Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-01-2017, 14:58   #4
Baird
 
Baird's Avatar
 
Reputacja: 1 Baird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputację
Rudger wstał od stolika, a każdy jego ruch niósł się po cichej teraz sali jak gromy. Rycerz płonącego słońca przeszedł przez salę z subtelnością buldożera, po czym stając przed zaparowanym, mokrym oknem przetarł je delikatnie wewnętrzną stroną rękawicy.
Rudger wyjrzał przez nie, ale nawet gdyby coś zobaczył to jego reakcja nadal była by taka sama. Znudzony odwrócił się na pięcie i powrócił do towarzyszy. Ów scena jaką odegrał rycerz miała na celu podniesienie na duchu mieszkańców zebranych w karczmie. Pokazaniu im, że jest we wsi ktoś kto nie boi się złego wilka z lasu, i kto, jeśli go ładnie poproszą, pomoże.

Rycerz usiadł z powrotem na swoim miejscu, przy okazji przysunął hełm bliżej siebie.
- Zabiję wilka.- Powiedział w końcu bez jakiś większych ceregieli. Było to stwierdzenie tak proste i obojętne jak zdania typu "zrobię pranie", albo "idę się odlać". Jednak towarzysze zdążyli już na tyle poznać rycerza by wiedzieć, że Rudger brał swój status na poważnie. Jeśli jakiejś zapłakanej wsi zagrażała wataha wilków, to on miał za zadanie tę wieś obronić i wyrwać chwasta.

Nie byłby to pierwszy raz, gdy rycerz walczył z ogarami chaosu. Podczas swojej podróży z Talabheim miał okazję stawić czoła bandzie zmutowanych wilków gdy karawana, którą ochraniał przejeżdżała traktem wzdłuż Gór Środkowych. Wtedy Rugder został zaskoczony, w środku nocy, bez zbroi. Jedynie z mieczem przy boku i butach na stopach. Pozostała mu po tym spotkaniu paskudna blizna, która szpeciła mu praktycznie całe przedramię, od nadgarstka po łokieć. Tamtej nocy jeden z wilków złapał go za prawe ramię, bestia szarpała i szarpała jakby chciała urwać, w końcu Rudger przebił jej bebechy mieczem złapanym w drugą dłoń, ale straty były spore i nie obyło się bez 40 szwów.

Teraz jednak sługa Myrmidii miał czas. Mógł opracować, strategię, mógł przygotować taktykę, ale przede wszystkim miał na sobie zbroję, a i wilki raczej przez zaryglowane drzwi nie wpadną. W końcu, po chwili ciszy Rudger znowu się odezwał.
- Najpierw jednak trzeba porozmawiać ze starszyzną wioski. Dowiedzieć się więcej.- Rycerz podniósł kielich ze szczochem jakie miejscowi nazywali winem, gdy Yelena wzniosła toast.- Co by słońce dopisało.- Rudger również wzniósł toast uśmiechając się trochę na przekór lodowej czarownicy. Byli w końcu od siebie tak różni, że bez małych żartów i docinków nie mogło się obyć.
Gdy wypił spory łyk wina powiedział.
- Lud prosty, ludem prostym nazywany jest nie bez powodu. Prostaczkowie noszą swe lęki i urazy na wierzchu, ale i miłość czy przyjaźń wśród nich czytelniejsza.- Rycerz popatrzył po karczmie. Po chwili dodał.- Wolfenburg to stracona sprawa Yeleno, przepadł podczas Burzy i jeszcze się nie podniósł. Wątpię by Ci którzy ocaleli, kiedykolwiek chcieli tam wracać. Mogę Ci jednak towarzyszyć w drodze na południe. Odwiedzę starych przyjaciół. Jednak uprzedzam. Im dalej na południe, tym śniegu mniej.- Rudger uśmiechnął się do siebie, gdy wyobraził sobie lodową czarodziejkę w Tilei. Ona w swoim płaszczu z wilkiem i ono, Tileańskie słońce grzejące w południe, jak wtedy gdy pasowano go na rycerza w świątyni Myrmidii w Remas.

 
__________________
Man-o'-War Część I

Ostatnio edytowane przez Baird : 11-01-2017 o 23:43.
Baird jest offline