Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-12-2016, 19:10   #6
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Jedzenie pozwoliło zapomnieć o ścigających Chaayę demonach.


Kawałki mięsa pieczone na rożnie z przyprawami i dziwnymi owocami. Do tego dziwna polewka z orzechami i jakiś musujący napój. Jarvis musiał zauważyć ciekawość przy ostatnim posiłku i zabrał tym razem bardkę do bardziej luksusowej karczmy. I jak podkreślił… z kuchnią La Rasquelle.
Czego dowodem miały być dodawane do każdej potrawy drobne czosnkowe ciasteczka.
Pewnie liczył na to, że poprawi jej humor po tym, co się dowiedzieli. Jarvis niespecjalnie podejmował temat pościgu, choć Chaaya miała wrażenie, że wie więcej niż jej powiedział. Starzec nie komentował tego faktu, ale czuła jego dyskomfort.

Smoki tymczasem zwiedzały okolicę mentalnie czasem kontaktując się ze swymi partnerami. Godiva zapuściła się głęboko w dżunglę odkrywając stare ruiny. A Nveryioth kręcił się blisko miasta zapoznając się z jego architekturą i wzbudzając niepokój mieszkańców. Odbijał się on rozmowach innych gości karczmy w której się posilali. Smoki i tajemniczy jeźdźcy byli tematem plotek i spekulacji. Najważniejszym tematem tego dnia. Przyćmili nawet kwestię przybycia Powietrznych Rycerzy. I nie wszyscy cieszyli się z pojawienia smoków. Po prawdzie i Rycerze nie wzbudzali także powszechnego entuzjazmu. Na szczęście jeźdźcy nie przyciągnęli spojrzeń tak bardzo jak smoki toteż Jarvis i Chaaya nie rzucali się w oczy. I nie zamierzali zwracać na siebie uwagi.


Wedle słów Jarvisa wszystkie wejścia do podziemnych obszarów miasta były zamknięte na cztery spusty i czasem pilnowane przez strażników. Część kondygnacji podziemnych robiła za magazyny, inne za schrony. Jeszcze inne… za skarbce lub stanowiły zagadkę. Oczywistym dla obojga z nich było to, że włamanie się bezpośrednio było… bardzo ryzykowne i kłopotliwe. Po co mieliby wchodzić do czyjegoś magazynu, skoro i tak nie mieli powodu by wykradać jego zawartość. Dlatego Jarvis zaprowadził Chaayę gdzie indziej. Nieco poza obrzeża miasta, do miejsca które znał...


Nieduża jaskinia nie wyglądała na wygodne wejście, za to bezpieczne ponoć.
- Nikt o nim nie wie. Powstało podczas oberwania chmury kilkanaście lat. Użyliśmy go z moimi kamratami do wejścia do podziemnego miasta. To znaczy oni weszli, a ja wylosowałem stanie na czatach. Więc nie wiem co tam odkryli i co znaleźli.- wyjaśnił Jarvis i przyjrzał się wejściu.- Chyba nikt poza borsukami i wężami z niego nie korzystał.


Kolejny statek pojawił się nad Ukrytą Doliną tuż o świcie. Latająca dżonka, niczym ćma szukająca miejsca do spoczynku po wyczerpującym nocnym locie. Stateczek wydawał się kruchy i słaby w porównaniu ze “Skrzydlatym Posłańcem”. I wedle słów Jarvisa tak było. “Shao-Tien” był statkiem przemytniczym. Zamiast walczyć wykorzystywał wpisane w jego burty zaklęcia by chować się przed wzrokiem innych. “Shao-Tien” był dobrze znany czarownikowi jak i każdemu mieszkańcowi Ukrytej Doliny. Gdyż, wedle słów Jarvisa jego przybycie oznaczało iż, kapitan i właściciel statku pani Yun zorganizuje aukcję swych najcenniejszych skarbów.
- Na szczęście pospolite przedmioty nie zostaną na aukcji wystawione. Tylko parę rzadkich artefaktów.- wyjaśnił czarownik, gdy statek lądował… a oni oboje szli w jego kierunku. Chaaya czuła dziwne uczucie jakby coś kłębiło się pod jej czaszką szeleszcząc łuskami. Starzec najwyraźniej zainteresował się aukcją.
Póki co jednak bardka niewiele wiedziała na ten temat podążając wraz z Jarvisem i meandrując pomiędzy pracownikami zabezpieczającymi liny cumownicze, wynoszącymi pakunki, rozstawiającymi kramy Tym wszystkim z kapitańskiego mostka dowodziła energiczna starsza kobieta o dalekowschodnich rysach.


Pani Yun we własnej osobie. Pospolity i szary strój roboczy nie bardzo wyróżniał ją z tłumu podobnie ubranych członków jej załogi. Ale jej głośne i przenikliwe krzyki oraz ponaglania sprawiały, że stanowiła centrum tego chaosu. I swym zachowanie bardzo… przypominała Chaai jej własną babkę.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline