Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-01-2017, 08:01   #3
Cedryk
 
Cedryk's Avatar
 
Reputacja: 1 Cedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputację
Nieoczekiwane spotkanie

Był to zbieg okoliczności, niemniej szczęśliwy, jak niewiele rzeczy pośród rannej duchowo i na ciele ludności. Rond, kuzyn Dwalina, zupełnie przypadkiem znalazł się w Bastionie. Nie wiedział co się dzieje, gdy na szlaku spotkał kilku ludzi, którzy już żegnali się z życiem, otoczeni przez grupę nieumarłych. Zachował się dzielnie, acz mało rozsądnie; bez namysłu zaatakował ożywieńców, tworząc okazję do ucieczki. Wraz z ocalonymi osobami, uciekł w stronę brzegu, gdzie natrafił na gwardzistów.

Chociaż nie odstępował kuzyna niemal na krok i pomagał mu jak tylko potrafił, był wyraźnie wzburzony. Oczywistym Dwalinowi wydawało się, dlaczego. Nigdzie nie było widać Frigi. Została w Angton.

- Słuchaj Dwalin. Musimy ruszyć tyłki i wybrać się do miasta, bo mi to spać nie daje! Co, jak coś jej się stało? A jak któryś położył na niej swoje brudne łapska... no zatłukę, jakem Wręczmocny! Bez niej czuję się, jakbym nie miał gaci na dupie! Musimy iść po moją kuszę!

Dwalin tylko zatarł mocarne ręce wyrobione pracą w kuźni, przy tworzeniu pancerzy i broni.
- Rond, bracie. Wiem czym jest dla ciebie Friga. Wszak to twój czeladniczy majstersztyk. Dzięki niej udowodniłeś swoje umiejętności. Niestety ja na rozkazie stoję i na honor naszego rodu nie mogę go złamać. Z chęcią bym ruszył do Angton, lecz nie mogę.
Potem popatrzył ze smutkiem na kuzyna.
- Pomiędzy nami a miastem zapewne są chędożone bandy z hordy hobgoblinów i byłoby szaleństwem przedzierać się teraz do miasta samemu to hazard. Najlepiej będzie gdybyś poczekał gdy wycofamy się do miast by wspomóc jego obronę. Wiem, że bez Frigi to jakby uciąć rękę. Nie zapominaj, że jesteś zbrojmistrzem, więc możesz naprawić jakąś ze zdobycznych, czy też uszkodzonych. Nie zastąpi ona Frigi, lecz na jakiś czas powinna wystarczyć.Wybór zależy od ciebie, czułbym się mając krewniaka wśród wojowników, z którym staję w szeregu do walki, lecz nie ma prawa cię też zatrzymywać bracie.
Kapłan wojownik Chantuea rozłożył ręce.

- Ty to zawsze tak coś powiesz, że będę czuł się winny, żem się w ogóle urodził. Nic nie zastąpi Frigi, ale masz rację, na razie muszę się zadowolić tym, co mamy. Stawię się na apelu, może będą jechać do miasta. Może nawet pożyczą mi jakąś pożal się boże kuszę. Ty też się stawisz?

- To mój obowiązek wobec klanu. Tak stawię się. Wpierw jednak zobaczę co się da zrobić dla rannych, środkami jakimi dysponujemy. Co zaś się tyczy kuszy , jak się za nią weźmiesz to będzie lepsza niż nowa , W końcu to krasnoludy, są mistrzami zarówno w wytwarzaniu broni, jak i płatnerstwie i żaden człowiek nam nie dorówna.
- Potem Dwalin klepnÄ…Å‚ kuzyna po szerokich plecach.
- Bracie, poszukaj też jakieś zbroi, może do czasu apelu uda ci się jakoś ją naprawić lub poprawić

Rond obrócił się na pięcie i niepewnie odszedł w inną część obozu. Mamrotał coś do samego siebie, wplatając kilka krasnoludzkich przekleństw. Dalej, przy polowym szpitalu, nad rannymi uwijała się zielarka, która dopiero po pierwszym dniu odzyskała rezon i przestała lamentować nad śmiercią kogoś bliskiego. Pulchna elfka nie chciała wyjawić dokładnie kogo spotkał nieszczęśliwy los i teraz skupiała całą swoją uwagę na pomocy potrzebującym.

Dwalin skinął głową zielarce.
- Dwalin, kapłan Chantuei, medyk i zielarz również, przyszedłem pomóc. Mam czas do apelu. Wskaż tylko gdzie potrzebujesz pomocy.
 
__________________
Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę.
Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem.
gg 643974
Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975

Ostatnio edytowane przez Cedryk : 03-02-2017 o 17:11.
Cedryk jest offline