Wreszcie mu się udało i zaprosił Mage. Zapowiadała się super randka. Spotkali się pod wieczór i poszli coś zjeść przed seansem jakiegoś filmu, który wydawał się mu idealnym na taką okazję. . Nie interesowało go jaki. Ważne, że z nią.
W kinie zachwycał się jej zapachem i ciepło mu się robiło na sercu gdy zerkała na niego i uśmiechała się cudownie. Nie chciał by się to kończyło. Lecz wszystko co dobre kiedyś musi się skończyć.
Seans się skończył i wyszli z kina. Było już dość późno a jutro na zajęcia trzeba było iść.
Szli spacerkiem i dziwnym trafem rozmowa zeszła na temat aut. Iana zaskoczyła wiedzą o nich. W szkole nikt poza chłopakami o samochodach nie rozmawiał. Ian jako nieliczny z klasy miał swój samochód. Dostał na szesnaste urodziny. Stary piękny Trans am. Takim jeździł niejaki Bandit z filmy Mistrz kierownicy ucieka.
Mage w pewnym momencie spytała o hybrydy. Harisson nie wiedział co powiedzieć. Przecież byli w stanach gdzie liczy się moc pod maską i ryk V8. A nie jakieś ekonomiczne azjatyckie wynalazki. Nie chciał wyjść na ignoranta i zaimponować chciał lecz nie zdążył.
- Hej!- Usłyszał za sobą gdy już chciał odpowiedzieć dziewczynie. Odwrócił się i zobaczył czterech ubranych skóry typów. Jeden z nich w okularach właśnie odrywał się od ściany o którą był oparty i ruszył ku nim.
- Ty młokos. Kopsnij szluga.- Odezwał się idący a zaraz i reszta już zmierzała w ich kierunku. Ian poczuł jak Mage zaczęła ściskać jego ramię i lekko chowała się za nim.
- Nie palę.- Powiedział i uścisnął dłoń dziewczyny.
- To masz problem koleś. A twoja lalunia też będzie miała.- Odezwał się drugi, łysy palący właśnie i mierzący figurę wystraszonej dziewczyny.
- Czego chcecie?- Ian starał być pewny siebie, chociaż czuł, że czwórce rosłych kolesi nie da rady.
- Czego? Waszej kasy i dupci aniołka za tobą.- Ze świńskim uśmieszkiem dodał trzeci ciemniejszy od reszty typ z łańcuchem na szyi.
Zaczęli okrążać ich a Harissona zaczynała wściekłość brać. Jak to jego Mage chcą?
Zaczynało mu się czerwono robić przed oczyma. Zamknął je na chwilę i w głowie toczyła się istna bitwa. Setki pomysłów przelatywało mu przez nią co i jak zrobi.
Kiedy otworzył oczy widział jak przez czerwoną mgłę i jakby z wysoka na tych czterech. Kolesie mieli przerażenie w oczach. Ten co palił nawet nie zauważył jak mu papieros spadł pod kurtkę. Nie minęła chwila a chłopak rzucił się na tego obleśnego z łańcuchem na szyi.
Nie zobaczył nic więcej, a teraz gdzieś był. Ciemno wszędzie i dziwny zapach jak w kiblu po imprezie.
- Gdzie ja jestem? Mage?- Mówił spokojnie z początku ręką macając otoczenie. Nagle poczuł wstrząs i podskoczył opadając ciężko na blaszaną podłogę. Teraz dotarł do niego także dźwięk chyba silnika. Jakiś przytłumiony? No chyba nie był w jakiejś naczepie czy ciężarówce?
- Kto tu jest?! Mage!- Zaczął głośniej mówić aż przeszło w krzyk. Chłopak próbował wstać i skupić się na jakimkolwiek źródle światła. Co tu się dzieje?
- Mageeee!!!- Wrzasnął już przerażony jak i wściekły zarazem.