Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-05-2007, 16:16   #6
Khalida
 
Reputacja: 1 Khalida jest jak niezastąpione światło przewodnieKhalida jest jak niezastąpione światło przewodnieKhalida jest jak niezastąpione światło przewodnieKhalida jest jak niezastąpione światło przewodnieKhalida jest jak niezastąpione światło przewodnieKhalida jest jak niezastąpione światło przewodnieKhalida jest jak niezastąpione światło przewodnieKhalida jest jak niezastąpione światło przewodnieKhalida jest jak niezastąpione światło przewodnieKhalida jest jak niezastąpione światło przewodnieKhalida jest jak niezastąpione światło przewodnie
Dark Side

Ból ją zamroczył. Przez dłuższą chwilę nie mogła dojść do siebie, ale wiedziała ze musi to zrobić jak najszybciej. Przekonywała się w duchu że nie raz coś takiego czuła, nie raz był to ból o wiele gorszy.
Uspokoiła siebie, swoją psychikę, wszystkie nerwy i zmysły. Dopiero teraz zdała sobie sprawę z najgorszego faktu - miała związane ręce i zasłonięte oczy. Gdzieś, głęboko w umyśle, gdzie pogrzebała całą swoją przeszłość, jedno ze wspomnień drgnęło. Walczyło zawzięcie o wydostanie się na wolność, walczyło aby wyrwać się z okowów umysłu i uderzyć z całej siły w psychikę dziewczyny. Starała się nie wracać do tego, ale skojarzenia były zbyt silne.
Przez chwilę poczuła się jakby znowu leżała na atłasowej pościeli, zimnej, ale tak miłej w dotyku. Wszystkie doznania z tamtego okresu wróciły ze zdwojoną siłą. Oczy miała zawiązane delikatną, jedwabną chustą, a nadgarstki skrępowane takąż samą wstążką. Nagle poczuła że ktoś łapie ją za dłonie, podciąga ponad jej głowę i przywiązuje do czegoś zimnego, metalowego. Potem usłyszała chrapliwy, przyspieszony oddech. Obrzydliwie spocone dłonie o długich, szczupłych palcach artysty rysowały na jej ciele jakieś zawiłe wzory.
Potem było skrzypienie łóżka, ból i nieodparte uczucie że właśnie krew spływa po wnętrzu jej uda...
Dziewczyna jęknęła cicho, próbując odgonić to wstrętne wspomnienie. Niestety zaraz po nim napłynęły i inne, jemu podobne. Jej oddech przyspieszył się, a serce kołatało się rozpaczliwie w klatce piersiowej, jakby jedynym jego celem było uciec stamtąd.
Haniya znów była poniżona... Związana, bezbronna, w nieznanym sobie miejscu, wśród obcych ludzi, umorusana piaskiem i nie mająca siły się podnieść.
Okazało się że nie musi tego robić, ktoś zrobił to za nią. Cała ta sytuacja odegnała złe wspomnienia dziewczyny. Haniya musiała skupić się na niej, zdecydowanie nie mogła pozwolić sobie na słabość, nigdy, ale zwłaszcza nie teraz.
Nagle, bez ostrzeżenia osłona jej oczu spadła. Dziewczyna zamknęła je odruchowo, ale i tak została oślepiona. Automatycznie spuściła wzrok na swoje ciemne ubranie, była to zdecydowanie rzecz która nie odbijała jasnych promieni. Gdy tylko oswoiła swoje oczy spojrzała na tych, których wcześniej wyczuła. Kobieta i dwóch młodych mężczyzn... Wszyscy posiadali Moc... Kobieta najsilniejszą.
Haniya sapnęła ciężko, a w jej sercu rozpaliła się gwałtownie tląca się do tej pory spokojnie, zagłuszana przez inne uczucia nienawiść. Czy oni byli Jedi? Tymi parszywymi, po stokroć przeklętymi Jedi?! A może byli taka jak ona? Nie do końca naturalny człowiek, nie do końca Jedi, coś pomiędzy, wyrzutek, parias, bękart!
