Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-12-2016, 19:59   #7
Amon
 
Amon's Avatar
 
Reputacja: 1 Amon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputację

Trzeciego wieczora Duszewska poinformowała iż wszystkie formalności zostały załatwione i następnego wieczora ich samolot będzie gotowy do wylotu o godzinie szesnastej dwadzieścia osiem.
Viking zaoferował się, że podwiezie Astrid na lotnisko.
Na miejscu czekała na nich Anna. Ghulica przytreptała do kainitów gdy ci tylko pojawili się w drzwiach terminala.
- Dobry Wieczór Państwu. - ukłoniła się - Za pozwoleniem, prosze, proszę za mną.


Tu-334
Załogę stanowili Rosjanie, Duszewska świetnie się z nimi porozumiewała w ich ojczystym języku, Viking zresztą też. Astrid patrzyła to na jedno, to na drugie, śmiejąc się w duchu jak niezwykłą grupę musieli reprezentować w oczach obserwatorów - każdy z innej bajki. Kobieta przycisnęła do piersi sporej wielkości torbę - swój bagaż podręczny, na który składało się 6 termosów z krwią. Oby to starczyło na podróż…
~ Aaaastrid! ja nie chceeee! - darła się przerażona Aghata ~ jak to w powietrze?! spadniemy! zabijesz nas obie!
Wampirzyca zadarła głowę, by spojrzeć na Gangrela.
- Masz kołek? - upewniła się.
Viking zmierzyl ja wymownie wzrokiem.
- Da, konieczno… - zaczął z rozbawieniem po rosyjsku - a co? już zapomniałaś? - wyszczerzył się.
- Nie rób sobie jaj. Masz mnie pilnować. I to przed samą sobą. - warknęła. Po feralnej nocy z trzema dziewczynami i po tym jak następnego wieczora wreszcie udało jej się pozbyć Vikinga - unikała go. Choć nie mogła zignorować jego wiadomości, bo był jej potrzebny do tego lotu, wymawiała się co rusz obowiązkami względem domeny. Teraz jednak nie miała wymówek. Teraz byli we dwoje. Oraz ghulica-porządnisia. Zapowiadała się naprawdę niezapomniana podróż.
- Przypomnij mi, po co tam lecimy tak w ogóle? - powiedziała Astrid do Anny.
Od momentu dzisiejszego spotkania na lotnisku, Duszewska starała się cały czas mieć Astrid między sobą a Vikingiem. To był prywatny lot i ich bagaże były w kabinie razem z pasażerami. Anna założyła na siebie chyba wszystko co miała, wymawiając się zimnem. Oczywiście jasne było iż pali się od samczego wzroku Gangrela..
Kiedy zagadała ją Astrid, Ghulica wychyliła spoconą twarz z futrzanego kaptura.
- Wszystko wskazuje na to, że archeolodzy są bliscy odnalezienia “grobowca wiedźmy” tam, wedle znalezionych źródeł najprawdopodobniej znajdują się szczegóły na temat interesującego nas rytuału.
- Też znam kilka rytuałów… -
Rozparty na dwóch siedzeniach Viking rzucił do Duszewskiej, której przyglądał się niemal nieustannie od ich spotkania, jeśli nie z uwagi na zainteresowanie, to po prostu z perfidii - usiądź bliżej to ci pokażę.
- Dziękuję Panu… bardzo, tutaj mi jest w sam raz, a tam… no… nie chcę żeby było panu ciasno - kobieta starała się jak mogła.
- Ja lubię ciasno. - rechotał Viking.
- To trzeba było lecieć klasą ekonomiczną. - podsunęła wampirzyca.
Patrząc na umizgi Gangrela, Astrid tylko przewróciła oczami, po czym zaczęła sprawdzać ulotkę z “zachowaniami w sytuacjach ekstremalnych” w samolocie. Kiedyś może ratowałaby Annę, teraz po trochu sama była ciekawa jak kobieta sobie poradzi i jak daleko posunie się Viking.A może ta ciekawość zawsze w niej była, tylko bardziej skrępowana?
Ostatecznie Anna spędziła resztę podróży pod “skrzydełkiem”. Viking nie robił już nic “więcej” strach ghulicy mu wystarczał. Na razie…

