Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-12-2016, 01:09   #3
Xochiquetzal
 
Xochiquetzal's Avatar
 
Reputacja: 1 Xochiquetzal wkrótce będzie znanyXochiquetzal wkrótce będzie znanyXochiquetzal wkrótce będzie znanyXochiquetzal wkrótce będzie znanyXochiquetzal wkrótce będzie znanyXochiquetzal wkrótce będzie znanyXochiquetzal wkrótce będzie znanyXochiquetzal wkrótce będzie znanyXochiquetzal wkrótce będzie znanyXochiquetzal wkrótce będzie znanyXochiquetzal wkrótce będzie znany
Zarządzanie organizacją pokroju Gildii nie było łatwe. Gdyby nie czarnomagiczne specyfiki, Prezes (którego imienia nie znał nikt żywy, martwych w sumie też nie wielu) już dawno zdążyłby nie dość, że osiwieć, to jeszcze wyłysieć.
Z westchnieniem odłożył książkę i spojrzał na przyprowadzonych do niego więźniów. Co prawda sam wybierał kandydatów do drużyny - w końcu sprawa była najwyższej wagi, nie mogli sobie pozwolić na niepowodzenie spowodowane niekompetencją jednego z Agentów, ale kiedy patrzył na nich skutych i wymęczonych przez miesiące, a w niektórych przypadkach lata spędzone w więzieniu ciężko było mu patrzeć w przyszłość z optymizmem.

- Za chwilę wszystko państwu wyjaśnię. Na pewno zastanawiają się państwo, po co was tu zgromadziłem, nie będę więc trzymał was w niepewności - posłał skazańcom jeden ze swoich firmowych uśmiechów, jednocześnie bezwiednie poprawiając mankiet białego garnituru, importowanego z innego wymiaru. Tutaj takich nie produkowali.

- Mam dla państwa propozycję nie do odrzucenia, i nie mam tego na myśli w sposób metaforyczny. Pojawiła się niedawno propozycja misji, w której nagrodą będzie sława, chwała, bogactwo, i - co pewnie najbardziej w tej chwili państwa interesuje - wolność. Ale jeśli wam się nie uda, czeka nas wszystkich śmierć.

Spojrzał na leżącą na biurku kopię listu, który tydzień temu dostarczono do Gildii. Prezes nabrał zwyczaju zerkania na niego co kilka minut, jakby nadal nie był w stanie uwierzyć, że jest prawdziwy. Oryginał nadal badali magowie, próbując wyciągnąć z niego choćby strzępki informacji. Na razie jednak wszystkie ich próby okazały się całkowicie nieskuteczne.

- Może zacznę od początku. Otrzymaliśmy niedawno zlecenie misji od osoby, która podpisała się jako Pradawne Zło. Na początku nie potraktowaliśmy tej wiadomości poważnie, nawet kiedy naszym lingwistom udało się przetłumaczyć ją do końca - została napisana raczej... nietypowym językiem. Jego autor bowiem twierdził, że Stwórca naszego świata postanowił z nim skończyć. Co prawda Gildia musi zapobiegać katastrofom na skalę światową średnio co dwa tygodnie, jednak nawet nam taki scenariusz wydał się nierealistyczny i przesadzony. Sprawa została więc zawieszona do czasu, w którym zebralibyśmy na jej temat więcej informacji.

Tym razem wzrok Prezesa powędrował na zbiór reportów, które dostarczono mu w ciągu kilku ostatnich dni. Wszystkie miały fragmenty tekstu pooznaczane kolorowym atramentem i notatki na marginesach. Ostatni raz tak dokładnie wczytywał się w raporty kiedy był jeszcze nowy na swoim stanowisku.

- Bardzo szybko okazało się jednak, że treść tego listu musi być chociaż częściowo prawdziwa - zaczął ponownie po chwili. - Nasi Agenci zaczęli donosić o niewytłumaczalnych zjawiskach mających miejsce dookoła świata. Oczywiście, jednym z głównych powodów powstania Gildii jest radzenie sobie z takimi sytuacjami, jednak charakter i sama ilość takich zdarzeń nie pozostawia nam innego wyboru niż potraktowanie słów Pradawnego Zła poważnie. Oznacza to, że tym razem mierzymy się z prawdziwym końcem świata.
I tu właśnie zaczyna się państwa rola. Ze wszystkich przebywających pod naszą opieką więźniów uznałem waszą szóstkę za najbardziej adekwatną do podjęcia się tego zadania - posłał skazańcom kolejny uśmiech. - Jest to wasza jedyna szansa na odzyskanie wolności, a także najprawdopodobniej na przeżycie. Czy w takiej sytuacji mogę na państwa liczyć?
 
__________________
(ง •̀_•́)ง

Ostatnio edytowane przez Xochiquetzal : 28-12-2016 o 01:23.
Xochiquetzal jest offline