Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-05-2007, 16:30   #7
Vivian
 
Reputacja: 1 Vivian wkrótce będzie znanyVivian wkrótce będzie znanyVivian wkrótce będzie znanyVivian wkrótce będzie znanyVivian wkrótce będzie znanyVivian wkrótce będzie znanyVivian wkrótce będzie znanyVivian wkrótce będzie znanyVivian wkrótce będzie znanyVivian wkrótce będzie znanyVivian wkrótce będzie znany
*Light Side* Dalila Zearalenon

Jeżeli ktoś by ją zapytał, co myśli o tej całej wyprawie na Hoth, potrzebowałaby czasu na udzielenie odpowiedzi - jak dotąd wcale się nad tym nie zastanawiała. Było zimno i ten niepodważalny fakt oczywiście pociągał za sobą pewne konsekwencje i ograniczenia, ale zapewniono im zupełnie dogodne warunki pobytu, więc szukanie dziury w całym nie miało najmniejszego sensu. A do tego miała Tauntauny. Zawsze ceniła sobie towarzystwo wszelkich stworzeń nadających się pod siodło, które tak dobrze potrafiły słuchać... poleceń.

Właściwie badanie wschodnich części terytorium było pierwszą rzeczą, która budziła w Lili znaczniejszy opór. Może wpływała na nią perspektywa podróży w tłoku, jaki niewątpliwie tworzyło osiem żywych istot poruszających się zwartą gromadą... Problem mógł również tkwić w tym, że mieli poznawać ów teren całkowicie od zera... Tak czy inaczej ten wyjazd wcale jej nie odpowiadał i dzień zapowiadał się nieciekawie. Podczas śniadania była nieobecna, choć siedziała i żuła w milczeniu jak zawsze. Gdyby na tej parszywej planecie były inne zadania, pewnie spróbowałaby sobie załatwić przeniesienie od zaraz... "Gdyby były..."

Początek rekonesansu okazał się uspokajająco nudny - do tego stopnia, że dziewczyna w końcu darowała sobie ciągłe stanie w strzemionach, rozluźniła mięśnie i pozwoliła biodrom zgrać się z ruchami Tauntauna. "Wiem, wiem... Nam obojgu jest teraz wygodniej." pomyślała, klepiąc zwierzaka po szyi. Właściwie niewiele było do roboty. Większość elementów topograficznych nanosiło się do cyfronotesu zaraz po tym, jak ukazały się na horyzoncie, a następnie można było im się spokojnie przyglądać... Stawały się coraz większe i większe, z białych plam wyłaniały się odcienie szarości, nabierały kształtu i wyrazu... Zupełnie jakby starały się przekonać obserwatora, jak bardzo różnią się od pozostałych śniegowych czap...

Rozproszone przez Keirana wiązki lasera pomknęły we wszystkie strony. Dalila ścisnęła boki wierzchowca i zawróciła go, odruchowo pochylając głowę. Zwierzę było tak doskonale ułożone, że zupełnie nie zareagowało na niepokojące dźwięki i bezbłędnie usłuchało komendy, choć zauważalny dreszcz wstrząsnął futrem. Ustawiając Tauntauna w szyku, rzuciła tylko okiem na wskazania cyfronotesu... "Osiem kul treningowych. Urozmaicanie czasu na siłę, czy jak?! Tu nie przedszkole...Chyba że to nie nasze roboty... Jest jedna metoda, żeby sprawdzić. Zniszczymy i spytamy, czyje to było."

Kiedy zsiadła, dotarły do niej słowa Frei'a: "Musimy współpracować, w pojedynkę możemy nie dać im rady, jeśli jednak każdy zajmie się konkretnymi dwoma kulami...". Jak dla niej wypowiedź zawierała nielichą antytezę: podział przeciwników uznawała za pierwszy krok do braku współpracy. Nie czas był jednak na dyskusję, a i nie bardzo było z kim rozmawiać, bo Rycerz jak powiedział, tak zrobił i "zajął się" swoim przydziałem. "Palnął coś i uciekł... To parodia a nie współpraca." przemknęło jej przez myśl, kiedy obserwowała reakcję pozostałych. Dziewczyna, Kayla zdaje się, wybrała swoją parę i wyraźnie zamierzała... Tak. Zrobić dokładnie to samo, co dla Lili było jedynym sensownym i... dopuszczalnym rozwiązaniem.
Stanęła obok towarzyszki i nieznacznie wyciągnęła rękę przed siebie, jakby chciała pochwycić jedną z dwóch kul. Poczuła przyjemne ciepło Mocy napływające do dłoni...
- Razem. - powiedziała cicho, patrząc na Kaylę wymownie.
To chyba było pierwsze słowo, które dobrowolnie wymieniła z kimkolwiek z trójki...
 
__________________
"Are you devil or angel...? Are you question or answer...?"
Vivian jest offline