Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-12-2016, 01:39   #1
Amon
 
Amon's Avatar
 
Reputacja: 1 Amon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputację
[18+ Wampir] Moje własne dziecko [Adam]

Moje własne

dziecko



...

Gary, Indiana
Styczeń
Każdy mijający rok udowadniał, że może być jeszcze gorzej. Jednak miasta umierały powoli, powoli nawet dla nieumarłych jak Adam.
Kiedy w 1992 roku Estraicher zamykał się w swoim bunkrze, Gary już stało na krawędzi upadku, władza Modiusa była czysto nominalna i miasto wypadało mu z rąk, toteż wychodząc z bunkra, Adam nie spodziewał się zastać ani Torreadorskiego Księcia, ani jego umierającej dziury dookoła. Jednak po osiemnastu latach, Gary wciąż było w koło budynku starej biblioteki, pod którym Estraicher wymościł swoje leże. Miasto wciąż tam było, tylko jeszcze brzydsze. Modius też tam był jak i większość jego poddanych, niemal dwie dekady knucia, narzekania, podszeptów ale żadnej, żadnej akcji. Cóż… jaki Książe, tacy i konspiratorzy.
Gary było tak upadłe, że miejscowi kainici, nawet zbytnio nie przejęli się powrotem Adama. Za to z pobliskiego Chicago, przyszła jasna wiadomość od Księcia Lodina, że w mieście nie ma miejsca dla następnego Torreadroskiego dziwaka. Estraicher pozostał więc w Gary, w swojej niepotrzebnej nikomu bibliotece. Adam wciąż rzadko ruszał się z samego budynku, lub wręcz znajdującego się pod nim bunkra. Współczesność wydawała się tak… dziwna, nieprzystępna. Ludzie, nawet młodzi kainici (których w Gary bywało sporo) połowę życia spędzali wpatrzeni w wyświetlacze telefonów. Tyle dobrego, że Lodin pozwalał mieszkańcom Gary odwiedzać jego Chicago, Estraicher mógł zahaczać o teatry i muzea w wielkim mieście.
W erze internetu i ebooków, Adam musiał się przebranżowić.
W bibliotece powstał klub dla hipsterów, całkiem niezły, przynajmniej jak na Gary. Wszystko miało być tylko “na chwilę” Estraicher planował ogarnąć się, ugadać sprawy z Lodinem i opuścić tonący statek Gary, Chicago było przecież pełne Torreadorów. Tak minęło kolejne sześć lat.
Ventruski Książe nie tylko nie zmienił zdania co do osoby Adama oraz jego “menażerii” to jeszcze nie godził się na żadne spokrewnienia nowych neonatów, wymawiając się przepełnieniem Chicago. Cóż, to nie była nowość - już w latach dziewiędziesiątych jeździło się spokrewniać do… Gary. Dzisiaj w dalszym ciągu miejscowy Książe Modius, nie piętrzył probemów.
 
__________________
Our obstacles are severe, but they are known to us.
Amon jest offline