Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-12-2016, 14:18   #3
Mira
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
- Och, pani... znaczy siostro Dominiko - mężczyzna przywitał ją lekko zdenerwowanym tonem głosu - Sama siostra do nas trafiła? Nie było problemu?

Dominika łypnęła wzrokiem na hinduskę, starając się wybadać, czy to nie aby trzecia paszcza do wyżywienia… jej krwią! Oczami wyobraźni Ducheskova widziała już trójcę wampirów biesiadujących nad jej ciałem. Serce waliło Dominice jak oszalałe, aż bała się pomyśleć, że spokrewnieni to słyszą, wiedziała, że niektórzy z nich mogą!

- Tak tak, znaczy, Pańska… Pani Helga pokazała mi drogę, tak. Cóż… - Dominika panicznie potrzebowała jakiegoś punktu zaczepienia, zerknęła więc na regał z książkami. - Bardzo ładne miejsce, takie zaciszne… w sam raz żeby - “wypić mnie do sucha, cholera!”, myśli kołatały jej w głowie - żeby rozważać pismo… - wydumała.

Karl Polak wydawał się jednak nie do końca słuchać jej dukania. Popatrzył teraz na hinduskę znad okularów.

- Helga... już wiesz, czemu się tak ubrała?

Hinduska odpowiedziała coś w swoim języku, którego niestety Dominika nie rozumiała. Kobieta przez cały czas się uśmiechała i... wydawała się czysta. Nie była nawet ghulem!

- Helga... to moja znajoma, a nie służąca. - Karl spojrzał teraz na zakonnicę. Początkowo wydawał się zakłopotany, po chwili jednak w jego wzroku pojawił się błysk, który mówił Ducheskovej, że nie jest z niej zadowolony - Siostro... jako że żyje siostra w zakonie, miałem nadzieję, że przywykła siostra do wykonywania instrukcji w pełni. Mówiłem, że aby wezwać służącą należy użyć dzwonka, prawda? Niestety, została pani... siostra, wprowadzona w błąd przez moją znajomą. Jest mi bardzo przykro z tego powodu, to też nie ułatwi naszej... rozmowy, jednakże... no... proszę na przyszłość słuchać mnie uważnie, dobrze?

Niewidzialne ręce strachu zacisnęły się na szyi Dominiki nie pozwalając niczemu do jej gardła wejść i niczemu zeń wyjść, toteż kobieta pokiwała jedynie energicznie głową.

- Ramono, zostaw nas, proszę. - odezwał się Karl zmęczonym głosem do hinduski. - A może Ramona ma coś pani przynieść? Kawę, herbatę... mamy też wino. Jeśli pani... eh, siostra, by chciała.
- Bóg zapłać, ale nie trzeba
- Dominika zamaskowała drżenie rąk gestem przeżegnania. - Chce Pan omówić te tłumaczenia tak? - zapytała zerkając żałośnie w stronę wyjścia.
- Najpierw chcę poznać nastawienie siostry do pewnych kwestii. Te manuskrypty... wymagają odpowiedniego nastawienia. Proszę usiąść. - rzekł wskazując jedno z niewielu zajętych przez książki krzeseł. Sam usiadł w fotelu przy biurku. Kiedy Ramona ich opuściła, Karl zdjął okulary i spojrzał wprost na Dominikę - Czy siostra się boi? Mam takie wrażenie od kiedy przekroczyła siostra prób mego domostwa.
“Bez jaj kurwa, serio…” Dominika przygryzła wargę i zrobiła głupią minę.
- Tylko boga proszę Pana - “oraz wampirów, morderców, gwałcicieli i innych realnych rzeczy!” pomyślała - Pan rozumie, klauzula zakonna nie pozwala na kontakty z mężczyznami, oczywiście dostałam dyspensę od Matki Przełożonej i Biskupa…. którzy wielce cenią sobie pracę naukową - “choć nie aż tak bardzo jak datki…” - wciąż jednak znajdowanie się z Panem sam na sam w jednym pomieszczeniu jest dla mnie nieco niezręczne.
- Rozumiem.
- rzekł powoli Polak - Nie ma się siostra czego obawiać z mojej strony. W każdej chwili może też siostra wyjść. Byłoby mi jednak miło, gdyby siostra odpowiedziała na kilka moich pytań, które... pozornie mogą nie łączyć się ze sprawą tłumaczenia. Są jednak niezwykle istotne. Przede wszystkim... jako osoba wykształcona, jak postrzega pani sam rozdźwięk pomiędzy wiedzą a wiarą, który czasem w dziełach literackich jest wręcz namacalny?
- Niezbadane są wyroki boskie oraz sposoby na jakie doświadcza nas Pan.
- Dominika nawet w chwili ogromnego strachu musiała kontrolować się by cynizm jaki lał jej się na usta nie był namacalny.
- Wbrew temu co czasem można zasłyszeć wśród młodych, nawet duchownych, większość, jeśli nie wszyscy uczeni, którzy przysłużyli się nauce, byli osobami wierzącymi jeśli nie byli wręcz zakonnikami. Darwin też był osobą wierzącą.
- A jeśli miałaby siostra możliwość odkrycia... lekarstwa na raka za cenę potępienia własnej duszy... czy zdecydowałaby się siostra?


