Leopold zdziwił się magicznym pociskiem, który rozłupał łeb bestii. Zwykle takie atrakcje towarzyszyły źle obmyślanym akcjom przeciwko posesjonatom na tyle zamożnym, bo gościć u siebie czarodzieja...W pierwszym odruchu chciał przeszukać to coś, ale przypomniały mu się nauki jego mentora, Ole Zmruż - Oczko: "chciwość zgubą frajerów". Nawet, gdyby potwór miał mieszek, to czy przekleństwo Chaosu nie przeszłoby na złodzieja?
Niespodziewanego kolegę po fachu dostrzegł w towarzyszu podróży. Panowie strażnicy dróg, tak dostojni na swoich wierzchowcach, widocznie również nie gardzili złodziejską robotą. Jeszcze nieszczęśnik dobrze nie ostygł - zapewne - a tu już dobrano mu się do spodni.
Tak, jak podpowiadał mu instynkt, Szkiełko wycofał się na ubocze i zajął obserwacją okolicy. Krzaki ostatnio były tak popularnym ośrodkiem aktywności, że nie mogły teraz tak po prostu nudnie nie posiadać innej zawartości do ujawnienia. |