Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-12-2016, 15:30   #10
Amon
 
Amon's Avatar
 
Reputacja: 1 Amon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputację
Świadomość wróciła Dominice w dość brutalny sposób wraz z ostrym, wręcz bolesnym strumieniem wody, nakierowanym na jej nagie ciało. Odruchowo chciała uciec, lecz potężne łańcuchy trzymały jej nogi i ręce. Mogła jedynie skulić się, by jak najbardziej zamortyzować szorstkość wodnych jęzorów, pełzających po jej ciele. Po chwili strumień osłabł na szczęście, a potem całkiem zniknął. Wampirzyca zobaczyła, że znajduje się w niewielkim, otoczonym przezroczystymi ścianami pomieszczeniu z kratką ściekową, którego jedynym wyposażeniem były rzeczone łańcuchy. Przez drzwi, których zarys dopiero teraz dostrzegła w szklistej ścianie weszła znana jej wcześniej Gangrelka imieniem Buła.
- No to nieźle narozrabiałaś, młoda. - powiedziała tylko, zwijając na umięśnionym ramieniu wąż strażacki.
Dominika podniosła wzrok. “O kurwa, kurwa, kurwa!”
- O jejku, jejku jejku. - spojrzała na Gangrelkę z przestrachem jak zbity pies, czy tam szczur (to akurat przychodziło jej całkowicie naturalnie…)
- Ale chciała mnie zabić, ja… ja nawet nie wiem co się stało… - przecież gdyby nie chcieli żeby mielić jęzorem to by jej go wyrwano…
Buła podniosła rękę w geście, mówiącym “daj sobie spokój”.
- Swoje wyjaśnienia zostaw dla księżnej. - powiedziała - Marcelina zdecyduje czy pozwoli ci wziąć udział w dalszej inicjacji, czy odrąbie ci łeb, dlatego swoje wywody zachowaj dla niej. I dobieraj słowa, bo na urok osobisty nie masz co liczyć.

Gangrelka przyjrzała się jeszcze raz Dominice, przekrzywiając głowę, po czym - zamknąwszy uprzednio drzwi za sobą - zaczęła ją rozkuwać.
Dominika spuściła głowę i przymrużyła oczy. Czekała aż Buła ją rozkuje, rozważała czy nie “kazać” jej czarami otworzyć celi, ale na razie odrzuciła tą opcję. Nie wiedziała przecież gdzie uciekać, jeszcze…
- Dobrze Proszę Pani… przynajmniej w kwestii uroku osobistego wszyscy mamy tak samo…
Ciężko ocenić czy Gangrelka nie zrozumiała uwagi, czy ją zwyczajnie zignorowała. Gdy zdjęła kajdany z przegubów Nosferatki, wstała bez słowa i skierowała się do wyjścia z celi.
Dominika spróbowała po prostu iść za asertywną kobietą, bo a) ta ją przed momentem rozkuła, bo b) nie powiedziała żeby tego nie robić.
Gangrelka obejrzała się.
- Ty zostaniesz tutaj, dopóki księżna nie będzie chciała cię przyjąć. - powiedziała szorstko.
Dominika zatrzymała się i zakołysała na łydkach jak struna.
- Tak oczywiście, tak, tak, oczywiście tak.
Buła spojrzała na nią jakby była niespełna rozumu, ale nic nie rzekła. Wyszła, zamykając szyfrowy zamek w drzwiach. Wkrótce Dominika została sama... nie licząc kamer na zewnątrz szklanego więzienia, które raz za razem monitorowały korytarz i kilka pomieszczeń - takich samych, jak to, w którym zamknięto wampirzycę. Z tego co zobaczyła, była jedynym więźniem tego dziwnego karceru.
Dominika uniosła przed oczy wskazujący palec, nagryzła go siekaczami i cmoknęła.
Jeśli czymś ją naszprycowali, dowie się tego. Wydawało się jednak, że wszystko jest w porządku. Jadła - zdecydowanie jadła, ale nie było w tym niczego niezwykłego.
“Karmią dobrze, może nie zabiją. Chyba że to ostatnia wieczerza przed szubienicą, krzesłem elektrycznym, plutonem egzekucyjnym, albo choćby pierdolonym w dupe jebanym krzyżem psia jego mać!” - Dominika usiadła na ziemi, podkuliła nogi i objęła je ramionami.
“Zaraz… jak wykonać egzekucję na wampi… Kurwa stos!”
Czas mijał, a wokół nic się nie działo. Czy były to minuty, czy godziny - ciężko było ocenić.
“Normalnie cela śmierci” z nudów Dominika zaczęła obserwować otoczenie na pełnych obrotach: niuchała jak kret, rozglądała się jak mysz, nasłuchiwała jak szczur, lizała jak pies.
Udało jej się ustalić, że dziwne więzienie prawdopodobnie mieści się na górze jakiegoś budynku o starych, grubych murach. Mógł to być w dalszym ciągu pałacyk, pełniący rolę Elizjum. Niemniej na tej kondygnacji nie było nikogo... Chyba, że wszystkie podłogi zostały wyciszone.
Dominika akurat dotykała językiem otworu na środku pokoju, przez który wcześniej spłynęła woda, gdy w korytarzu pojawiła się znajoma Gangrelka. Wampirzyca zatrzymała się, ale nie dała po sobie poznać zdziwienia. Niosąc pod pachą jakiś zwitek materiałów, podeszła do drzwi celi.
Dominika czuła jak włoski na karku “mogłyby” jej się zjeżyć… gdyby je jeszcze miała.
- Ubieraj się. - poleciła Buła, rzucając w Nosferatkę zwitkiem - Księżna cię przyjmie.
- Tak tak już już tak tak. -
Dominika pośpiesznie narzuciła na siebie odzienie. Choć nie mogła narzekać na rozmiar, doszła do wniosku, że ktoś, kto wybierał te ciuchy musiał jej bardzo, ale to bardzo źle życzyć.
Różowy dres - choć miły w dotyku - wydawał się być jawną kpiną w zestawieniu z fizjonomią “szczurzycy”.
- Bardzo wygodne, dziękuję… - Dominika pokiwała głową jak pajacyk.
Gangrelka zmarszczyła brwi.
- I tak trzymaj. Nie daj się. - powiedziała, po czym otworzyła drzwi na oścież i dała znać ręką, by młoda wampirzyca szła za nią.
Co Dominika uczyniła niezwłocznie.

