Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-12-2016, 07:10   #8
Dnc
 
Reputacja: 1 Dnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputację


Norin Rogarsson tak jak jego ojciec i dziadek a również i ojciec dziadka był przygotowywany do fachu kowala. Można powiedzieć, że od zarania dziejów czyli od zawsze jego ród zajmował się kowalstwem i w tym kierunku został on także wychowany i wyszkolony. Przez wrodzoną smykałkę do tworzenia broni bardzo szybko został wypatrzyony spośród młodych kowali przez jednego z kowali run, elitarnej kasty krasnolidzkich rzemieślników.
Wtedy dostał możliwość przeniesienia się na dwór krasnoludzkiego króla do Karaz-a-Karak i rozpoczęcia szkolenia pod jednym z nauczycieli.
Norin był pojętnym uczniem i otrzymał w młodym wieku tytuł czeladnika runa. Niestety jego kariera została w tym momencie zatrzymana poprzez machinacje pałacowe i jego mistrz musiał wziąć na swojego ucznia bratanka Najwyższego Kapłana Grimnira.
Norin został wysłany do Imperium by "nauczył się w życiu tego co najwazniejsze dla każdego krasnoluda". Gdyż każdy kowal run jak również i kapłan jest bardzo ceniony w społeczeństwie i dlatego powinien być przykładem dla wspóbratyńców.

Oprócz tego powinien szkolić się w sztuce runicznej i nie zaniedbywać swych bojowych zdolności.
Młody khazad wyruszył więc do ludzkich krain z zamiarem poznania siebie samego jak i świata by jak najszybciej wrócić do swego powołania i do tego co ukochał najbardziej. Do tajemnej sztuki runicznej.

W taki oto sposób Norin znalazł się w tej zapomnianej przez bogów mieścinie. Razem z towarzyszami, których Valaya postawiła na jego drodze siedział w podłej spelunie, której nazwy nie pamieta. Pewnie nawet jej nie miała.




Dymiąć swoją fajkę czekał na ich przyszłego mocodawca. Coś czuł, że ta robota mu się nie spodoba bo jaki szanujący się pan i szlachcic spotykałby się z nimi w takim miejscu jak ta dziura? Ale byli tak przyciśnięci brakiem funduszy, że nie mieli zbytniego pola do manewru. Norin nie traktował złota i pieniędzy jako dobro konieczne ale raczej jako środek do konkretnego celu. Teraz na przykład przydałaby mu się nowa tarcza gdyż ostatnią jaką miał rozpadła sie gdzieś tam pośród szlaków Imperium, które przemierzał. Oddałby te 20 koron za porządną tarczę, najchętniej za taką na której mógłby wyryć jedną ze swoich run.

Czeladnik spokojnie dymił aż zaschło mu w gardle pochylił się raz jeszcze nad swoim kuflem i zaglądnął do niego by upewnić się, że jest ciągle pusty. Był pusty. To nie tak że Norin nie lubił się napić. Lubił ale nie na umór jak uważali ludzie, że jak krasnolud to pijak i cham. Jak przystało na członka szanownego bractwa runicznego starał się walczyć o dobre imię swojej rasy i mierzył się z tymi stereotypami ale sam musiał przyznać że większość jego porbratymców gdy widziała alkohol to szybko zapominała o całym świecie jaki stworzył Grungi.
Norin lubił się napić piwa ale po pierwsze PIWA a nie sików krowy jakie tutaj podawano, które były ochydne nawet jak na standarty ludzkie. Po drugie lubił sie napić prawdziwego piwa a nie ludzkich szczyn, które chcąc nie chcąc pijał od kiedy jest w Imperium. Dużo by dał by napić sie piwa Bugmana do którego miał częstszy dostęp za czasów swojej obecności w Karaz-a-Karak. A po trzecie nie chciał zamiawić niczego nowego gdyż to tylko powiększało jego dług u karczmarza. Sam fakt, że był dłużnik uderzał w jego honor i syn Rogara czuła jakby na plecach siedział wielki ciężki muł, Tak mu ciążył ten fakt. Przysiągł sobie, że spłaci karczmarza w pierwszej kolejności dorzucając coś dodatkowego od siebie za to jak ich ugościł.

Wtem podszedł do nich szlachcic. Inteligentny młodzieniec tak jak przypuszczał to byla jedna z tych mokrych robót, których się brzydził i pewnie w normalnych warunkach by jej nie przyjął. Zdenerowwany dał upust swojej złości waląc z calej siły w stół aż wszystkie kufle, kubki i talerze podskoczyły. Wiedział, że nie ma wyboru bo niedługo ten muł, co miał go plecach go zmiażdży i to go dobijało. By spłacić swój dług musi wziąć pracę, która śmierdzi z daleka i jest to jedna z tych, których się brzydził. Thungni wystawił go na nie lada próbę ale miał zamiar podołać a przynajmniej zrobić wszystko by wyjść z tej sytuacji z tarczą a nie na niej.
Wszystkie jego pytania zostały skitowane przez szlachcica krótkim odzewem. No tak, nie mieli pytać tylko robić. Przyciśnięci do muru biedni ludzie, desperaci idealni do takiej roboty.

- Ja nie potrafię sterować ale po rzece w nocy, gdy nie ma ruchu i przez taki krótki odstęp czasu nie powinno to być jakiś większym problemem. Każdy nas złapie za tyczkę lub wiosło i będziemy nawigować. Pamietajcie że na wodzie głos daleko się niesie więc zachowajmy ciszę
- rzekł przytomnie Norin, po tym jak ich mocodawca już wyszedł.


 

Ostatnio edytowane przez Dnc : 09-12-2016 o 07:13.
Dnc jest offline