Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-01-2017, 20:29   #4
Nortrom
 
Nortrom's Avatar
 
Reputacja: 1 Nortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputację
Za wredna, za wściekły

Gared szybko zmierzył wzrokiem półelfkę i uznał, że wolałby spotkać ją w innym, dokładniej rzecz ujmując, we własnym łóżku. Cóż, cudze również by się nadawało, ale zawsze istniała szansa, że niechciany gość w postaci właściciela akurat postanowi udać się na spoczynek.
Dobre wrażenie szybko jednak ustąpiło, bo śliczna panna postanowiła otworzyć swoje równie śliczne usta i zrujnować swój wizerunek przy pomocy cynizmu, który, jak na standardy zabójcy, był dość marnej jakości. Musiał jednak przyznać w duchu, że trafił swój na swego, a sądząc po jej słowach, możliwe, że będzie zmuszony spędzić z nią więcej czasu, niż by chciał. I nie na tym zajęciu co by chciał.

- A czy to ważne czego chcą? Dopóki nie ma to związku z pracą, dopóty to nie mój interes. - stwierdził trochę ozięble. - I gdyby spieszyło mi się do podjęcia tej roboty to nie fatygowałbym się przechodzeniem przez bramę. Są szybsze sposoby.

- Och, doprawdy? - półelfka uśmiechnęła się rozbawiona. Podniosła głowę do góry, tak by móc zobaczyć mur o który się opierała. - No, wtedy z pewnością zrobiłbyś dobre wrażenie na pracodawcy.

- Wiesz, nic tak nie buduje opinii przyszłego pracodawcy jak siedzenie w jego pokoju w jego fotelu z jego kielichem jego wina, gdy ten się tego nie spodziewa. Niestety nie każdy docenia takie starania i nasyła straże, a niektórzy znów doceniają je za bardzo i z wrażenia schodzą na serce. Dlatego wolę stałych klientów, przynajmniej można ich do tego przyzwyczaić. I wypłaty są pewniejsze. - odpowiedział, zastanawiając się jednocześnie, czy jej komentarz o robieniu wrażenia z przedostania się przez ten niski mur powinien rozumieć normalnie, czy jako kpinę z jego osoby. - Nie wyglądasz na kogoś kto zarabia ganiając za mordercami.

- A ty nie wyglądasz na kogoś nazbyt bystrego - opowiedziała półelfka, jednocześnie rozwiewając wątpliwości Gareda, czy poprzednio robiła z niego żarty - tak, z pewnością robiła. Blondwłosa westchnęła. - Ale w życiu jest tak, że pozory często mylą.

Ja nie wyglądam na bystrego? I bardzo dobrze, ostatnie czego mi trzeba to wzbudzanie podejrzeń u kogokolwiek i przyciąganie uwagi. No i z naszej dwójki to chyba ty nie jesteś zbyt bystra, skoro nie zrozumiałaś, że tą ostatnią uwagą zasugerowałem, że z takim wyglądem powinnaś zarabiać dupą na ulicy…” przemknęło przez myśl zabójcy. Chłopak miał coraz większe nadzieje, że nie będzie musiał z nią pracować, bo nie lubił mieć za towarzysza kogoś kto już na dzień dobry jest złośliwy. To zbytnio przyciągało uwagę, a ta rzadko była potrzebna w jego fachu.
- Długo już tam siedzą? - zapytał, licząc, że niedługo wyjdą i nie będzie musiał ciągnąć tej rozmowy. “Czemu nigdy nie wpadam na normalne kobiety, z którymi można normalnie porozmawiać, nie musieć z nich niczego wyciągać, ani znosić humorów? Hym… A może teraz mają TEN okres w miesiąc?” zastanawiał się, coraz bardziej utwierdzając się w przekonaniu, że stary żart o miesiączce trwającej miesiąc jest bardziej dosłowny i prawdziwy, niż podejrzewał do tej pory.

- Nie wiem, byli tu już jak ja… - dziewczyna nie dokończyła, gdyż jej uwagę nagle przykuło coś za plecami Gareda. Ten odwrócił się zaraz, zaciekawiony co takiego mogło zainteresować dziewczynę.

Biorąc pod uwagę wcześniejszą rozmowę, ten widok mocno go zdziwił. Stwierdził już, że dosyć łatwo można by wejść na teren posiadłości przez murek, jednak ktoś starał się właśnie udowodnić, że wyjść stamtąd jest równie prosto. Na jego końcu bowiem Gared dostrzegł mężczyznę, który ewidentnie próbował wydostać się z terenów posiadłości. Wspiąwszy się na mur, osobnik ten zaczął pośpiesznie opuszczać się na ulicę. Zabójca musiał stwierdzić, że był to niecodzienny widok.

Gared przyjrzał się mu nieco dokładniej, a wzrok jego nie ominął szarych obręczy zawieszonych na nagich kostkach mężczyzny - okowach.

- Niewolnik - stwierdziła półelfka, która wydawała się nieco skołowana.

- No co ty nie powiesz. Nie domyśliłbym się. - zakpił Gared, który otrząsnął się z pierwszego zaskoczenia. W tej samej chwili do jego głowy wpadł pomysł, że jeśli dorwie tego nieszczęśnika zanim ten nawieje to uda mu się wynegocjować kilka monet więcej. Nie czekając na swoją uroczą przyjaciółkę, ruszył pędem w kierunku niewolnika. Miał nadzieję, że uda mu się go dorwać, zanim ten zejdzie. Nie miał ochoty uganiać się za nim po mieście.