Faktycznie wciąż znajdowała się w Elizjum - co niespecjalnie było pocieszające. Ten budynek był prawdopodobnie najlepiej strzeżoną budowlą w mieście. Podążając za Gangrelką w swoim nowym ślicznym dresiku i cieplutkich kapciochach, Dominika mijała piękne obrazy, zdobione żyrandole, zabytkowe dywany, rzeźbione meble, bezcenne albo cholernie drogie rzeźby i ozdoby. Wszystko to... do czego ona sama nie pasowała i nigdy pasować nie będzie.

Pokonując druga partię schodów w dół, spokrewnione skierowały się korytarzem w stronę wielkich, dębowych drzwi. Tutaj Dominika miała okazję wyjrzeć przez okno i zobaczyć, że pada.
Ducheskova wystawiła głowę przez futrynę zaciągnęła się świe… świeższym powietrzem głęboko a jej gadzie oczka załypały dookoła. Nie zapomniała nawet zastrzyc uszami, tu o jej szyję sie rozchodziło więc miała zamiar dowiedzieć się o okolicy wszystkiego co możliwe. Sama była zdziwiona, gdy bez trudu ustaliła nie tylko w którą stronę mozna trafic do Pragi, ale także którędy wiodą kanały pod posiadłością. Oraz że na zewnątrz budynku znajduje się do 3 do 5 ochroniarzy... i psy.

Widoki skończyły się, gdy weszła do przestronnej sali z ogromnym kominkiem, w którym się paliło. Wyobraźnia Nosferatu podpowiadała, że człowiek spokojnie mógłby się tam zmieścić. Poza kominkiem w sali znajdował się elegancki komplet wypoczynkowy oraz wystawa broni i zbroi z różnych okresów czasu i regionów. Doświadczenie w obcowaniu z zabytkami pozwalało ocenić Nosferatce, że tylko wyposażenie tego pomieszczenia warte było fortunę, za którą można by postawić trzy takie pałacyki.
- Poczekaj tu. - powiedziała sucho Gangrelka, po czym skierowała się do kolejnych drzwi - tym razem metalowych. Choć skrzydła wrót wyglądały na zabytkowe, było w nich zamontowane kilka współczesnych bajerów np. czytanie siatkówki oka.
Nosferatka pokiwała głową.
“Jeśli postanowią mnie zajebać na tych dywanach przysięgam obrzygam im te pierdolone obrazy, choćby miała to być ostatnia zafajnada rzecz jaką zrobię” - złożyła sobie w myślach przysięgę.

