Niezła broń, para (w sumie) mutantów utrupionych, parę sztuk złota w kieszeni, dyliżans da się naprawić - w sumie można było uznać dzień za udany.
Gdyby nie to, że ktoś nadjeżdżał, a sytuacja na drodze nie należała do zbyt komfortowych. Nigdy nie było wiadomo, co kto sobie pomyśli na widok tylu trupów.
Axel pospiesznie naładował zdobyczną garłacz.
- Kogo tu demony niosą? - powiedział niezbyt głośno do swoich kompanów. - A nuż to jakieś mutanty z gatunku kopytnych?
Wsłuchał się w odgłos kopyt usiłując ocenić, ile osób się zbliża, a potem pokazał pięć palców, jako że zdawało mu się, ze słyszy tyle właśnie koni.
No i nie miał zamiaru strzelać, póki nie będzie takiej potrzeby.
Ostatnio edytowane przez Kerm : 06-01-2017 o 23:25.
|