Gared puścił się pędem w stronę niewolnika. Miał małe szanse na złapanie go nim ten zdąży zejść, jednak zdarzyło się coś, co całkowicie odwróciło sytuację na korzyść zabójcy. Kawałek cegły, którego trzymał się niewolnik, niespodziewanie odpadł, a ten spadł na ziemię. Nie była to wysokość przy której komuś mogłoby się coś stać, jednak niewolnik wylądował na tyłku, dając równocześnie czas Garedowi by do niego dotrzeć.

Niewolnik spojrzał na zabójcę wielkimi oczami, po czym prędko zaczął zbierać się z ziemi, by jak najprędzej zbiec.

Widok wstającego zbiega lekko zirytował zabójcę. Ostatnią rzeczą o jakiej teraz marzył było ganianie za nim dalej, niż na kilka metrów od miejsca, w którym niewolnik teraz się znajdował. Chłopak szybko wyciągnął swój pałasz i nie zwalniając biegu, wściekle krzyknął:
- Rusz się z miejsca to skończysz w kawałkach! - Gared miał nadzieję, że wystraszony niewolnik zawaha się na moment i nie będzie przez to stawiał oporu.

- P-p-proszę! O-oszczędź mnie. Nie mogę tam teraz wrócić. Zabije mnie, jak się dowie co próbowałem zrobić - mężczyzna padł na kolana i przemówił przez szloch, który nagle zawładnął nim kompletnie. Niewolnik wyglądał na wymizerowanego, a śiwe ślady na jego ciele mówiły doskonale o tym, jak Dom Winorośli traktował swoich niewolników. - Błagam! Pozwól mi odejść.

Garedowi nawet zrobiło się żal niewolnika. Chętnie oddałby go za opłatą z powrotem w ręce właściciela, ale równie chętnie wypuściłby go. Po chwili namysłu postanowił dać mu szansę. Na swój własny sposób.
- Widzisz, nawet bym cię wypuścił, ale ona… - ruchem głowy wskazał na półelfkę, która wstała i powoli zaczęła się zbliżać. - … też widziała, że próbujesz uciec. Więc dam ci szansę. Wróć do środka tak jak wyszedłeś i spróbuj szczęścia innym razem, a ja będę udawał, że nic nie widziałem. Nie mam zamiaru nadstawiać za ciebie karku. - zaproponował krótko. - Ewentualnie mogę cię już teraz zabić. - dodał po chwili.

Twarz mężczyzny oblała rozpacz. Spoglądał to na mur, to na Gareda, nie wiedząc co powinien uczynić. Jednak z pomocą przyszła mu półelfka.

- Ewentualnie, to ja ciebie mogę zabić - powiedziała dziewczyna. Z tonu jej głosu zniknął sarkazm i cynizm, jednak to co najbardziej zdziwiło Gareda, to fakt, że te słowa były skierowane nie do niewolnika, ale do niego samego. - Zostaw go w spokoju.

- Oh, a to czemu? - zapytał zdziwiony chłopak. - I tak go znajdą i zabiją jak ucieknie. Jakby spróbował w nocy to kupiłby sobie trochę czasu, a tak to sam mogę zapłacić głową za to, że pozwoliłem mu uciec. Lepiej zrobi jak wróci do środka. Może uda mu się następnym razem.

- Przecież niczego nie widzieliśmy - odparła półelfka, a następnie zwróciła się już do niewolnika. - Wiesz gdzie znajduje się dzielnica Szczurzych Nor? Tuż przy murach miasta znajdziesz tam kowala imieniem William. Jeżeli uda ci się tam dotrzeć i powiesz mu, że przysyła cię Arushi, to powinien ci pomóc.

Zdenerwowany Gared prychnął i schował broń.
- Dobra, nic nie widziałem. A teraz spierdalaj. - zrzucił do niewolnika, po czym zwrócił się do półelfki, która przedstawiła się jako “Arushi”. - Jak będę miał przez to jakieś problemy to nie tylko on zginie. - stwierdził chłodno i ruszył z powrotem na swoje miejsce. Coraz bardziej nie lubił kobiety.

- Tym się nie martw - odparła kobieta, spoglądając jakby z zadowoleniem na uciekającego niewolnika.

Oboje w milczeniu wrócili na poprzednie miejsce w porę, by dostrzec zdarzenie mające miejsce przed wejściem do dworku. Rycerze dalej stali w tej samej pozie, jednak teraz na niewielkim ganku przed wejściem stały cztery dodatkowe postacie. Troje z nich było ubranych w takie same czarne zbroje jak reszta, zaś ostatni z nich miał na sobie dworskie szaty.

Mężczyźni zdawali się wymieniać ostatnie zdania między sobą, po czym rycerze lekko skłonili się i odwrócili. Kiedy minęli resztę swojej kompanii, ta bez słowa schowała miecze i ruszyła za nimi. Mijając ich w bramie, Gared mógł z bliska przyjrzeć się twarzy kroczącego na przedzie dowódcy grupy, który szedł wyprostowany z hełmem w dłoni. Na krótką chwilę ich spojrzenie spotkały się, a zabójcę przeszedł nieprzyjemny dreszcz. Instynktownie wyczuł, że rycerz nie jest do końca o zdrowych zmysłach.

Rycerze jednak w końcu minęli ich bez słowa i prędko zniknęli im z oczu.

Gared nie miał ochoty na jakąkolwiek rozmowę z półelfką, więc szybko skorzystał z okazji i ruszył w kierunku wejścia.
 
__________________
"Alea iacta est." ~ Juliusz Cezar
Nortrom jest offline