Kiedy kota nie ma w domu... myszy harcują. A na pewno szczury - te dorodne, ubrane w dresy Hello Kitty. Dominika zrobiła szybki przegląd pomieszczenia szukając ewentualnych dróg ucieczki. Sprawdziła też kilka egzemplarzy broni - były ostre, gotowe do uzycia. Zaś szukając systemu klimatyzacji natrafiła na bardzo ciekawe znalezisko - u podstaw ścian, mniej więcej co pół metra znajdowały się malutkie otworki. Czyzby oni tu gazowali ludzi? Włosy zjeżyły się... tam na ciele Nosferatki, gdzie jeszcze pozostały.

Wreszcie jedno skrzydło drzwi otworzyło się.
- Księżna cię prosi - powiedziała beznamiętnie Buła, lecz jej oczy rzucały niewypowiedziane ostrzeżenia.
Gabinet Marceliny tonął w szkarłacie, na tle którego tym bardziej odznaczała się bladość księżnej, teraz odzianej w czarną, długą suknię z szyfonem.

- Usiądź. - powiedziała cicho, prawie przyjaźnie do Dominiki, wskazując kanapy. Sama podeszła do biblioteczki, najwyraźniej z zamiarem znalezienia tam czegoś.
Dominika pokiwała głową starając się nie gubić wszędzie resztek włosów i skromnie, noga przy nodze usiadła we wskazanym miejscu. Zcisnęła ząbki i strachliwie, jak myszka, łypała dużymi jaszczurczymi oczami na władyczkę Pragi.
Kobieta po chwili podeszła do stolika i usiadła naprzeciwko Nosferatki, stawiając przed nią nieduży wazon.
- To dla ciebie. - powiedziała.
Dominika przełknęła suchość.
- Urna…? - zeszczała by się ze strachu gdyby miała czym… zaraz! przecież miała!
- To prochy Darii - wyjaśniła beznamiętnie księżna - Została stracona za złamanie zakazu używania mocy w Elizjum. Niemniej mamy nagrania video i wiemy, że ją sprowokowałaś, toteż przyjmij tę urnę jako odpowiedzialność za swoje słowa i czyny.
“Nie zabiją mnie! młachaha!” - wybuchło w głowie Dominiki. Nosferatka potarła z podniecenia kostkami złączonych stóp.
- T…k, o…w...e - nie potrafiła wykrztusić więc ostatecznie tylko pokiwała głową wciąż patrząc z wielką trwogą. Dominika miała niezmywalną skazę ludzi małych, wiecznie patrzących na lepszych od siebie ze strachem, służalczością, czasem nienawiścią, ale zawsze zazdrością.
- To mój prezent dla ciebie, a co ja dostanę jako zadośćuczynienie utraty potomka klanu Ventrue? - zapytała Marcelina, przyglądając się fakturze własnej sukni.
“Zajebaliście spod nosa tą temperamentną sucz conajmniej Brujahom no to macie…” - chciało jej się rzec gdy mówiła:
- Księżna na pewno już ma coś na myśli. - uniosła niepewnie oczy sponad urny.
- Ojciec Darii zaproponował wymianę. Życie za życie. - odparła beznamiętnie Marcelina.
- To co ja tu robię? Bardzo mi przykro, że jej szanowany ojciec, spokrewnił osobę o temperamencie pięciolatka. Ale co ja tam wiem, może była z jakiejś arystokratycznej rodziny to jej się należało. Na nagraniach wideo, widać dokładnie przecież, że ktoś taki zdruzgotał by maskaradę, gdy pozostawiony poza celą… tego zacnego zamku - szybko dodała.
- Bardzo przykro mi o tym mówić, Proszę Pani, ale Daria odpowiedziała na słowa przemocą. Co by zrobiła gdyby operacja jej nie wyszła? albo ktoś szturchnął ją w kolejce? - przekrzywiła głowę.
- I jeszcze jedno Proszę Pani, ktoś kto uważa się za osobę obytą i inteligentną, nie powinien mieć najmniejszych problemów by zmiażdżyć swoimi słowami szczura takiego jak ja. Daria postanowiła jednak użyć finezji czerwonoarmisty. Nie jest dla mnie zaskoczeniem, że jej ojciec, pragnąc jak najszybciej zmieść pod dywan tą porażkę, zamierza usunąć wszystkie jej dowody…
Księżna uśmiechnęła się półgębkiem. Teraz patrzyła wprost na Dominikę.
- Podoba mi się twoja ocena sytuacji, niemniej wciąż nie dostałam odpowiedzi jaką formę zadośćuczynienia ty mi proponujesz.
“Ja proponuję?” - Dominika zastanowiła się.
- Proszę Pani, mimo iż wielu wyglądając tak jak ja, chciało by się zabić, zapewniam Panią że ja lubię moją paskudną głowę dokładnie tam gdzie się znajduje i jestem zdeterminowana by jej połączenie z szyją było permanentne.
- Skoro szanowny ojciec Darii chce mnie martwą, to nic nie stoi na przeszkodzie bym martwą pozostała. Nikt nie musi wiedzieć, jeśli opuściłabym ten zamek żywa. Jestem pewna, że osoba z moją aparycją może służyć społeczności bez pokazywania się publicznie, czy nawet sygnalizowania w jakikolwiek sposób swojej obecności. Przecież tylko księżna wie, ile spokrewnionych żyje w mieście.
- Przeceniasz mnie, ale zainteresował mnie ten fragment o służeniu naszej społeczności. Jakbyś chciała to robić? Sprawdzając odporność psychiczną i samokontrolę pozostałych spokrewnionych?