Kamieńsk Uralski, Obwód swierdłowski, Federacja Rosyjska
Po wylądowaniu Anna pośpiesznie “wyfrunęła” by załatwiać formalności z celnikami i wojskowymi, rozdrażnionymi nieco nocnym przylotem.
Owe załatwianie obfitowało w odgłos szeleszczenia pieniędzmi.
Przed terminalem czekał wynajęty przez Duszewską samochód.
Anna usiadła za kierownicą i otoczyła się mapą oraz gprsem.
- Proszę Państwa, proponuję od razu udać się w stronę wykopalisk, do świtu mamy niemal pięć godzin a do wioski w której stacjonują archeologowie wyrobimy się w trzy.
Po raz kolejny Astrid była pod wrażeniem zdolności organizacyjnych Duszewskiej oraz pojemności własnego portfela, co zawdzięczała pewnie Egonowi i Ludwikowi. Niemniej, gdy dotarli do samochodu, jasnym stało się dla wampirzycy, że Anna aż nazbyt chętnie rwie się za kierownicę i stawia w roli “przewodnika wycieczki”. To wszak wymagało na Malkaviance, by zajęła miejsce z tyłu... zaraz obok Vikinga.
Siadając na miejscu z lewej strony, westchnęła. Wiedziała, że teraz ona jest skazana na “skrzydełko”.
Viking był za to w świetnym nastroju, brakowało jeszcze tylko by wyciągnął aparat i zaczął strzelać zdjęcia. Mężczyzna pstryknął palcem w tył ucha siedzącej z przodu Duszewskiej.
- Maleństwo? wiesz gdzie co wcisnąć tak? - roześmiał się a kiedy samochód ruszył jego ręka opadła na udo Astrid i wczepiła się w nie żarłocznie.
Podróż upływała spokojnie przez następne półtorej godziny, przy czym już po pół, droga prowadziła przez leśną, wyboistą drogę. Można by się spodziewać wielu niebezpieczeństw. Przy wzmiankach o wilkołakach nawet twarz wikinga tężała. Jechali za wolno by dzikie zwierze wybiegające im na drogę mogło spowodować wypadek. Jednak coś takiego jak wilczy dół wykopany na drodze i przysypany liśćmi i gałęziami, mógłby być problemem.
I był.
Duszewska wrzasnęła gdy jej zęby zderzyły się z kierownicą, poduszka powietrzna była tu chyba jakaś abstrakcją. Przód łady wpadł do półmetrowego dołu.
- Niech to... - warknęła Astrid, odruchowo rozmasowując czoło, którym walnęła w oparcie przed sobą.
Szybko rozorała nadgarstek zębem i przystawiła do ust ghulicy. Nawet jeśli jej rany były powierzchowne, lepiej by była w formie.
- Zostań w aucie. My to sprawdzimy - rozkazała, zasklepiając ranę, po czym spojrzała na Vikinga, oczekując na jego decyzje. Jeśli to faktycznie byli Lupini - miał większe doświadczenie w walce z nimi. No i pewnie z własnej woli nie przyjąłby poleceń od Malkavianki.
- Tremerski trupojad zmutowany… - mamrotał Viking wypluwając tapicerkę z ust - i w dodatku baba, tylko wariatka mogła dać jej prowadzić… - dodał wychodząc z auta. Wampir wydał z siebie jakieś nieartykułowane mlaski i podszedł w stronę zapadniętej maski samochodu. Viking wskoczył do dołu, nad jego głową przefrunęły trzy nietoperze, mężczyzna wydawał się przez jakiś czas z nimi komunikować. Gangrel chwycił dłońmi za podwozie i napinając się szarpnął nim do góry. Kły wyszły mu na wierzch gdy auto unosiło się do góry. Auto uwolniono ale… obie przednie koła miały przedziurawione opony.
