Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-01-2017, 11:32   #2
Mroku
 
Mroku's Avatar
 
Reputacja: 1 Mroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputację
1


17 Brauzeit 2528,
wczesny wieczór, wioska Beelen,
Wielka Baronia Nordlandu,



Deszcz rozbijał się ciężkimi kroplami o szyby, targany porywistym, północnym wiatrem i wydawało się, że prawdziwa ulewa dopiero ma nadejść. Czarne kontury bezlistnych drzew i pojedynczych zabudowań gospodarczych majaczyły na tle granatowego nieba z okien gospody "Tańczący Minstrel" w wiosce Beelen położonej w zachodnim Nordlandzie. Mieliście szczęście, gdyż dotarliście tutaj zanim solidnie lunęło, ciesząc się z dachu nad głową i paleniska dającego ciepło tego zimnego, jesiennego wieczora, z którego chyba tylko Yelena mogła być zadowolona.

Beelen nie było wielką wioską - ot, na oko trzydzieści gospodarstw otoczonych palisadą z nierówno ociosanego drewna, z jedyną w osadzie karczmą, w której właśnie gościliście. Główna sala pękała w szwach - rozmawiano, pito, śmiano się. Jesienna aura zbliżała do siebie ludzi, zacieśniała relacje. Wynajęliście pokoje u jowialnego gospodarza, który przedstawił się jako Horst Hoffman i racząc się przednią strawą oraz napitkiem, rozmawialiście. Podróżowaliście ze sobą już trzeci miesiąc, choć Niklaus i Rolf znali się dużo dłużej, niż reszta z was. Stanowiliście dość barwną ekipę, po której od razu widać było, jak i czym zarabia na życie. Goście "Minstrela" co jakiś czas obrzucali was podejrzliwymi, ale i zaciekawionymi spojrzeniami, ale w takich miejscach było to naturalne. Najwięcej uwagi zwracali na siebie Yelena, odziany w płyty Rudger i oczywiście Niklaus, na widok którego co niektórzy sprawdzali, czy sakiewki są na swoim miejscu. Chyba nie mieli tutaj zbyt dobrych wspomnień związanych z niziołkami.

Pomimo dość wesołej atmosfery, dało się też wyczuć wśród klienteli napięcie i wystarczyło się tylko wsłuchać w opowieści zasłyszane przy kilku sąsiednich stolikach, by wiedzieć, co działo się w okolicy. A ponoć działo się nieciekawie. Mówiło się, że w Lesie Cieni oraz jego okolicach grasują wielkie i okrutne wilki. Kilku wieśniaków zaginęło bez śladu, odnaleziono też okrutnie okaleczone bydło. Ofiarami padło kilku szlachciców z Auerswaldu, grupa najemników i kupiec z Wolfenburga wraz z ochroną. Paru podpitych wieśniaków rozprawiało na temat wilków na tyle głośno, że wszystko słyszeliście.
- No ale mówię ci, Heinrich, że one som ogromne i białe, jakby sam Ulryk na ziemie zszedł.
- Głupiżeś, Dieter, przecie te wilki to czerwone futro majom i pełno mutacji. Najgorsze mutacje, jakie żeś widzioł w swoim życiu.
- Żodnych żem nie widzioł jeszcze...
- No właśnie, takie paskudne som, że lepij, żebyś nie widzioł.
- A jo żem słyszoł.
- Wtrącił się trzeci, bekając przy okazji donośnie. - że te wilkory to som dwugłowe, a w ich łoczach ogień tańcuje. Lepij się tero nie kryncić po lasach, bo już można nie wrócić...
- Tak jak Hans...
- Ano, bidny chłop, oj bidny. Wypijmy za niego...


Stuknęli się kuflami i wydudnili niemal całą zawartość, pogrążając się w ponurym zamyśleniu. Nie od dziś było wiadomo, że wszelkie historie opowiadane przez wieśniaków należało przepuścić przez grube sito, by oddzielić plotkę od prawdy (o ile w ogóle się dało), jednak pewne było, że w okolicy znikają ludzie. Niczym nowym to jednak nie było, bo niedobitki Chaosu wciąż grasowały po Imperium, nawet teraz, pięć lat po zwycięstwie nad Archaonem i często zasadzały się na okoliczną ludność.

Z rozmyślań wyrwało was nagle przeciągłe, przebijające się przez szum lejącego deszczu wilcze wycie. Dochodziło z całkiem bliska i urwało się dość szybko, jednak zdążyło przestraszyć gości zebranych w gospodzie. Karczmarz podbiegł do drzwi i na drewniane skoble założył grubą belkę, ryglując wejście, a wracając za szynk wykonał ochronny znak młota. Część ludzi przysunęła się ze swoimi napitkami bliżej siebie, z niepokojem wyglądając w stronę okien, za którymi panowała już zupełna noc.

 
Mroku jest offline