Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-05-2007, 23:53   #8
Elaraldur
 
Reputacja: 1 Elaraldur nie jest za bardzo znanyElaraldur nie jest za bardzo znanyElaraldur nie jest za bardzo znanyElaraldur nie jest za bardzo znanyElaraldur nie jest za bardzo znanyElaraldur nie jest za bardzo znany
Elaraldur

Elaraldur odrzucił na stół notatkę i rozprostował stawy, dające się jeszcze we znaki po surowej podróży. Niemniej czuł się bardzo świeżo i z entuzjazmem myślał o zwiedzeniu miasta w harmiderze przygotowań. Rozczesał drewnianym grzebieniem długie czarne włosy i spiął je w kucyk. Przywdział jeden ze swych bardziej wyrafinowanych ubiorów - elegancko zwężane granatowe spodnie i tegoż koloru kamizelę z bawełny przeplataną niebieskimi nićmi. Wcześniej założył koszulę z białego jedwabiu o bufiastych rękawach. Ze skrzyni wyciągnął mały, pobrzękujący mieszek i włożył za pazuchę kamizelki.

Zszedł po schodach do hallu pałacu, doszedł do dziedzińca i stanął przed wejściem. Tak, dzień z pewnością zapowiadał się bardzo ciepły. Elaraldur usiadł na jednej z ławek ułożonych wokół posągu na środku placyku i wpatrzył się w fontannę, której pluskowi towarzyszyły odgłosy wybudzonego miasta. Myślał o Suzail. Myślał o Saulvinii, swojej utraconej ukochanej, która gdzieś tutaj, pośród tych murów wiodła swoje życie. Gdzie? Czy była w stanie, bez jego pomocy odnieść kolejny wielki sukces i występować z kimś wybitnym? Może na przykład Hevlar Gwindar, znany Cormyrski trubadur docenił jej kryształowy głos? Być może. Możliwe też, że nikt jej ujrzał i służy teraz jako dziewka karczemna gdzieś w dokach...

Elaraldur postanowił nie przytłaczać się na razie tymi myślami. Całe miasto stało przed nim, pełne przyjezdnych wirtuozów i mistrzów muzyki, a także bogate w okazy wspaniałego budownictwa i prestiżowe muzea, przez które zdążył jedynie przebiec, gdy był tu ostatni raz. Tak czy inaczej teraz jest czas na zabawę. Skierował swe kroki do rynku, by zasięgnąć trochę rozrywki.
 

Ostatnio edytowane przez Elaraldur : 24-05-2007 o 23:57.
Elaraldur jest offline