Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-01-2017, 01:04   #7
Vesca
 
Vesca's Avatar
 
Reputacja: 1 Vesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputację
Widząc swoją matkę i siostry, wróżka upadła na kolana. Nie miała siły machać skrzydełkami i kilka razy niczym ryba otwierała i zamykała usta, przebywając w szoku. Oto jej najbliższa rodzina, jednej nocy cała została jej odebrana. Została jej już tylko babcia, ona nigdy nie miała czasu na wybieranie się do cioci Tinder i teraz Aria niezmiernie się z tego w duchu ucieszyła. Jednak bardzo bolało. Rozumiała już teraz czemu Hugo płakał na zewnątrz, na pewno wiedział i się martwił. Wróżka zastanawiała się, czemu one umarły, czemu nie ona. Przecież właściwie niczym się nie różniły. Czuła ogromną niesprawiedliwość… Aż coś dotarło do jej zapętlonego na smutku umysłu.
Aria ledwo była w stanie podnieść się z podłogi, gdy usłyszała głos. Rozpoznała w nim tutejszą bardkę, choć kobieta zwykle była o całe niebo pogodniejsza. Zmusiła swoje skrzydełka do ruchu i zleciała na dół do drzwi wejściowych. 25 centymetrów rozpaczy otworzyło kobiecie drzwi, a potargane blond włosy poruszyły się podrażnione powiewem chłodu. Dopiero teraz do wróżki dotarło, że było jeszcze zimno. Objęła się więc rękami.
- Ci...Ciociiia… - pokręciła głową przecząco, nie mogąc tego wydusić. Aria zaraz otworzyła szerzej szklące się oczy i rozejrzała się naokoło.
- Hugo… - mruknęła i przyłożyła palce do ust by gwizdnąć na przyjaciela.
- Więc ona też - usłyszała ciche słowa bardki, będące ledwie westchnieniem, które nie kryło jednak nawet najdelikatniejszej nuty zaskoczenia. Hugo przybył zanim gwizd zdążył rozpłynąć się, niesiony powiewem bryzy. Jego ogon z początku był podkulony, jednak gdy zobaczył Arię, wyraźnie humor się mu poprawił. Spojrzał tylko podejrzliwie na stojącą pod drzewem kobietę nim podbiegł do swej przyjaciółki.
- Powiedz dziecko czyś widziała coś? - Mila przyklękła na jedno kolano, sprawiając przy tym wrażenie jakby siły całkiem ją opuściły. - Cokolwiek…
Wróżka słysząc słowa o tym, że ktoś jeszcze umarł (a przynajmniej tak sobie wydedukowała) tylko bardziej zbladła
- I mama… I pozostałe też… Czemu? - zapytała jeszcze, nim przybiegł jej czarny towarzysz. Aria widząc go uśmiechnęła się przez łzy i podfrunęła do wilka, by przytulić się do jego łba
- Nie… Obudziłam się… I one już wszystkie… Były martwe. Pani nie wie co się stało? - zaraz odpowiedziała, nie puszczając głowy swego towarzysza, jakby chciała obronić go przed niewidzialnym złem.
Kobieta przez dłuższa chwile nie odpowiadała, tylko wpatrywała się w furgoczące na wietrze ozdoby.
- Samiśmy to na siebie sprowadzili - wyszeptała, chowając głowę w dłoniach. - Bogowie nas teraz karzą.
Reszta słów utonęła w szlochu, który targnął ciałem bardki. Wciąż nie widać było nikogo, mimo iż pora robiła się późniejsza z każdą chwilą. Słychać jednak było budzące się do życia zwierzęta, których głosy coraz wyraźniej upominały się o uwagę.
- Dobrze że chociaż tyś przeżyła - głos Milli, chrapliwy i zmęczony, wydobył się spomiędzy dłoni. - Może jeszcze nie wszystko stracone.
Aria była w poważnej kropce. Popatrzyła znów na Millę i pociągnęła nosem
- Ale jak to… Jak sprowadziliśmy… Co… - wróżka aż musiała przerwać na chwilę mówienie, bo spokój znowu ją opuszczał. Wzięła głęboki wdech kilka razy.
