Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-01-2017, 16:02   #6
Dnc
 
Reputacja: 1 Dnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputację

Niklaus miał jedną bardzo ciekawą cechę, z której był bardzo dumny. Mianowicie przygody, niebezpieczeństwa a również i kłopoty same go znajdywały. Czasami im niechcący dopomagał przez swoją wielką i niezamykającą się gębę lub przez niezrozumienie niektórych mechanizmów jakimi rządził się świat ludzi.

Własnie dzięki tej umiejętnośc zawitał do Middenheim, gdyż podczas poszukiwania przygód Burza Chaosu zagnała go w tamte rejony. Chcąc nie chcać awamturnicze życie i ciągła chęć przeżywania przygód spowodowała, że wpadł w wir spisku kultystów i szczuroludzi, który miał zniszczyć miasto Białego Wilka. Wraz z Rolfem i jeszcze dwójką towarzyszy udało im się zapobiec temu nieszczęściu. Niklaus jako samozwańczy przywódca tamtej drużyny czuł się w obowiązku aby ich wspaniałą pełno niebezpieczeństw przygodę mógł poznać każdy obywatel Imperium. Dlatego mały złodziejaszek i cyrkowiec zaczął interesować się gawędzierstwem i balladami. W niedługim czasie został Bardem mimo że nie posiadał żadnej imeprialnej licencji (Niklaus uważa, że kazdy szanujący się bard powinien takową mieć) to był bardzo dumny z tego faktu.

Niklaus jest wciąż młodym niziołkiem, który nie dorobił się jeszcze małego brzuszka. Ubrany w obcisłe ciuszki, z narzuconym na siebie płaszczem podróżnym był gotów do drogi. Jego małe, brązowe, rozbiegane oczka bacznie oglądały każdego kto znajdował się w karczmie.
Bujne brązowe loki oraz małe kolczyki dodawały mu uroku na którą nie jedną niziołczą pannę już nabrał. Mimo to zew przygody był dla niego zbyt wielki by ostać się gdzieś na trochę dłuzej. Tym razem miało być podobnie...
Czuł gdzieś tak głeboko w swoim maleńkim ciałku że jakiś tam mały Niklaus, który jest w nim już się raduje i podskakuje. Skupił się nad tym uczuciem i tak! Był już pewien i czuł to w kościach! Zbliżała się jakaś przygoda! A skoro przygoda to i kłopoty. Niklausowi one nie przeszkadzały przecież był odważnym poszukiwaczem przygód (wcale nie!), niezłomnym awanturnikiem (to także nie!), wielkim wojownikiem (to już na pewno nie!) i jeszcze większym bardem, który nie bał się niczego! Mimo wszystko mimochodem spojrzał na swojego przyjaciela Rolfa, wiedział, że jak zaraz się w coś wpakują to pewnie będzie to jego wina a on znowu zrobi mu awanture że to jego wina! W ogóle to jak śmiał, przecież nikt mu nie każe wszędzie połętać się za Kołodziejem a Niklaus wbrew temu co mówi Pan Hasmans to sobie by świetnie poradził bez niego! Ot co! Po emeryturze łowcy Niklaus sam ruszy na szlak by wszystkim udowdnić jak to sobie sam świetnie radzi. Myśli Niklausa galopowały dalej i dalej by wrócić znów do jego przyjaciela.
Tak naprawdę to kochał Rolfa. Kochał go jak brata ale wiedział jak każdy kto go znał ze jest cięzki w obyciu. Nie dziwił się, że ta jego Kamila go puściła z torbami. Niby się tlumaczył, że to przygoda go wzywa ale Niklaus mimo że kiwał głową i przytakiwał kompanowi to wiedział jaka jest prawda. W sumie to dobrze że tak się to skończyło. Teraz oni dwaj majacy tylko siebie a przed nimi cały świat!



W sumie dzięki niemu porzucił nazywane okropnie przez ludzi "złodziejstwo" (Niklaus dalej utrzymuje że lepiej pasuje słowo "znalezienie" lub "pożyczenie"), gdyż wytłumaczył mu że przez to niektórzy mniej rozgarnięci ludzie będą na nich krzywo patrzeć co przeciez wielkiemu bardowi nie przystoi. Przecież każdy kocha i lubi bardów, prawda?
Ogólnie czasami niziolek dalej miał problemy z tą sprawą i po dzis dzień Kołodziej nie za bardzo rozumiał to przywiązania ludzi do własności prywatnej. Oceniał, że w Imperium zbytnio się tym przejmują. No ale co zrobić?

Niklaus wpierw podróżował tylko razem z Rolfem gdyż ich dwaj kompani Rubus, mag ktory przybandził do Kollegium Magii i Markus, poczciwy wojownik który przyjął posade kapitana straży w Middenheim, opuścili ich. Teraz obecnie dwaj przyjaciele podróżują w większym gronie. Nie do końca Kołodziejowi podoba się ta drużyna, gdyż połowa z niej to naprawdę poczciwy wojownicy a druga połowa to trochę straszni ludzie.... Mimo to Niklaus zdążył już pokochać ich wszystkich!