Była tak zaprzątnięta swoimi uczuciami że prawie nie usłyszała słów kobiety. Zresztą, i tak nie chciała ich słuchać. Nie będzie się słuchać nikogo, zwłaszcza jakiejś Jedi! Zwłaszcza osoby, która urodziła się z darem, którego jej, Haniyi, odmówiono! Darem, który wbrew swojej woli dostała, darem, przez który zatraciła swoje człowieczeństwo!
Gdy jej nienawiść sięgała prawie szczytu poczuła ból, ogromny ból. Nie krzyknęła, ale przez przypadek ugryzła się w policzek. Na języku została jej odrobinka krwi, a szczypiące uczucie zdartego naskórka znikło w fali ogromnego bólu spowodowanego Mocą. Wiedziała po co to – ma wyrazić potwierdzenie że zrozumiała. Ociągała się najdłużej ze wszystkich, w końcu gdy już prawie nie mogła wytrzymać, mruknęła na zgodę.
Wszystkie kontrolujące ją siły opadły, i zaczęła lecieć w kierunku podłoża. Zebrała się w sobie, i wylądowała lekko na ziemi. Coś w nią poleciało – odsunęła się, unikając trafienia. Był to miecz świetlny. Padła komenda do walki.
Dziewczyna wzięła oręż, włączyła go i zatraciła się w starciu. Przeszkadzała jej osoba drugiego walczącego, ale po chwili zapomniała o nim, tak jak o tym, który stał za ich plecami. Została tylko jej przeciwniczka, ona sama i jej ogromna nienawiść, rosnąca z każdą chwilą.
Haniya dawała z siebie wszystko, ale mimo to cały czas ponosiła porażkę. Przegrywała, bo nie udało się jej zabić, ni nawet zranić Asajj. Frustracja młodej rebornki rosła z każdą chwilą, jej gniew przerodził się we wściekłość.
Przestała zauważać ciosy które ją dosięgały, nie słyszała żadnych słów. Jedyne co do niej dotarło to...
-Koniec rundy pierwszej- tylko te słowa przebiły się do świadomości dziewczyny. Ale nie dopuściła tego do siebie.
„Jaki koniec, jaki koniec...” przemknęło przez jej szalone myśli „Koniec nastąpi gdy wymaluje na różowo ściany twoim mózgiem!”
Dziewczyna poczuła przepływającą przez nią Moc. Zebrała ją w sobie, i rzuciła się na przeciwniczkę z przerażającą szybkością. Nie była to naturalna, ludzka szybkość – Haniya wykorzystała swoją Moc. Gdy tylko znalazła się przy Asajj, użyła Mocy ponownie, tym razem aby z impetem odrzucić jak najdalej młodego mężczyznę, który ruszył do ataku przed nią. Jeśli zaś chodzi o trenerkę, dziewczyna zasypała ją gradem ciosów – cięciami miecza, jak i kopnięciami i ciosami pięścią. Jej akcja zdecydowanie nie była taka, jak przystało na trening. Młoda rebornka zaatakowała tylko w jednym celu – aby uśmiercić swoją przeciwniczkę, wszystko jedno w jaki sposób, byle by kobieta leżała martwa. Dziewczyna zupełnie nie zwracała uwagi na jej ‘towarzyszy’, ponownie była w ferworze walki – tylko ona i Assaj. Chciała zabić, i robiła wszystko, aby do tego doszło, aby jej dłonie zalała ciemna posoka, aby krew jej przeciwniczki trysnęła strumieniami wprost na twarz Haniyi, aby ciało stygło powoli w powiększającej się ciemnoczerwonej kałuży...
 
__________________
Każdy powinien mieć motto.
Nawet jeśli jest dziwne:
"I'm greedy, not stupid..."
Widzicie?
Khalida jest offline