Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-12-2016, 12:36   #1
Fyrskar
 
Fyrskar's Avatar
 
Reputacja: 1 Fyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputację
[Warhammer] W bladym obliczu Morrslieba - Cz. I


Miasto Nuln, Imperium
14 Kaldezeit, Czas Mrozów, 2523 rok według KI
rzeka Reik, początek szóstej warty


Nuln, klejnot Imperium, jak ropiejący, rzygający dymem i ściekami wrzód, samą swą obecnością plugawiło idylliczne otaczające je pola uprawne, usiane wsiami bezskutecznie starającymi się zapewnić miastu wyżywienie. Jednak żądza zbiorowego organizmu tysięcy ludzi, żyjących wspólnie jak mrówki nie kończyła się na okolicznych polach. Jak macki bestii oplatającej ofiarę, miasto oplatało sąsiednie krainy linią szlaków handlowych, wysysając z nich wszelkie surowce by w niezliczonych warsztatach je przerobić i sprzedać dla zysku.

Ludzie mówili, że Archaon, pan końca świata został pobity a jego wściekła horda rozbita, cesarz (niech bogowie go mają w opiece) ogłosił zwycięstwo. Miastu jako pierwszy oznajmił to dzwon katedry Sigmara po nim jak chórzyści po koryfeuszu rozbrzmiały mniejsze dzwony ogłaszając miastu radość wielką.

Lecz walka się nie skończyła, północ Imperium leżała zdewastowana, po lasach błąkali się przerażający zwierzoludzie, horda nie została wybita a rozpadała się na rzeszę band łupiących resztki dumnych niegdyś prowincji północy. Teraz jak nigdy dziedzice Sigmara potrzebowali tego co zawsze, wiary, odwagi i stali a tej ostatniej Nuln zamierzało dostarczyć.
Wielkie kuźnie, huty, odlewnie i manufaktury stały się regimentami tej nowej wojny, każda zmiana była nową bitwą, każdy miecz, tarcza, muszkiet, armata, młot, piła, pług ciosem w przeklętego nieprzyjaciela.

Imperialny skarbiec nie szczędził pieniędzy na dozbrojenie i pomoc w odbudowie, gigantyczne środki płynęły przez przemysłowe centrum Imperium, a gdzie gigantyczne pieniądze tam równie gigantyczna pokusa.

Sama księżna elektor, władczyni Wissenlandu i samego Nuln, Emmanuelle von Liebwitz dała się zwieść pokusie. Zaklęte w tradycji i pożółkłych pergaminach, zapomniane przez ludzkość demony zostały uwolnione by szaleć w niespotykanej sile.
Podatki, cła i opłaty, od uszu, butów, osi, kopyt czy podków niczym pasożyt rzuciły się na tak potrzebny miastu i Imperium handel.

W tych mrocznych czasach pojawiła się potrzeba nowych bohaterów, nie takich jakich miasto chciało ale takich, których potrzebowało. Dzielnych śmiałków którzy pod groźbą kary pręgierza, kuny, chłosty czy nawet grzywny i za uczciwe pieniądze przeprowadzą towar pod oczami wiecznie czujnych pachołków magistratu.

Jednym z takich bohaterów jest Gert Hager i jego (racjonalnie) wierna grupa przemytników i innego śmiecia z granicy rynsztoku. Dla Imperium Gert jest wielce potrzebnym drobnym przedsiębiorcą, dla was jest jak ojciec. Ojciec, który pije i nie zawsze płaci na czas ale stanowi też pewną gwarancję dobrego zarobku i zabezpieczenie przed upadkiem w rynsztok.

