Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-12-2016, 02:44   #23
Highlander
 
Highlander's Avatar
 
Reputacja: 1 Highlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputację
Twarz starszego mężczyzny zyskała na białości, co samo w sobie było niemałym osiągnięciem ze strony młodej Azjatki. Nie zdając sobie sprawy ze zmiany pigmentacji (bądź subtelnie ją ignorując), gość w wynajmowanym domostwie kiwnął głową i udzielił odpowiedzi.
- Zmartwychwstanie wywołuje w moim umyśle same złe skojarzenia. To taki… katolicki anachronizm. Zachowujmy się proszę jak osoby obeznane ze współczesnymi normami.
Zwracając uwagę na zmiany w swoim składzie chemicznym i kolorystyce, Lily zakłóciła wewnętrzny spokój rozmówcy. Brew mężczyzny drgnęła, zdradzając jego niewiedzę.
- Inwentarz? Moja mała, wydajesz się zdrowa jak ryba. Ani ślad się na Tobie…
Słowa napływające z wewnątrz jej mózgu zakłóciły resztę mającego przywrócić autorytet monologu. Snoa przestali przestrzegać wcześniej ustalonych założeń i wcięli się w trwającą konwersację jak świeżo naostrzony nóż. Skośnooka na chwilę straciła na percepcji. Zyskała jednak na użytecznych informacjach. Co więcej. Głos jej „współlokatorów” pobrzmiewał troską.
- On nie wie! Nie wie. Zakłada, że nic Ci się nie stało. Że uszłaś, ze nie masz śladu na ciele! Nie zdradzaj nic więcej. On nie widzi. Oni nie widzą. Nigdy. Są zbyt pogrążeni, banalni by widzieć!
Syk. Taki, jaki mógłby wydawać poirytowany kot. Tak zdradzali swoją irytację Snoa. Ich esencja drgała wewnątrz umysłu Lily. Dygotała na lewo i prawo, targana przez nieistniejący wiatr. Jak mało subtelnie zatknięta flaga. Wychowanka mafii nie miała wiele do zaoferowania pod względem zaufania, ale informacje, które właśnie otrzymała, uświadomiły jej przynajmniej, że nowi rezydenci nie życzą jej źle. Ten zastrzyk informacji nie obszedł się jednak bez echa. Oschłość nowo poznanego wujka zyskała na lodowatości, a sam mężczyzna odziany w wiśnie emanował nowymi pokładami ostrożności.
– Lily, dajże spokój! Pan, pan, pan! Skąd ta sztuczna formalność, w końcu znamy się nie od dziś! Ben. Wystarczy Ben. Jesteśmy wśród rodziny, więc takie formalności są nam niepotrzebne!
Perłowy uśmiech rekina zakończył jego (nader łagodną) reprymendę siostrzenicy. Obserwujący całą farsę z krańca stołu ochroniarz nie odezwał się słowem. Jego pełne apatii źrenice były jednak w stanie przemycić dla Lily skromną przesłankę – im szybciej dostosujesz się do tej błazenady, tym szybciej wszyscy pójdziemy w swoją stronę.
 
Highlander jest offline