Wątek: Posiadłość
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-12-2016, 23:37   #3
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Skupiłaś myśli na ważnych sprawach, na praktycznych sprawach. Odgoniłaś w cień nurtujące cię pytania. A przynajmniej próbowałaś to uczynić. Znaleźć przydatne rzeczy.
Schowek samochodu zawierał rękawiczki, paczkę papierosów oraz zapalniczkę. Nie wiesz tylko czy twoją, czy… Nie pamiętasz czy paliłaś papierosy, ale zapalniczka była przydatna. Zapalniczka to ogień, a ogień to światło. Nie było za to broni. Nie powinno być… tak czułaś w duchu. I teraz żałowałaś tej pewności…
Otworzyłaś drzwi i wyszłaś z wozu instynktownie rozglądając się za zagrożeniem. Nikogo nie było w pobliżu, ale i tak nie czułaś się bezpiecznie. Żwir pod twoimi stopami szurał zbyt głośno. Ostrożnie otworzyłaś zamek i uniosłaś klapę bagażnika nie znajdując nic osobistego. Nie było tam żadnych walizek. Może były już w posiadłości? Może nie zabrałaś żadnej ze sobą? Była za to apteczka pierwszej pomocy, wielce użyteczna rzecz we właściwych rękach. A ty przypuszczałaś, że twoje akurat są właściwe.
Było coś jeszcze… opona i co najważniejsze.
Łyżka do zmiany opon , solidny kawałek żelastwa w dłoni. Ciężki i dodający otuchy. Była to wszak jakaś prowizoryczna broń… nawet jeśli nie wiedziałabyś jak jej skutecznie użyć. Miałaś bowiem wrażenie, że jeszcze nigdy nikogo nie zaatakowałaś. Że nigdy nie zabiłaś.
To tyle jeśli chodzi o twoją maszynę… teraz ruszyłaś w kierunku samochodów stojących bliżej domu, raz po raz zerkając w okna olbrzymiej budowli. Niczym w oczy przyczajonego giganta. Czy już się otwarły, czy błyśnie w nic złowroga sylwetka? A jeśli dostrzeżesz wśród ciemnych okien człowieka, to co zrobisz?
Pytanie na którego odpowiedź będziesz musiała sobie w końcu udzielić. Taki duży budynek na pewno miał lokatorów. Tylko kim oni byli i gdzie byli?
Żwir pod twoimi stopami szurał głośno, na szczęście zrywał się wiatr szumiący jeszcze głośniej wśród drzew. Burza nadchodziła.
Jeszcze krok, dwa… ufff, dotarłaś.


I tu nastąpiło rozczarowanie. Zarówno cadillac jak i porsche były zamknięte, a choć mogłabyś rozbić szyby w obu samochodach za pomocą łyżki, to… czy coś to by dało? Wątpiłaś, byś potrafiła uruchomić samochód bez kluczyków, a w żadnym z nich klucze nie tkwiły. Poza tym nie wiedziałaś jak jest w przypadku cadillaca, ale kojarzyłaś że porsche ma bardzo głośny alarm i jest bardzo wrażliwe na dotyk. Mocniejsze kopnięcie i ryczy jak zarzynany osioł… Nie wiedziałaś jednak skąd masz pewność że tak właśnie jest.
Samochody więc na razie były bezużyteczne dla ciebie. O ile nie znajdziesz kluczyków do któregoś z nich.
Pozostało więc zrealizować kolejny punkt twego planu i obejść po ciemku posiadłość dookoła. W końcu musiało tu być inne wyjście. Niemniej poruszanie się w mroku nie było łatwe. Chmury zakryły księżyc i gwiazdy, a budynek nie był oświetlony z innych stron, tak dobrze jak od frontu. Musiałaś trzymać się blisko białego wysokiego muru, który oddzielał obszar posiadłości od lasu. Idąc wzdłuż niego i wypatrując zagrożeń dostrzegłaś co znajdowało się z tyłu budynku. Żywopłotowy labirynt.
Uroczy koncept za dnia, ale teraz w nocy… miałaś wrażenie, że wejście do niego byłoby niebezpieczne. Że coś czai się w tym roślinnym labiryncie. Jakaś bestia.
Nie obeszłaś jeszcze całego muru dookoła, ale dostrzegłaś coś ciekawego. Mały budynek postawiony z boku. Nieduża jednopokojowa chatka, pewnie przeznaczona na narzędzia ogrodnicze. Przez zadymione i zabrudzone okienko widać było światło, ale gdy podeszłaś bliżej przekonałaś się, że widać niewiele więcej. Ot, źródłem światła był chyba jakiś duży monitor, a w środku była męska sylwetka w niego wpatrzona. Drzwi były zamknięte, ale zamek nie wydawał się solidny. Teoretycznie, jeśli starczyłoby ci sił, mogłabyś wyważyć go łyżką. Mogłabyś też rozbić okno, które było blisko drzwi i otworzyć w ten sposób zamek sięgając do niego przez okno. Tyle że to na pewno byłoby głośne. A drzwi w teorii mogłabyś otworzyć cicho za pomocą łyżki. No i mogłabyś jeszcze zapukać w sposób cywilizowany zamiast świrować… prawda?
Lub sobie odpuścić i szukać dalej wyjścia z tej sytuacji.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 04-09-2017 o 17:28.
abishai jest offline