Otwierające się drzwi zatrzymały upierścienioną i dzierżącą cynowy kubek dłoń Maximiliana w pół drogi do ust.
- Stockinger - powiedział cicho niby to do siebie niby do towarzyszy. Teraz pozostało mu tylko podjęcie decyzji czy za pięć koron na głowę chce mu się wstawać od stołu. Nagle w głowie Shiefemtura zabłysła myśl i aż miał ochotę pacnąć się w czoło rozważając nad własną głupotą. Przemytnicy, szukając von Kurst'a żecz jasna wypytali portowców czy jakaś barka wypływała w przeciągu ostatnich dni ale by sprawdzić u lokalnych pośredników bez cłowych nie pomyśleli.
- Pójdz z Bartholdem i przyczaj się gdzieś na zewnątrz- powiedział do Estelijczyka zerkając na niego i czarodzieja - Ja i Pierro wyjdziemy za nim. My zaczynamy ofensywe -