Dziś po raz kolejny wyruszyliście pod osłoną chmur i bezksiężycowej nocy na misję.
Powód zlecenia był w mieście dobrze znany - jedna z większych hut, “Młotodzierżca”, miał ostatnio poważny problem. Jeden z piecy uległ awarii. Nie byłoby to nic dziwnego gdyby nie to, że piec był produkcji krasnoludzkiej i cała dzielnica pełna była plotek o sabotażu, podejrzani byli wszyscy, krasnoludy chciały ukarać ludzi za używanie ich sekretów, konkurencja chciała się pozbyć huty, mroczni bogowie chcieli zniszczyć Imperialną produkcję stali, imperator chciał przenieść produkcję do stołecznego Altdorfu, Bretończycy byli zacofanymi cudzoziemcami nienawidzącym postępu, Averlandzyczcy nie potrzebowali powodu - to w końcu Averlandczycy - bankierzy z Marienburga chcieli upadku huty by móc wypowiedzieć jej kredyt i sprzedać jej majątek, robotnicy mieli to zrobić w proteście przeciwko złym warunkom pracy, najbardziej szaleni widzieli w tym machinację mitycznych szczuroludzi, skavenów.
Niezależnie od powodu, największy piec huty stał zimny, wielkie środki przeznaczone na jego budowę przepadły. Zakład nie miał zbyt wielu pieniędzy i zakup rudy żelaza po cenie uwzględniającej wszystkie podatki nie pozwoli mu zgromadzić dość dużo pieniędzy w dość krótkim czasie by spłacić kolejną ratę kredytu.
Zadanie ma być proste, wypłynąć poza miasto. Załadować rudę żelaza i wrócić tak by was nie złapali celnicy i dostarczyć do nabrzeża należącego do huty. Wasza dola jak i łapówka przy kontroli stanowić będzie małą część tego ile trzeba by zapłacić by legalnie sprowadzić surowiec.
Mimo tego całość wciąż pozostawała dobrze płatna.


Lithalhil Szum Brzozy

Elfi posłaniec wyruszył najwcześniej. Jego zadanie było inne od reszty i równie ważne. Miał spotkać się z transportem rudy i zaprowadzić ich na miejsce przeładunku. Dla człowieka byłaby to drobnostka, dla elfa niekoniecznie. Na bramie został zatrzymany przez strażników całkowicie przekonanych, że powinien zapłacić podatek od spiczastych uszu. Elf argumentował, że podatek był pobierany przy wejściu a nie przy wyjściu z miasta. Straż twierdziła, że brama jest wejściem do miasta, przez co pobierają opłatę przy wejściu a wejściem tym jest brama.

Rzut na przekonywanie (wymagane poniżej 17 Ogd/2 z powodu braku „przekonywania”) 1k100: 95, nieudany. Trzeba zapłacić 2 pensy.

Ostatecznie, chcąc kląć na to jak ludzie zorganizowali swoje miasto, elf musiał wydać straży dwa pensy, po jednym za ucho.
Uporawszy się z problemem mógł udać się na miejsce spotkania.

Hunni Bahrenfahrer

Z drugiej strony na wysłużonym wozie jechała Hunni Bahrenfahrer, nieformalna przywódczyni przynajmniej części górników w swojej kopalni. To ona jako pierwsza spotkała Hagera i to ona się z nim dogadała za uczciwą dolę od transportu, przy bardzo dużej aprobacie ze strony swoich formalnych przełożonych. Nikt nie lubił płacić podatków.
To był już kolejny transport, jednak Hunni coś nie pasowało, atmosfera na wozach była inna, napięta, część górników zdawała się mieć kaca, choć wczoraj nie pili. Właściwie pili, ale nie dużo, zdecydowanie za mało by mieć kaca. Nawet bezskuteczne i mało wyrafinowane próby poderwania wdówki zamarły odkąd wyruszyli.

Hunni Bahrenfahrer, Lithalhil Szum Brzozy

Wozy czekały, górnicy irytowali się jeszcze bardziej a przeklętego długouchego nie było. W końcu przybył on na swym koniu, opóźniony na bramie. Mógł przeprosić w końcu spóźnił się ale czy godnym elfa byłoby przeprosić jakiś ludzi, którzy są czymś tylko niewiele lepszym od orków?

W niknącym świetle dnia, który przechodził w noc, elf pewnie poprowadził całą grupę do miejsca gdzie rzeka Reik wyżłobiła płytką piaszczystą zatoczkę.
- I co teraz? - Zapytał jeden z górników, który robił kurs po raz pierwszy. Odpowiedź była oczywista, trzeba czekać.

Reszta

W towarzystwie lekkiej mgły spowodowanej wylewaniem gorącej wody z kuźni bezpośrednio do rzeki i w akompaniamencie smrodu spowodowanego zbyt dużą ilością ścieków i zbyt małą przepustowością rzeki cała banda rozsiadła się na barce rzecznej.

Barka Hagera z zewnątrz nie była niczym nadzwyczajnym, drewniana płaskodenna barka o wymiara koło 10 metrów na 5 z wysoką nadbudówką, w której żyje jej właściciel wraz z obecnie nieobecnym wnukiem. Bliżej dziobu stał wbity masz przystosowany do ożaglowania gaflowego. O ile pozbawiona imienia (a właściwie zmieniająca imię w zależności od potrzeb) jednostka z zewnątrz nie była niczym specjalnym o tyle wewnątrz znajdowała się co najmniej jedna spora skrytka na przewożone dobra.
Ostatnio jeszcze Elhar dostał zlecenie by zamontować więcej skrytek.