Ale zacznijmy od tej magiczki,Yeleny. Gdy patrzył w te niebieskie oczy to przechodziły go ciarki. Strasznie ale to strasznie przez to spojrzenie Yelena przypominała mu.... jego mamę! Tak to samo zimne spojrzenie, które zakorzeniło się we wspomnieniach Niklausa gdy Agnes Kołodziej razem z wałkiem ganiała jego i jego braci po tym jak podjadali podwieczorek bez wczesniejszego zjedzenia obiadu. Niklaus do tej pory to pamięta, co więcej przysiągłby że jego bark co jakis czas dalej go pobolewa.... Mimo to po dluższym zastanowieniu wspominał swoją mamę bardzo dobrze, zwłaszcza jej pyszne naleśniczki z domowej roboty dżemem albo te pierożki z odrobiną sera, ziemniaków i cebulki.. mniam! Albo ten zapiekany krulik ze śliwkami! Albo...
Niklaus tak samo jak czasami bał się czarodziejki był zafascynowany każdego rodzaju magią. Gdy znowu zobaczył jak zamroziła butelkę z jego ust wyrwał się okrzyk radości
- Jaaa Cię nie mogę! Znowu to zrobiła!
Yelena bardzo przypominała mu Rubusa. Co prawda była już pełno prawną czarodziejką a nie tak jak Rubus guślarzem i była kobietą a nie mężczyzną no i była raczej miła dla Niklausa nie jak Rubus który ciągle na niego krzyczał no i Yelena miało to spojrzenie jego mamy a w sumie to Rubus jego tez nie miał. Po szybkim zastanowienieu stwierdził, że Yelena w ogóle nie przypomina Rubusa. Mimo to widział u niego pierwsze czary i do tej pory gdy ktoś czarował w jego obecności automatycznie otwierała mu się buzia a humor poprawiał. Czasasmi sie zastanawiał czy przypadkiem to panna Zaitseva nie rzuciła albo nie rzuca na niego jakiegoś czaru....

Po wypowiedzi rycerza Niklaus zwrócił na niego swoją uwagę. Ten z kolei poczciwy i pewny siebie wojownik bardzo przypominał mu jego byłego już towarzysza Markusa. Tak samo jak on potrafił jednym ciosem miecza zabić szczuroludzia czy inną bestię. Niziołek też cenił jego wielką wiedzę na temat militari i topografi terenu. Przecież kto słyszał o Wofengburgu czy jak on tam miał. To musiałobyc potężnę miasto w którym nie raz potęzny rycerz musiał byc. Sam fakt, że tak szybko zaoferował swoją pomoc i magiczce jak i ludziom spowodowało że znów ciepło o nim Niklaus pomyslał.

Kolejna słowa jakie padły spowdowały że ciarki znów wyskoczyły na plecach niziołka. To kolejna osoba, której Niklaus lekko mówiąc się obawiał. Jak powtarzał jego papa "nie warto ufać tym co mało mówią, ponieważ jak nie mówią to na pewno już kombinują jak tutaj zrobić Ci przykrość" czy jakoś tak to szło. Mimo początkowych obaw Emmerich nie wykazał sie niczym nie miłym w stosunku do Kołodzieja ale mimo to bard wolał dmuchac na zimne. Zwłaszcza gdy łowca nagród sięgał często po kuszę wtedy niby przypadkiem Niklaus stawał za Rolfem by tego osłonił przed jakimś "zagubionym" bełtem...

Widząc, że towarzysze chcą pomóc biednym chłopom i zając się wilkami Niziołek jak przystało na przywódce druzyny za którego się uważał postanowił wypowiedzieć na głos ich pragnienia. I tak wskoczył najpierw na krzesło głośno odchrząknął i zaczął donosnym głosem mówić:
- Dobrzy acz prości ludzie! Nie obawiajcie się! Zaden wilk czy inna bestia nie przjdzie dzisiaj do tego miejsca,gdyż z daleka wyczuwa, że tutaj czeka ją śmierć! Śmierć i nic więcej! - Niklaus widząć, że ludzie zwrócili na niego uwagę wskoczył na stół i mówił dalej:
- Ci oto bohaterowie to prawi i wielcy wojownicy! Zimna jak lód czarodziejak która swoim spojrzeniem zamienia każdego swego wroga w lód! Potęzny i niezłomny rycerz, który jednym ciosem swojego świętego miecza pokonuje aż trzech wrogów na raz! A jego zbroja nigdy nie została nawet zadrapana gdyż czuwają nad nim bogowie! Ten o to łowca.....- Niklaus spojrzał na Emmericha, przełknął głośno ślinę i kontynuował dalej - ....eeeeeeeee....- przynajmniej próbował kontuować - .....eeeeeeee ten łowca trafia ze swojej... yhm piekielnej kuszy w muchę! Do tego stojąc do niej plecami! - krzyknął niziołek rad, że udalo mu się wyjśc z opresji i nie powiedzieć tego, że się go przeceiż obawia.
- Mamy też tutaj tego o to kislevite który swoją szablą tak szybko przebiera, że przeciwnikom wydaje się że walczy on niewidzialną bronią! A serce ma tak złote, że trzyma tego o to Miauczka pod koszulą! Ponoć też z nim sypia... - dodał trochę nie zręcznie Niklaus, który jak zawsze powiedział za dużo.
- No i jest jeszcze Rolf! Łowca, podróżnik, boheter z Middenheim, który przyjmował gratulacje za uratowanie miasta z rąk najwyższych kapłanów Ulryka i samego Imperatora! - tutaj mrugnął porozumiewawczo do przyjaciela, bo obja wiedzieli że to ostatnie było wierutnym kłamstwem ale pewnie reszta która nie wiedziała na pewno uwierzy.
- Walczy przepieknie mieczem a z łuku strzela jeszcze lepiej! No i jestem ja przywódca tej drużyny, Bard Niklaus Kołodziej, również bohater Middenheim i nie jednej wioski, którą uratowalismy po drodze! Nie boimy się niczego i chętnie wspomożemy was w tym trudnym czasie! - zakończył ucieszony bard czekając na reakcję towarzyzy i widowni.

 

Ostatnio edytowane przez Dnc : 11-01-2017 o 23:18.
Dnc jest offline