Dominika odchrząknęła udając rozbawienie, lecz kierunek tej dyskusji w żaden sposób nie przypadał jej do gustu.
- Widzę, że jest Pan wielbicielem niemieckiego romantyzmu… Pan nasz na pewno nie potępił by osoby która bezinteresownie pragnie pomagać innym. Nawet u Goethego tak to się mniej więcej kończy.
Karl znów wsunął na nos okulary.
- I co o tym myślisz?
- zapytał.

A gdy Dominika zastanawiała się co odpowiedzieć, usłyszała znajomy kobiecy głos:
- Ściemnia tak, że jej się z dupy kopci. - Helga nie wiadomo od jak dawna siedziała na schodach za plecami zakonnicy.

Gdy ich spojrzenia się spotkały, wyszczerzyła się radośnie. - No i doskonale wie kim jesteśmy. Na Ramonę tak się nie pociła. Swoją drogą, przy takiej nadpotliwości dobrze by było nosić bieliznę lepszej jakości…
Panika! Dominika rozglądała się po twarzach dwójki spokrewnionych między którymi teraz stała, w potrzasku.

- Nic nikomu nie powiedziałam! nic nie powiem! proszę mnie nie zabijać, nie zabijać proszę! nic nie chcę wiedzieć! ja nic nie zrobiłam! znikłam, znikłam! nic nie powiedziałam! nic nie zrobiłam! nikt nic nie wie! proszę mnie nie zabijać! ja zniknę! zniknę! - Dominika nawet nie zdała sobie sprawy kiedy zaczęła płakać i składać dłonie jak do modlitwy patrząc raz na Helgę, raz na Karla.
Mężczyzna słuchał tego niewzruszony, podczas gdy jego towarzyszka chichotała, najwyraźniej ubawiona.
- Pod ziemią na pewno znikniesz. - skomentowała.
- Nie strasz jej. - Karl zganił Helgę choć bez złości - Dominiko, zacznijmy od tego, że powiesz prawdę. Nie jesteś osobą wierzącą. Zatem... czemu zakon? Czego chcesz od życia, skoro ciągle uciekasz?

Pytanie niby banalne jednak Dominika się na nim zacięła. “Czego?” Większość jej uwagi wciąż zaprzątała kwestia samego przeżycia tej sytuacji w której się teraz znalazła.

- Panie… - zwróciła się do Karla po czym przeniosła wzrok również na Helgę nie chcąc jej urazić - Pani… - po czym stanęła tak trochę bokiem, żeby mówiąc do mężczyzny nie okazywać nawet cienia “nieuwagi” kobiecie. - Przede wszystkim to staram się nie wpaść w kłopoty, w czasie wojny mój dom został zniszczony, rozdzielono mnie z rodziną, która oczywiście wiernie służyła spokrewnionym, o tak, tak, tak. No a potem, Gestapo, NKWD, potem SB, UB, KGB, patrzyło krzywo na wszystko “dziwne” no to siedziałam cicho i nie wyrywałam się, nikomu nic nie powiedziałam! ukrywałam się, chciałam po prostu… żyć w spokoju, no może nie w biedzie, ale w spokoju. Ale musiałam się przemieszczać, no i w końcu pomyślałam, klasztor to takie wygodne miejsce, łatwo sobie podporządkować te kilkanaście dewotek i nikt nie będzie na mnie zwracać uwagi.
- A gdybym Ci powiedział, że to koniec strachu? Że zostałaś wybrana, by dołączyć do nieśmiertelnych?
- mężczyzna przyglądał się teraz uważnie twarzy kobiety.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline