Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-12-2016, 21:37   #1
Unheimlich
 
Unheimlich's Avatar
 
Reputacja: 1 Unheimlich wkrótce będzie znanyUnheimlich wkrótce będzie znanyUnheimlich wkrótce będzie znanyUnheimlich wkrótce będzie znanyUnheimlich wkrótce będzie znanyUnheimlich wkrótce będzie znanyUnheimlich wkrótce będzie znanyUnheimlich wkrótce będzie znanyUnheimlich wkrótce będzie znanyUnheimlich wkrótce będzie znanyUnheimlich wkrótce będzie znany
[Autorski,+18] Stwórca® vs Pradawne Zło® - runda 9999


Skrob, skrob, skrob.

Shavalyoth nawet nie zdawał sobie sprawy z tego, jak bardzo irytujące jego wieczne skrobanie musi być dla sąsiada z celi obok. Nie wiedział również, co mówią o nim inni więźniowie, kiedy godziny w świetlicy spędza na rysowaniu na kawałkach pergaminu powtarzającego się wzoru, a później szlochaniu, kiedy runa nie chciała go teleportować w bezpieczne miejsce.

Uderzył ręką w ścianę, bardzo żywo wyobrażając sobie Zakon. Mógł nawet poczuć bryzę uderzającą znad morza, szelest traw i stężenie magii w otoczeniu tak ogromne, że aż można było usłyszeć jej jednostajny pomruk.

Kiedy otworzył oczy, wciąż był w celi. Ściany i podłoga, każde wolne miejsce, do którego mógł dosięgnąć, zamalowane było tą samą, powtarzającą się runą. Nieważne, ile razy próbował, ile razy poniósł klęskę - wierzył, że Najjaśniejszy go tak nie zostawi. Oni nie chcieli go słuchać, ale Najjaśniejszy przecież wie, że to nie było specjalnie, że przecież wszystko by naprawił.

Otarł rękawem oczy, próbując odegnać zbierające się w nich łzy. To jest test. Najjaśniejszy sprawdza moją wiarę i moją cierpliwość. To tylko test.

Na chwilę znieruchomiał, bo w celi obok otworzyły się drzwi. Czemu ktoś miałby wyprowadzać więźnia o tej porze? Serce zabiło mu mocniej. Czemu ten więzień ma prawo wyjść, a on-
Jeden z milczących, zakapturzonych braci otworzył jego celę.

- Wypuszczacie mnie? - Poczucie ulgi, nadziei, ale też świadomości rychłego rozczarowania nie pozwoliła mu wstać z klęczek.

- Cisza. Ręce.

Kapłan powoli wyciągnął ręce i ugryzł się w język, żeby powstrzymać falę pytań, która cisnęła mu się do ust. Już po chwili na jego nadgarstkach znalazły się ciężkie, żelazne kajdany.

- Na miłość Najjaśniejszego, ja jestem kapłanem! Posłańcem bożym, a wy traktujecie mnie jak podrzędnego kryminalistę! - Niby po kilku miesiącach powinien był się przyzwyczaić do takiego traktowania, no ale kajdany były już przesadą. Poza tym, lubił wiedzieć, że wciąż ma jakieś poczucie godności i skłonność do pyskówki. Skoro ma to, wciąż jest sobą.

- Cisza. Idziemy.

Trudno było nie wykonać polecenia mężczyzny - już kiedyś widział, w jaki sposób bracia zmuszali krnąbrnych więźniów do posłuszeństwa, więc grzecznie wyszedł z celi i podążył tam, gdzie go prowadzono.

Napis na tabliczce wiszącej na drzwiach, przed którymi stanęli, głosił Prezes. Shavalyoth naprawdę próbował nie robić sobie nadziei, ale przecież to nie mogło znaczyć nic innego - wypuszczają go. Jak bum cyk cyk będzie wolny. I na zawsze da sobie spokój ze sprzedawaniem swoich umiejętności magicznych.

Został dosłownie wepchnięty przez strażnika do środka. Drzwi się za nim zatrzasnęły, a on sam znalazł się w towarzystwie kilku współwięźniów. I faceta, który siedział za olbrzymim biurkiem i właśnie zerkał na niego znad książki.

- No, to chyba będą wszyscy.
 
__________________
write 'nothing is set in stone' on my grave as both a witty joke and a subtle warning that i will be back
Unheimlich jest offline