Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-11-2016, 22:09   #3
Amon
 
Amon's Avatar
 
Reputacja: 1 Amon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputację
Stare Oslo, Leże Malawianów
Astrid obudziła się w swoim ogromnym, wodnym łożu. Pokój był pusty, zamknięty od środka. nad łóżkiem wisiał ogromny telewizor, wyświetlały się na nim obrazy z kamer rozmieszczonych w całym Leżu, oraz na ulicy przed budynkiem. Pierwsza z kamer, pokazywała kanapę przed drzwiami sypialni. Obok Wielgasnego ochroniarza z automatem w dłoni siedziało na kanapie kilka dziewczyn, w sumie wszystkie wyglądały podobnie.
Było to śniadanie, jakie Egon przygotował dla Astrid. Trudno było dokładnie powiedzieć co ghul im nagadał, czym naćpał albo jak im płacił. Po Leżu kręciło się kilkanaście lasek, dostępnych o każdej porze w charakterze pokarmu oraz innych rozrywek. Dziewczyny wydawały się lubić swoją pracę.
Koło poduszki leżał też telefon wampirzycy, na wyświetlaczu widniało jedno nieodebrane połączenie od Duszewskiej, jedna poczta głosowa i jeden tekst, również od Anny.
“Proszę Pani, coś znalazłam, Z wyrazami szacunku Anna”
Wampirzyca złapała się za głowę, jakby miała kaca. Co ona wczoraj zrobiła? Może jej się to tylko śniło... Nie. Nie śniło. Pamiętała śmiech Aghaty, gdy temu jednemu chłopaczkowi, co najgłośniej szczekał, wsadziła... ugh. Szlag by to. Musi coś zrobić z “mamusią”. Inaczej Książę w końcu na nią wsiądzie. Hubert cenił ją jako sojusznika, dlatego nawet jeśli miał podejrzenia, zachowywał je dla siebie, ale jego tolerancja kiedyś przecież się skończy...

Astrid postanowiła nie zwlekać i nie podnosząc się nawet z łóżka, oddzwoniła do ghulicy.
Anna odebrała natychmiast. Zupełnie jakby cały czas trzymała komórkę w dłoni i czekała tylko na telefon.
- Dobry Wieczór proszę Pani. - zaczęła jak zwykle formalnie choć podekscytowanym tonem. - Znalazłam znalazłam wzmiankę o spokrewnionym zwanym Ingwarem z Koloni, który cierpiał na “ebrietas” i udało mu się z tego wyzwolić. - w tle słychać było klikanie myszki i wertowanie kartek. - Ingwar miał ponoć zostać uleczony dzięki rytuałowi, jaki odprawiła dla niego pewna “wiedźma”. - słychać w słuchawce słychać było siorbanie z filiżanki oraz wypuszczanie dymu. - W zapłatę, Ingwar spokrewnił ową kobietę. i Tu historia wampira się urywa. Jednak znalazłam też wzmianki, młodsze od historii Ingwara o dwieście lat. Mowa tam o wampirzycy z terenów rusi, która miała być biegła w “czarach leczących wszelkie nałogi” - znów wertowanie kartek - Proszę Pani, to co tutaj jest opisane, wygląda dla mnie jak magia krwi. Ale najlepsze jest to, że owa “wiedźma” jest świetnie potwierdzona w oficjalnej historii tego regionu. Znalazłam nawet w Oslo specjalistę od tego okresu na Uniwersytecie. Nazywa się Prof. Ibishko, mogę zorganizować z nim spotkanie. Jest bowiem wielce prawdopodobne, że “grób” owej wiedźmy gdzie miała mieścić się jej “księga czarów” oraz liczne “skarby”, został właśnie namierzony.
- Dobra robota. -
pochwaliła Astrid - Masz moje pozwolenie i... finanse oczywiście, do dyspozycji. Tylko nim dojdzie do spotkania, sama bym chciała przejrzeć zgromadzone przez ciebie materiały oraz porozmawiać chwilę. Kiedy masz czas?
- Kiedy tylko Pani zechce, Proszę Pani. -
odpowiedziała natychmiast Anna.
- To nic pilnego. Umówmy się na jutro. Może uda Ci się jeszcze coś ciekawego znaleźć. - rzekła Malkavianka, kulając się po łóżku to w lewo, to w prawo - Podeślij mi swój adres. Naprawdę dobra robota. Buziaczki!
- Dziękuję, dziękuję Proszę Pani. -
gdyby tylko psy mogły mówić… - Tak oczywiście, jak tylko sobie Pani życzy, mój adres już podaję, wyślę też mailem i esemesem.
Rozłączyła się. Bała się, że tyle słodyczy spowoduje kolejne torsje. Najwyższy czas też nadszedł na jakieś długonogie śniadanie…
 
__________________
Our obstacles are severe, but they are known to us.
Amon jest offline