu henrykańskiego, trawka była OK. Może nie dla nastolatków, ale hej, nie jedna impreza akademicka korzystała z ich towaru. To nie był rodzaj towaru który sprowadzał kłopoty ani psuł życia. Normalnie jej umysł skupiłby się na mimowolnym składaniu poszlak w jakiś prowizoryczny obraz tego, jak może wyglądać właściciel tego miejsca, teraz jednak jej moce kognitywne były okupowane czymś bardziej natrętnym.


Nie nastał żaden nagły natłok wspomnień, bo wcześniejsze wydarzenia nie opuściły jej umysłu. Dokładnie pamiętała swoją niespodziewaną kąpiel w zatoce oraz nietypowy dialog, który odbyła w jej trakcie. Podniosła do góry dłoń i zliczyła palce. Był to dla niej standardowy nawyk, nie mający wiele wspólnego z przystannymi atrakcjami - ludzie wiodący jej styl życia często nie zdawali sobie sprawy, że stracili coś istotnego dokąd nie opadła adrenalina. Wszystkie palce znajdowały się na swoim miejscu. Każdym też mogła poruszyć, a brak czucia nijak jej nie dolegał. Pojawił się tylko jeden problem... zupełna drobnostka. Najmniejsze zakończenie ręki było niemal przeźroczyste. Mogła nawet zobaczyć przezeń bordowy odcień pościeli.


- ...? -
To...nie było naturalne. Czy piła coś? Któryś z narkokoktajlów Boyda? Zawsze pilnowała by pościć od wszelkich używek dzień wcześniej akcją, więc nie, to było niemożliwe, chyba że nie było żadnej akcji…? Ale nigdy nie miała tak żywych, tak namacalnych, tak zgrabnych wspomnień “po”. Brak poczucia odrealnienia który powinien jej towarzyszyć był prawie przerażający. Podobnie jak brak jakieś intensywnej reakcji emocjonalnej. “Zginęłam” powinno wywołać w niej uczucia, strach, krzyk, a wygenerowało tylko “huh”. Huh. Metodycznie sprawdziła stan swojej głowy, twarzy i…
Dziura wylotowa, kaliber zgadzałby się z tym z czym śmigały te małe gnidy. I co istotniejsze, wlot tam, gdzie powinna mieć oko, a miała...chłód. Twardy, zimny chłód.
Nie poczuła ukłucia przerażenia, przynajmniej nie w klasycznym jego ujęciu; w jej umysł wdarło się poczucie wielkiego dyskomfortu wynikającego z tego, że nie ma kontroli nad sytuacją, ani właściwie NIE WIE, CO JEST SYTUACJĄ. Czyli jej własna marka strachu.


- ... -
Czy ktoś się nią zajął? Była w stanie uwierzyć, że przeżyła ten strzał - Papa Mors nie takich stawiał na nogi. Zaskakująco niewiele mózgu potrzebowano by żyć, tak długo jak było się gotowym negocjować granice “komfortowego życia”. Ona sama podejrzewała, że jeszcze zanim Papa został jej Papą doznała jakiegoś solidnego uszkodzenia swojego międzyuszia i stąd jej różne...róznice indywidualne.


- Rewaloryzacja aksjologiczna południowowschodnioazjatycka…hm.


Przemówiła, kontrolnie sprawdzając swoją sprawność. Rozwiało to chłodną potencjalną wizję przyszłości w której orientuje się że jej zdolności wypowiedzi zostały bezlitośnie wykastrowane. Hmm...może milimetrowy kosiarz nie odebrał jej niczego istotnego. Miała tylko nadzieję, że nie cieszy się przedwcześnie; trybut dla ponurego żniwiarza mógł mieć formę chociażby jej zdolności do trzymania moczu albo utrzymania równowagi, albo życia emocjonalnego…


Nie mogła leżeć w nieskończoność. Postanowiła sprawdzić swoje zdolności psychomotoryczne, zdobyć jakieś wskazówki odnośnie tego gdzie się znajduje i czyja to gawra, oraz znaleźć jakąś powierzchnię lustrzaną która pomogłaby jej rozwiązać zagadkę “czym zapchali mój oczodół i jak bardzo to sanitarne”?
 
__________________
A true gamer should do his best to create the most powerful character possible! And to that end you need to find the most gamebreaking combination of skills, feats, weapons and armors! All of that for the ultimate purpose of making you character stronger and stronger!
That's the true essence of the RPG games!
Nemo jest offline