Rzut na rzemiosło (szkutnictwo) (Int 32) k100: 10 → wobec wymaganych 32 co przekłada się na 2 stopnie sukcesu. Elhar zdołał ukryć na statku dwie dodatkowe skrytki, do opisania przez graczy w komentarzach. We wszystkich ukrytych ładowniach zmieści się 3/10 całego ładunku.

Nurt był leniwy, wiatru właściwie nie było, więc z konieczności każdy zajął swoje miejsce przy wiośle i powoli ruszyli w górę rzeki.

Łatwy test wioślarstwa (K/2+10%):
Ludo, k100: 81 wobec wymaganych 20, porażka
Eryk, k100: 75 wobec wymaganych 29, porażka
Elhar, k100 90 wobec wymaganych 25, porażka
Dietrich, k100 35 wobec wymaganych 29, porażka
Zhorin, k100 72 wobec wymaganych 25, porażka
Hemma, k100 81 wobec wymaganych 24, porażka
Nikt nie zdał testu.

Całość nie zaczęła się dobrze - wioślarze nie mogli złapać rytmu i nic nie pomagało pełne irytacji bluzgi sternika. Barka płynęła nierówno, zygzakiem tylko ciągłe kontrowanie sterem pozwalało zachować kurs. Tak czy inaczej łódź płynęła w górę rzeki, bo nawet dzieci byłyby w stanie wykonać to zadanie, choć może dzieci wiosłowałyby z większą gracją i zwracały na siebie mniej uwagi.

***

W końcu po wydawałoby się wieczności z ust Hagera padła komenda.
- Teraz z całych sił. - Jednocześnie barka skręciła na sterburtę w kierunku brzegu, nabierając prędkości. - Elhar kotwica dół!

Chwile później dziób z impetem uderzył w piaszczysty brzeg i zakopał się w nim.
- Tak stoimy, zabieramy się do roboty dość już czasu straciliśmy.

Gert wyskoczył z łodzi w ciemności, przyjrzał się górnikom i podszedł do jednego z nich, po czym odszedł z nim na ubocze zostawiając resztę z zadaniem zadołowania (i jak się da ukrycia) worków wypełnionych żelazem na barkę.
-[/i] Ktoś pamięta gdzie jest otwór to ukrytej ładowni?[/i] - Zapytał jeden z was.

Dietrich z mowy ciała rozmówców, ich szefa i jednego z mężczyzn z kopalni, wywnioskował, że z nieznanych mu powodów rozmawiali w “sekretnym” języku złodziei ale z jego odległości nie mógł nic zrozumieć.

***

Załadunek był sprawą banalną, choć męczącą i czasochłonną ale wszyscy mieli nadzieję że to koniec problemów.
Barka wypchnięta na wodę siłą rozpędu znalazła się na środku Reiku. Majestatyczny Reik z wrodzoną gracją i elegancją nie spieszył się nigdzie. Rzeka była jest i będzie nawet wtedy gdy pamięć o Nuln przeminie, miała czas. Nurt choć powolny był wystarczający by ciągnąć barkę w dół rzeki do portu przeznaczenia.

Wszyscy mogli odpocząć poza właściwe trzema osobami. Dzierżącym ster Gertem Hagerem, kimś oddelegowanym do pilnowania przeklętego konia Lithalhila i jedynej obecnie potrzebnej funkcji “oka”, osoby której zadaniem było wypatrywanie przed łodzią zagrożeń.

W relatywnej ciszy, zakłócanej przez odgłopsy nigdy nie zasypiającego miasta usłyszeliście od swojego oka to czego nie chcieliście.
- Straż! - Wykrzyczał i szepnął za razem.

Wciąż was chyba jeszcze nie zauważyli, była szansa albo wypłynąć na środek rzeki, gdzie nie sięgają światła miasta albo próbować ukryć się pośród wiecznych mgieł nabrzeża przemysłowego.

Ewentualnie mieliście trochę czasu by przygotować się na inspekcję, rozważaliście taką ewentualność wcześniej. Hager próbował ukryć się przy sterze, a właściwie to sprawić wrażenie nikogo ważnego i godnego zapamiętania, rozmowa ze strażą to wasze zadanie. Mimo wszystko nikt was nie zna, Hager bywał rozpoznawalny.
 

Ostatnio edytowane przez Fyrskar : 08-01-2017 o 18:07.
Fyrskar jest offline