“Przecież i tak już wie co ode mnie chce… małpa”
- Jeśli tylko byłoby to twoją wolą Proszę Pani, choć mogłabym długo nie pożyć, bazując na dotychczasowych doświadczeniach w tej materii. Jeśli jednak ma Pani coś na uwadze, to chyba nie zaszkodzi rzucić do tego zajęcia takiego szczura jak ja. Dla Pani strat brak, co najwyżej może być przyjemna niespodzianka w przypadku powodzenia.
Marcelina zmieniła pozycję siedzącą, teraz podpierając zgrabny podbródek szczupłymi palcami arystokratki. Jej twarz miała wyraz zamyślenia.
- A gdybym zażyczyła sobie, byś śledziła swego ojca i... być może doniosła na niego? - błękitne oczy wwiercały się w Nosferatkę niby dwa kawałki lodu.
Dominika przeleciała w głowie wszystkie tradycje.
- Jeśli Księżna sobie czegoś życzy to nawet mój ojciec by się na to zgodził. - zauważyła.
- A więc odebrałaś stosowną edukację. Cieszy mnie to. - księżna zamilkła i znów przyglądała się Nosferatce z namysłem.
Dominika cały czas ocierała kostkami stóp. Jej szpiczaste uszy drygałym, zawało jej się że słyszy jak jej złuszczona skóra odpada płatami na perski dywan Księżnej. Docheskowa nigdy nie znosiła dobrze długotrwałego wzroku dominatora, czy był to ojciec, wuj, Honorata, nkwd, ub, kgb, milicjant, matka przełożona. Zawsze to spojrzenie kogoś u władzy sprawiało iż czuła że się dusi. To że teraz wygląda jak pomarszczone jaja Jana Pawła drugiego, nie poprawiało sytuacji.
- Dobrze. Dostaniesz szansę. Przystąpisz do inicjacji. Musisz jednak wziąć na siebie brzemię żywota Darii i zdobyć poparcie czterech głów klanu. I to jeszcze tej nocy. Do dyspozycji dostaniesz samochód i szofera, a Buła odpowie na twoje ewentualne pytania. Jutro ogłoszę wyniki. To wszystko, muszę się zająć innymi obowiązkami. - księżna dała ruchem podbródka znak, że wizyta została skończona.
“świetnie! egzekucja odsunięta na parę godzin!” - pomyślała Ducheskova.
- Tak, oczywiście tak, Proszę Pani.
 
__________________
Our obstacles are severe, but they are known to us.
Amon jest offline