Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-05-2007, 01:05   #3
cynis
 
cynis's Avatar
 
Reputacja: 1 cynis jest jak klejnot wśród skałcynis jest jak klejnot wśród skałcynis jest jak klejnot wśród skałcynis jest jak klejnot wśród skałcynis jest jak klejnot wśród skałcynis jest jak klejnot wśród skałcynis jest jak klejnot wśród skałcynis jest jak klejnot wśród skałcynis jest jak klejnot wśród skałcynis jest jak klejnot wśród skałcynis jest jak klejnot wśród skał
"Dark Side" Drran Masstru

A wszystko zapowiadało się tak dobrze. Dzień wstał raczej nienajgorszy, śniadanie było całkiem smaczne. To był pierwszy dzień kiedy Drran mógł powiedzieć, że przyzwyczaił się do swojego nowego ja. Po "odrodzeniu" wyostrzyły mu się zmysły. Widział, słyszał i czuł wiele więcej niż kiedykolwiek dotąd. To była jedna z głównych przyczyn trudności z adaptacją. Wciąż zdawało mu się, że słyszy jakieś niepokojące dźwięki, zapachy się nie zgadzają albo też w smaku napojów jest coś dziwnego. Okazywało się, że to wszystko normalne. Tym razem było inaczej. Coś było nie tak. Osoba, z którą jadł lunch, była jakaś dziwna. Na pewno była dziwna... chociaż nie mógł jej sobie przypomnieć. A danie, które jadł, cokolwiek to było, miało dziwny smak. A teraz...

Teraz wszystko zaczynało nabierać sensu. Teraz z zasłoniętymi oczyma, niesiony gdzieś w nieznanym celu. Rozważył jeszcze raz czy nie popełnił błędu odnośnie decyzji. Może lepiej było przejść w stan "wiecznego" spoczynku? Zdecydowanie byłoby to prostsze niż użeranie się z takimi sytuacjami. Kiedy tak myślał i zbierał moc po odurzeniu roboty niosące go zatrzymały się. "Koniec wycieczki?" przemknęło przez myśl mężczyzny. I jakby w odpowiedzi na tę niewypowiedzianą złośliwą uwagą został rzucony twarzą w piach. Uderzył dość mocno. Wstał i został kilkoma ciosami posłany z powrotem na ziemię. Ciosy były brutalne. Zgruchotały co najmniej jedno żebro. Oby to było tego warte. Ból w lewym boku promieniował. Przesłaniał inne bodźce. Drran starał się jak mógł nad tym zapanować. Usłyszał komendę, dość ostrą i niezbyt przyjemną, a tuż po niej buczenie mieczy świetlnych. To przeważyło szalę. Podniósł się. Cały czas męczony bólem i ogłuszeniem. To jednak nie był dobry dzień.

Zrzucenie opasek dało sposobność do oceny położenia w jakim się znaleźli. Nie było już bowiem wątpliwości, że Masstru nie był jedynym przywleczonym tutaj wbrew woli. Kobieta, która do nich przemawiała, bo twierdziła, że jest kobietą, wymusiła na nich przysięgę. To oznaczało, że teraz trafiają pod jej bezpośrednie dowództwo. Ponowny upadek w kierunku ziemi był najmilszą rzeczą tego dnia. Jak się później okazało całego. Można go było kontrolować. Spadali tam gdzie chcieli. Dostali miecze. Prawdę powiedziawszy Drran nie był zachwycony. Otrzymał już moc. Miecz zdawał mu się trochę zbędny i tak nie planował z niego korzystać. Ledwo przestał ważyć broń w ręku został pchnięty na ścianę. Nawet próbował się przed tym obronić ale była za silna. Rzuciła nim z dziecinną łatwością.

Kiedy Władca Mocy wstał walka trwała w najlepsze. Pierwsze spostrzeżenie brzmiało następująco: Zbliżę się o krok i mnie poćwiartują. Postanowił zatem robić to do czego miał większy talent. Rzucił wiązką błyskawic w białą postać. Ta zablokowała atak ale nie przerwała własnej serii ciosów. Drran ukrył swoją obecność w mocy i przemieścił tak by przeciwniczka go nie widziała. Wypatrzył moment i spróbował jeszcze raz z podobnym skutkiem. Kolejne ataki w podobnie wymyślne sposoby nie robiły większego wrażenia na tej dziwnej kobiecie.

Nagle znowu został odrzucony mocą. Zupełnie tak jak poprzednio. Tym razem jednak towarzysze też zostali rzuceni. Wylądowali na ziemi i po chwili usłyszeli: -Wstawać wyrostki...... To była dopiero pierwsza runda.-
Tego było za wiele. W Drranie wzbierała zimna furia.
-Ktoś tu chyba sobie ze mnie kpi...- powiedział cichym pełnym gniewu głosem. Kiedy wstawał czuł na palcach drobne wyładowania elektryczne. Może to jego moc dostraja się do jego emocji. Do fali nienawiści. Do rozdrażnienia i otępienia wywołanego tym, że całe popołudnie jest rzucany po ścianach. Teraz bardzo chciał zobaczyć jak ta kobieta pada i dławi się własną krwią. Niestety jego moc wymagała spokoju i skupienia.

Wyłączył miecz i ukrył swoją obecność w mocy. Ukrył ją tak głęboko jak tylko potrafił. Tak, że nie wyczuwał samego siebie. Postanowił też użyć tych zmysłów, które tak zmieniły jego postrzeganie świata wokół. Starał się robić najmniej hałasu jak to w ogóle możliwe. Do tego przemieszczał się tak by być jak najdalej od pola widzenia przeciwnika. W pewnym momencie odrzucił miecz. Celowo. Odskoczył szybko z dala od niego i zaatakował Assasi mając nadzieję, że upadek miecza sprawi wrażenie jego obecności tam. Zaatakował używając pełnej dostępnej mu mocy. Nie zwracał większej uwagi na pozostałą dwójkę z mieczami choć starał się trafić raczej w kobietę. Chciał zobaczyć jak się zwija w agonalnym bólu. "Po tym wszystkim muszę podnieść miecz. A jeśli się nie uda to muszę mieć go do obrony" pomyślał.
 
__________________
Nie bój się śmiać z samego siebie. W końcu jest szansa, że przegapisz żart stulecia.

Ostatnio edytowane przez cynis : 27-05-2007 o 12:28. Powód: Prośba MG uwzględniona :P
cynis jest offline