Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-12-2016, 19:54   #10
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Godiva mimo podwójnego ciężaru i niepołączonej z nią partnerki starała się popisać szybkością i zwinnością. Raz po raz obniżając pułap i meandrując pomiędzy koronami drzew. Była zdecydowanie zadowolona z rozwoju sytuacji i zagadywała bardkę w smoczym, gdy ta miała okazję złapać oddech.
A pod nimi robiło się coraz zieleniej i coraz wilgotniej. Olbrzymie drzewa zapuszczały swe korzenie mokradłach otulonych mgłą. Wręcz wydawało się że pomiędzy ich korzeniami wytrzeszcza swe ślepia pradawne zło.


A przecież Jarvis zwał te okolice… domem. Jak dotąd bardka nie dostrzegła śladów niezwykłego miasta z którego czarownik się wywodził, ale Godiva wskazała je skinieniem pyska w prawo. Ot szare kłębowisko chmur na horyzoncie.
- Gdy się w nie wleci traci się orientację i wylatuje z nich po drugiej stronie. To magia miesza kierunki i chroni miasta. Magia albo planarny fenomen.- pochwaliła się swoją wiedzą Godiva czerpiąc ją pewnie z pamięci drzemiącego za jej plecami czarownika.
- Lądujemy!- rzekła nagle i szybko obniżyła lot zaskakując bardkę. Wylądowali wśród drzew i krzewinek płosząc różnego rodzaju gady i ptaki ukryte wśród mokradeł.
- Stąd musimy iść do Starych Wrót… niedużego rzecznego portu.- rzekł czarownik budząc się wreszcie i schodząc z Godivy. Zerknął na bardkę.- Dobrze że trzymasz przy sobie zapinkę, którą otrzymałaś w Ukrytej Dolinie. Ułatwi ci zrozumienie tutejszych akcentów.


Stare Wrota okazały się dziurą na bagnach. Budynki były drewniane. I większości były to wariacje na temat drewnianych szop.


Takich budynków było kilkaset, zbudowanych na brzegach rozlewiska i połączonych drewnianymi mostkami. I stare Wrota okazały się być pełne… życia.


Ludzie przenosili towary, kłócili się i handlowali. Ciężko tu było o luksusowe towary, ale za to można było zjeść dziesiątki ryb i jaszczurek oraz węży na dziesiątki różnych sposobów. Co ciekawe, ta zbieranina drewnianych budynków kontrastowała ze statkami które stały na kotwicach od zachodniej strony Starych Wrót. Olbrzymie żaglowce handlowe zdobione kunsztownymi zdobieniami które stały na kotwicach stłoczone na głębinach. Nie mogły one bowiem wpłynąć w głąb bagien. Te były zbyt płytkie dla nich i jak potwierdził czarownik, okrągłe kadłuby morskich żaglowców źle radziły sobie z płyciznami, a i napęd żaglowy, czy nawet długie wiosła galer nie radziły sobie na mokradłach.
Jak więc Jarvis planował wyruszyć do samego La Rasquelle? Ano, parowcem.
Tym razem Jarvis uznał iż lepiej jak negocjacjami z potencjalnymi przewoźnikiem zajmie się sam, zostawiając Chaayę pod opieką Godivy w ludzkiej postaci, której śmieszny strój amazonki i kryjące się pod nim dość kuszące ciało przyciągało uwagę przechodniów.


Nie było to złe. Chaaya mogła zapomnieć o traumatycznych wydarzeniach z Ukrytej Doliny, nadzorując wesołą i ciekawską i bezpośrednią smoczycę w ludzkim ciele. Starzec też jej to ułatwiał po prostu… milcząc. Jego obecność stała się w zasadzie niezauważalna, choć naiwnym było sądzić iż wstydzi się tego co bardce uczynił. Po prostu to miejsce nie budziło żadnego zainteresowania umysłu czerwonego smoka, a rozmowę z bardką uważał za coś równie niewartego uwagi, co myślowe zaczepki Nveryiotha. Był ponad to.
Chaaya więc mogła zapomnieć i skupić się na bezpruderyjnej, bezpośredniej i bezczelnej smoczycy, która miała ciało dorosłej kobiety, a zachowywała się jak mała dziewczynka, chcąca wszystkiego dotknąć, wszystkiego posmakować, wszystko poznać.
No… i kto tu kim się opiekował? Nie miało być przypadkiem na odwrót?


Spotkali się cztery godziny później. Czarownik powiedział obu kobietom iż znalazł łajbę, która zawiezie ich do La Rasquelle. A dokładnie tą łajbę za nim.

[MEDIA]http://i.kinja-img.com/gawker-media/image/upload/s--KcNM23ze--/c_scale,f_auto,fl_progressive,q_80,w_800/18j4naahlb073jpg.jpg[/media]

- Wygląda może niepozornie, ale dowiedzie nas gdzie chcemy… bo ja będę jej przewodnikiem. Wyruszymy jutro, jak tylko kapitan Pasqual… o ten tam.- wskazał palcem na brodatego mężczyznę idącego w kierunku portu dla żaglowców.- Zakontraktuje ładunek do przewiezienia. Nie będzie to liczna załoga, jest jeszcze drugi pilot, oraz ochroniarz diablę. Nie masz chyba żadnych problemów z diablętami, co?
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline