Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-01-2017, 23:55   #9
Warlock
Konto usunięte
 
Warlock's Avatar
 
Reputacja: 1 Warlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputację
Kendrick nie miał szczęścia w życiu. Porzucony za młodu, trafił do przytułku dla sierot i choć zwykł dobrze sobie radzić dzięki wrodzonej charyzmie oraz niebiańskiej krwi płynącej w żyłach, to miał wyjątkowego pecha do kłopotów. Nie to, żeby był łatwowierną osobą, przeciwnie wręcz; nosa do kanciarzy miał jak pies myśliwski do zwierzyny. Największą wadą Kendricka było to, że był niezwykle zadufany w sobie. Brało się to z przekonania, że dobrą gadką i paroma sprytnymi sztuczkami zdoła zabajerować każdego, a rzeczywistość pokazywała, że nie zawsze działo to w ten sposób. Ludzie, którzy często mieli z nim do czynienia, szybko uodparniali się na jego niepoparte czynami słowa, potrafili przejrzeć zasłonę kłamstw i choć Kendrick był bardzo popularny w swojej okolicy, to wraz z wzrostem przyjaciół, rosła też liczba jego wrogów.
Nie trzeba być jasnowidzem, aby przewidzieć, że takie lekkomyślnie podejście do życia może się kiedyś źle skończyć; że los odpłaci się z nawiązką niebieskowłosemu mężczyźnie. Tak też się stało na dzień przed otrzymaniem wezwania od lokalnego władcy. Kendrick zadłużył się u wędrownego kupca, który był krasnoludem i jak to zwykle bywa w przypadku tej chytrej i prostackiej rasy, nie dał się omamić zapewnieniom niebianina, że ten zwróci całą kwotę jeśli tylko da mu tydzień więcej czasu. Handlarzowi bardzo śpieszno było i kiedy termin minął, nasłał na Kendricka lokalnych zakapiorów, których z wielkim trudem niebianin zdołał przekonać, aby oszczędzili jego piękną twarz. Zastraszony Kendrick, niemalże natychmiast po całym tym nieszczęsnym wydarzeniu, udał się do sędziwego kapłana, który kierował sierocińcem i przebłagał go, aby ten spłacił jego długi, obiecując, że odda co do grosza i będzie mu jeszcze dłużny przysługę. Starzec przystał na tą ofertę, ufając swojemu dawnemu podopiecznemu i zapłacił należną kwotę kupcowi.

Tamtego wieczora Kendrick wracał do domu, obiecując sobie w duchu, że dotrzyma danej przysięgi. Opowieścią o swoich przygodach nie podzielił się jednak z Furią, u boku której wiódł proste życie w chatce na peryferiach miasta. Obawiał się jej gniewu, ale jeszcze bardziej bał się jej smutku na wieść o wiszącymi nad nimi zobowiązaniami. Nie chciał przerzucać na nią swych problemów i miał już dość uciekania przed dręczącymi go błędami swych decyzji. Chciał to załatwić po męsku; samodzielnie i miał już dość niekończącego się pasma porażek w swoim dorosłym życiu. Miał sobie coś ważnego do udowodnienia i wierzył, że tym razem podoła wyzwaniu.


Następnego dnia spał do późna, a właściwie do momentu, gdy leżąca tuż obok Furia, przyłożyła swe lodowate stopy do jego odkrytych pleców. Nie znosił tego, nie potrafił zrozumieć jej wiecznej złośliwości i choć zakochał się w jej temperamencie, to wciąż nie mógł się przyzwyczaić do wszystkiego co było z tą cechą charakteru powiązane. Z drugiej strony nie umiał się na nią gniewać, a przynajmniej nie na długo. Po początkowym krzyku i towarzyszącym mu bluzgom, które spłynęły pod nosem, Kendrick odwrócił się w jej stronę, przytulił i czule pocałował, a potem, czując chłód unoszący się w powietrzu, niechętnie wstał, ubrał się i wyszedł rąbać drewno na opał.

Tego dnia słońce wznosiło się wysoko po bezchmurnym niebie i choć było niedługo przed południem, to poranna rosa wciąż utrzymywała się na źdźbłach trawy, tworząc błyszczące w świetle słońca morze drobnych kropelek. Kendrick przez chwilę napawał się tym widokiem i nawet wciągnął przez nozdrza strumień świeżego powietrza, po czym przełożył siekierę przez bark i udał się w stronę samotnego pnia, który znajdował się nieopodal zagrody, za którą trzymali dwa małe prosiaki.
- Nie teraz, Bekon. Żarcie dostaniesz wieczorem jak wrócę z miasta - powiedział w stronę jednego z prosiaków, który na jego widok zaczął głośno chrumkać, zbliżywszy się do drewnianej zagrody. Stojącą dalej za nim płochliwą samicą, Kendrick zwykł nazywać Szynka, co doskonale świadczyło o jego niezbyt wyrafinowanym poczuciu humoru.

Ledwo Kendrick zaczął rąbać drewno, kiedy na horyzoncie zauważył zbliżającą się w jego stronę postać. Podążała od strony miasta i ubrana była w mundur straży miejskiej, a przynajmniej tyle mógł stwierdzić patrząc pod słońce. Niebianin przełknął głośno ślinę, czując zbliżające się kłopoty. Zastanawiał się czy ten pazerny kupiec postanowił się zemścić i mimo zakończonego sporu, zdecydował się wysłać za nim przedstawicieli prawa. Kendrick odrzucił siekierę za siebie i przyjął zupełnie niewinną minę, oczekując nadejścia strażnika.
- Kendrick Czarnoszpon? - Zapytał odziany w mundur mężczyzna, na co niebianin odpowiedział kiwnięciem głową. - Mam list do ciebie i twojej… partnerki - powiedział robiąc wymowną pauzę. Kendrick zastanawiał się przez chwilę czy to była celowa złośliwość, czy też strażnik faktycznie zastanawiał się nad doborem słów. W rzeczywistości nie byli małżeństwem, na co większość okolicznych rodzin spoglądała z niekrytym niesmakiem, a nawet oburzeniem i choć kochał Furię namiętnie, to wizja małżeństwa wciąż wydawała się odległym marzeniem.
- Od lorda Haremby - przerwał jego rozmyślania strażnik, na co Kendrick odpowiedział niezrozumiałym burknięciem, po czym sięgnął ręką znad drewnianego ogrodzenia po wystawiony w jego stronę list.
- To wszystko? - Zapytał, rozwijając pergamin, lecz nim zaczął go czytać, spojrzał podejrzliwie znad krawędzi listu na strażnika, który po dostarczeniu wiadomości, bez słowa wyjaśnienia odwrócił się plecami do niego i zaczął się oddalać w stronę miasta. Kendrick mimowolnie wzruszył ramionami i odetchnął z ulgą, wracając do lektury.
- Wygląda na to, że moje problemy same się rozwiążą. Łaskawa Tymoro, dziękuję ci! - Powiedział, kiedy przeczytał treść listu.
- Furia! - Krzyknął w stronę chaty, choć wątpił, aby ta go usłyszała. - Pakuj się!
 
__________________
[URL="www.lastinn.info/sesje-rpg-dnd/18553-pfrpg-legacy-of-fire-i.html"][B]Legacy of Fire:[/B][/URL] 26.10.2019
Warlock jest offline