Anna stanęła z boku zmartwiona.
- O… obawiam się, że mamy tylko jedno zapasowe koło…
- I jeszcze jedno zbędne… - dodał Viking patrząc na ghulicę wymownie.
- Daj jej spokój. - warknęła Astrid - Mogłeś siąść z przodu albo nawet za kółkiem, ale wolałeś mnie macać, to masz. Lepiej powiedz skąd tu się ten dołek mógł wziąć. A raczej po co został zrobiony? W końcu to ty się znasz na pułapkach. - uśmiechnęła się mimochodem. Po chwili jednak skupiła się, rozglądając wokół.
- Dwoje ludzi kopało go późnym popołudniem, jak dla mnie definitywnie pułapka na nas.
- Nieprawda! -
starała się prostować Duszewska - przecież tędy wszyscy muszą jeździć na wykopaliska…
- Serio? no fakt… wykopaliska to taka strasznie uczęszczana trasa hm… doprawdy wszyscy tam jeżdżą co? -
drwił Gangrel.
- Spodziewają się nas. Pewnie są w to zamieszane jakieś współczesne wiedźmy. Czy... coś jeszcze? - popatrzyła pytająco na Vikinga.
- Wilki… - powiedział przeskakując na tył auta i wyciągając swoje rzeczy z bagażnika.
- Trzeba się gdzieś schować, do świtu się stąd nie ruszymy, jakieś pół godziny stąd jest jakaś szopa, idziemy.
- Chwila, chwila -
złapała go za przedramię - Może to ja jestem wariatką, ale jaki sens ma chowanie się w chacie, gdzie mogą nas wytropić, otoczyć i zaatakować, kiedy im to będzie na rę... łapę? Jak na mój gust powinniśmy stąd spieprzyć. Choćby na nogach.
Viking popatrzył na Astrid przez chwilę poważnie, po czym uśmiechnął się i poklepał jej policzek.
- Mała… nie idziemy do szopy żeby się tam schować, załatwimy tych złodziejaszków i wtedy można się spokojnie przespać w lesie, wolisz uciekać nie wiedząc kto dokładnie siedzi ci na ogonie?
Nadęła policzek, gdy jej dotykał, ale po chwili skinęła głową.
- Anno, chodź z nami, ale jeśli coś się będzie działo - chowaj się. W razie czego... ten tutaj cię wywęszy. - zachichotała.
Trójka ruszyła lasem, nie drogą, nie ścieżkami, po prostu lasem między drzewami. Po kilkudziesięciu minutach Viking zatrzymał grupę i wskazał im na szopę, chatę w zasadzie.
- Idziesz ze mną? - wyszeptał Viking do ucha Maklavianki.
- Żartujesz? Miałabym cię zostawić z taką zabawą? - oczy Astrid płonęły żądzą krwi. Odbezpieczyła jeden z pistoletów, które dostała z “lokalnego” wyposażenia.
Dwójka kainitów zaczęła się zbliżać do chatki, zostawiając przerażoną Duszewską za sobą.
- Umiesz tam zajść niepostrzeżenie? zupełnie jak wtedy gdy mi spieprzyłaś? - zagadał szeptem Viking referując do jakiś starych czasów.
- Jeszcze pytasz... powiedz, gdzie mam się znaleźć. Na kolankach? W ogóle czujesz ich? Ilu ich jest?
- Na kolanach i podłodze… -
uśmiechnął się, po czym dodał - Jeden jest w środku na kolanach i na podłodze, drugiego nie widać.
 
__________________
Our obstacles are severe, but they are known to us.
Amon jest offline