- Dlaczego to kara? Dlaczego jedni zostali zabrani, a inni nie? - zapytała i pogładziła Hugo po pyszczku, po czym uniosła się odrobinę, podfruwując do kobiety. Widać było, że oczekiwała jakichś wyjaśnień. Odpowiedzi.
- Wybrani - odparła Mila, unosząc głowę i spoglądając na niewielka istotę. - Dano nam szansę na naprawienie błędów.
Nagle jej spojrzenie stwardniało. Omiotła nim chaty, które otaczały placyk na którym stało drzewo, będące domem zielarki.
- Musimy znaleźć innych - postanowiła, wstając. - Muszą być inni… Trzeba dostać się do wieży maga i poszukać księgi. Nie mógł jej przecież zabrać. Księdze nie wolno opuścić wioski…
Mówiła dalej, ale jakby do siebie, jakby Arii wcale tam nie było. Może faktycznie nie widziała wróżki, może zapomniała o jej obecności.
Aria przegarnęła nerwowo włosy, po czym popatrzyła znów na kobietę, bo sama też rozejrzała się po budynkach
- Mogę pomóc… Postaram się… - powiedziała napiętym tonem, ale zaraz przyjrzała się z uwagą kobiecie, przechylając głowę
- Jaka księga? - zapytała zaraz. Była smutna i była wstrząśnięta, ale kobieta zaczęła mówić tak zagadkowo, że pobudziła odrobinę jej ciekawość.
- Księga? - Milli powtórzyła, jakby nie do końca docierało do niej o czym mówili, zaraz jednak się otrząsnęła. - Zaklęta księga, stworzona dnia, którego powstała wioska. W niej znajdziemy odpowiedzi.
Uśmiechnęła się lekko, uśmiechem który powinien dodać otuchy, jednak przy ściśniętej bólem twarzy, nie wyszedł najlepiej. Otrzepała suknie, wzięła głęboki wdech, po czym skinęła głową.
- Przeszukaj domy po tej stronie - wskazała na te chaty, które stały bliżej morza. - Ja zajmę się tymi - Mila wskazała na stronę przeciwną. - Jeżeli kogoś znajdziesz, nakaż stawienie się pod dom twojej ciotki. Później zdecydujemy kto pójdzie do wieży, a kto zajmie się resztą obowiązków.
Aria uniosła brwi i rozejrzała się ponownie. Pociągnęła nosem.
- Dobrze… Przeszukam… Tylko się ubiorę… - powiedziała zaraz i zerknęła na Hugo
- A co ze zwierzętami? Potem trzeba będzie coś z nimi zrobić… Od czego jest zależne kto został, a kto nie? To wszystko będzie napisane? - zapytała. Lekko drżała, nie do końca było jasne czy z zimna, czy z nerwów.
- Nie wiem dziecko - padła odpowiedź z ust kobiety, która wszak udzielaniem odpowiedzi się w tej wsi zajmowała, jako członkini rady. - Będziemy się musieli zająć inwentarzem ale ta sprawa może jeszcze poczekać. Najpierw trzeba ustalić ilu nas zostało. Wszystko w swoim czasie - dodała, wzdychając ciężko i nagle sprawiając wrażenie osoby znacznie starszej niż jeszcze dzień wcześniej. Zupełnie jakby w ciągu nocy dodano jej dwadzieścia lat.
- Pospiesz się - ponagliła, spoglądając na Arię współczująco.
Aria pokiwała głową, ale odrobinę niechętnie odwróciła wzrok do w stronę dębu swojej ciotki. Bowiem wiedziała co czekało ją w środku. Cisza i ciała. Wzięła głęboki wdech, jak przed wejściem do zimnej wody i wleciała do środka. Poleciała na górę, do swojego pokoiku i udając, że na razie nie widzi ciała ciotki Tinder na swoim łóżku zaczęła się ubierać. Założyła ciemnozieloną sukienkę sięgającą do kolan i przyozdobioną frędzlami, przepasaną złotymi sznurkami i buty do kolana. Zaraz zabrała swoją fletnie i torbę i zniosła na parter do saloniku, żeby tam na nią czekały. Tylko fletnię wsunęła za pasek, tam gdzie zwykle ją nosiła i po chwili z powrotem wybyła na zewnątrz. Zerknęła, czy dalej była tu Milla, czy może już ruszyła szukać, kto ocalał.
 
__________________
If I had a tail
I'd own the night
If I had a tail
I'd swat the flies...
Vesca jest offline