Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-01-2017, 21:01   #4
Krieger
 
Krieger's Avatar
 
Reputacja: 1 Krieger ma wspaniałą reputacjęKrieger ma wspaniałą reputacjęKrieger ma wspaniałą reputacjęKrieger ma wspaniałą reputacjęKrieger ma wspaniałą reputacjęKrieger ma wspaniałą reputacjęKrieger ma wspaniałą reputacjęKrieger ma wspaniałą reputacjęKrieger ma wspaniałą reputacjęKrieger ma wspaniałą reputacjęKrieger ma wspaniałą reputację
Sand miał naprawdę okropny sen. Wydawało mu się, że znajduje się w jakiejś rozkołysanej ciemni, cuchnącej potem i zgniłą rybą. Paskudne, wykrzywione jak teatralne maski zakazane ryje tańczyły i tłoczyły się przed jego oczami, szczerząc się złośliwie i zionąc śledziem. Tu i ówdzie mignął mu błysk niebieskiej łuski, a nawet rybiego ogona.

-Trytonka…- Pomyślał, zastanawiając się dlaczego jego działający dotychczas jak dobrze naoliwiony golem mózg podsuwał mu seksualne fantazje o tak niecodziennej obsadzie. Psu na buty taka pół-kobieta pół-ryba - człowiek ani nie porucha, ani się nie naje.

Tymczasem koszmar trwał dalej, zabierając go z zatęchłej ciemności prosto w objęcia morderczego światła. Silne ręce kierowały jego ścieżką, i bardzo dobrze, bo poruszanie się po sennej krainie wynaturzonych mar na pewno sprawiałoby by mu ogromny trud. A więc znajdował się na statku? Tfu, okręcie, poprawił się szybko, widząc że nie ma do czynienia z jednostką bardziej przypominająca coś należącego do marynarki wojennej niż zwykłego kupca. Gdzieś nad nim jakieś nieboskie stworzenie skrzeczało głośno. Czy to Balzacc? Nemożliwe. Sand nigdy nie śnił o swoim nieszczęsnym towarzyszu podróży. Miał go dość na jawie.

Działająca się wokół niego scena była nadzwyczajnie realistyczna jak na zwykły koszmar - nawet ból głowy i nudności wydawały się prawdziwe. Sand uśmiechnął się pod nosem, rozbawiony całym ambarasem, i postanowił się obudzić. Musiał wcześnie wstać, jeśli on i Balzacc mieli spróbować zaokrętować się na jednej z zacymowanych na przystani łupinek i splądrować wybudowane tu przez mileniami ruiny Ghol-Gan. Para samozwańczych ‘badaczy ekstremalnych’ liczyła na zwrot kosztów wyprawy z drobną górką - mniej więcej taką, żeby mogli sobie wybudować pałać gdzieś w Vudrze i spokojnie...

Coś plasnęło go prosto w dzioba. Biała ciecz spłynęła mu po twarzy i splamiła i tak już mocno zmaltretowaną szatę. Sand przyjrzał się jej, oszołomiony, a jego mózg w ułamku sekundy połączył ze sobą niezbędne fakty - ptasi skrzek, kierunek lotu wodnistego pocisku, jego biały kolor… Wapń, fosfor, kwas moczowy…

-Z… z… zostałem obsrany!- Szepnął z niedowierzeniem, a stojący nieopodal pirat, nie przestając zrywać boków ze śmiechu, przyłożył mu do brody okuty mosiądzem czubek sękatej lagi. Oczy Sanda rozwarły się w geście zaskoczenia, ale młody czarodziej szybko nabrał rezonu.

-To na szczęście, psie. Przyda ci się- Korsarz wyszczerzył zdziesiątkowane szkorbutem uzębienie.

Tawerna, urwany film, nagłe przebudzenie, osłabienie organizmu - zostałem otruty? Okręt, piraci, niewola - zostałem porwany. Towarzysze niedoli - egzekucja, czy rekrutacja? Bardziej rekrutacja. Obsranie - zniewaga, lekceważenie praw cywilizowanego człowieka, nieuchronna zemsta. Do stu piorunów!

-Pun papug, nu pagadi…- Warknął pod nosem Sand, odnajdując wzrokiem sprawcę. To byłby dobry moment żeby rzucić się do ucieczki, kiedy wszyscy piraci pokładali się ze śmiechu, ale przywoływacz był zbyt zajęty przypominaniem sobie przepisu na papugę w potrawce, który przygotował kiedyś z myślą o Balzaccu…

Jakby na zawołanie, pokład okrętu zawirował i wysunął się spod nóg Sanda, sprawiając że ten padł na kolana i splunął gorzką żółcią, a oczy zaszły mu mgłą. Balzacc był gdzieś niedaleko! Czuł wkurwionego ptopta jak rozgrzaną do białości igłę wbitą w potylicę. Tego jeszcze brakowało - czy jego porywacze nie mieli nawet na tyle uprzejmości żeby zabić wulgarnego ptaszora? A podobno optakanie przez sraka przynosi szczęście…

W miarę jak kolejni piraci mieli swoje pięć minut na powitanie nowego narybku, sytuacja stała się jasna - dalszy żywot porwanych zależał od ich umiejętności wykonywania poleceń w trybie natychmiastowym. Sand nienawidził poganiaczy i właścicieli niewolników bardziej niż kogokolwiek innego i w zaciszu swojego potężnego umysłu rzucił na wszystkich obecnych piratów okrutne klątwy, obiecując im śmierć w męczarniach na wiele sposobów. Mimo to, aby móc dopiąć swego w tych ponurych planach, Sand musiał przeżyć. Szybko określił prawdopodobieństwo sukcesu różnych wyjść z tej sytuacji - stawiania oporu, ucieczki, błagania o litość i udawania martwego - i na sam koniec zdecydował, że najprościej będzie wspiąć się na ten jebany masz.

-Już wiem jak się czują kurwy które wynajmuję- Jęknął, zadzierając głowę by spojrzeć na czubek masztu który znikał gdzieś w chmurach, setki, nie, tysiące stóp nad nim. -Do roboty, synu. Jak dotrzesz na górę, zawiniesz kiecę i odpłacisz się temu oskubanemu monstrum pięknym za nadobne…-

Poza tym, miał w rękawie małą sztuczkę. Czarodziej nie miał pojęcia o pracy przy takielunku, ale nie znał się też zbyt dobrze na przegrywaniu. Odrobina zdrowej rywalizacji zacieśni więzi między nim a pozostałymi towarzyszami jego niedoli...



Sand - akcja Run + Shift do masztu.
 

Ostatnio edytowane przez Krieger : 19-01-2017 o 15:09.
Krieger jest offline