Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-01-2017, 15:25   #3
Kelly
 
Kelly's Avatar
 
Reputacja: 1 Kelly ma wyłączoną reputację
19 sierpnia 1503

Przepiękna kraino toskańska, tyś najwspanialszym owocem tego cudu, który wielu z nas zowie Bella Italia. Florencja zaś to twój największy klejnot. Jakże więc cieszyć się mamy widząc go tak upodlonego zdradą, przekupstwem oraz szaleństwem. Tak młody poeta, Allesandro Satti rozpoczął swój najsłynniejszy, nigdy nieukończony wiersz, jako że podczas jego pisania został uprowadzony przez nieznanych sprawców. Porywacze wytłumaczyli ręcznie oraz nożnie młodemu artyście, żeby zajął się raczej handlem, niż bezsensowną bazgraniną na temat niedostatków ojczyzny, która przecież jest absolutnie bez jakiejkolwiek skazy. Satti pojął sugestię i zamiast drugiego Petrarci nieopodal Palazzo Pitti pojawił się nowy handlarz jedwabiem, który zresztą całkiem nieźle sobie radził na lukratywnym rynku. Piero di Tommaso Soderini, nowy Gonfaloniere di Giustizia, doskonale potrafił sobie radzić z niepokornymi artystami, którzy śmieli narzekać na nową władzę. Ci, którzy sprzyjali nowemu porządkowi otrzymywali oferty pracy dorównujące tym z czasów Kosmy oraz Lorenzo, z pozostałymi zaś przeprowadzano rozmowy wychowawcze.

Można powiedzieć, że twarda ręka gonfaloniere wprowadził nieco spokoju na rozchwianej łodzi florenckiej polityki. Ale przecież tak niewiele czasu minęło od wygnania Medyceuszy oraz szaleństw wyklętego kaznodziei. Ich ukryci zwolennicy przyczaili się w swoich sklepach, czy kantorach, ale gdyby zdarzyła się okazja, niewątpliwie potrafiliby wesprzeć dawne porządki. Szczególnie tęskniono za Medyceuszami. Lorenzo Il Magnifico był uważany za jednego z najlepszych polityków swojego czasu, który potrafił utrzymać pokój, zapewnić bogactwo oraz obrzucić pospólstwo nieprawdopodobną ilością rozrywek, parad festiwali, nowych rzeźb, budowli. Powodowało to, że szczególnie jego panowanie wspominano, jako cudowna epoka. Nawet jeśli jednak radość czasów Wawrzyńca odeszła, pozostały wszak dzieła, które czyniły z niej miasto wyjątkowe. Kościół Matki Boskiej Kwietnej zdobił niesamowitą kopułą centrum. Oprócz tego przepiękna loggia, dziesiątki pałaców, placów, wspaniałych ulic, brakowałoby słów zachwytu, ażeby opisać te artystyczne cuda. Jednak słodki lukier pozłoty skrywał to, co doskonale wiedzieli wszyscy mieszkańcy: chwała Florencji powoli oddalała się. Miejskie zaułki kryły w sobie większe ilości żebraków niż zawsze, a ulice, dawniej bezpieczne, obecnie kryły tych, którzy woleli bogacić się ciosem miecza, niźli własną pracą. Gonfaloniere właściwie nie walczył z tymi zjawiskami. Im bardziej bowiem była niebezpieczna sytuacja wewnątrz miasta, tym bardziej potrzebny wdawał się Republice. Jego polityka była splotem kompromisów pomiędzy odzyskującymi wpływy Pazzimi, rodziną Capponi, del Nero, Landucci oraz wieloma innych.

Władcą Florencji był gonfaloniere, przynajmniej za dnia. Nocą bowiem rządy nad miastem przejmowały istoty nieco tylko mniej groźne od rodzimych politykierów. Dzieci nocy, żywiące się krwią oraz starające się być bardziej ludzkie, niż prawdziwi ludzie, pod względem wszelkich zalet, ale i najgorszych ułomności. Czyż można się więc dziwić, że najwspanialsze bale, najbardziej wyuzdane orgie, najokrutniejsze mordy, najwredniejsze oszustwa oraz największe mecenaty należały do miejscowych ów? Nie była to wielka grupa, ot, kilka osobników w różnym wieku podlegających dwóm zym siostrom, które wspólnie tytułowały się księżnymi oraz wspólnie podejmowały decyzje. Miały wiele lat i moce przekraczające zdolności każdego innego Vampira z miasta. Prawdopodobnie potrafiłyby opanować większy obszar, niż tylko Florencja, ale one nie okazywały takich ambicji. Piękna Lisa di Antonmaria Gherardini, oficjalnie żona swojego ghula Francesco di Bartolemeo del Giocondo, była panią łatwiej dostępną.


Natomiast plotki krążyły o jej niezwykle skrytej siostrze Emmanuelli. A to, że prowadziła badania alchemiczne poszukując kamienia filozoficznego, który pozwoliłby om poruszać się za dnia, a to że uwielbiała dzikie, seksualne perwersje, a to że poprzez swoich kochanków rządziła całym toskańskim klerem. Obydwie siostry należały do Ventrue. Sprawowały władzę w mieście raczej na zasadzie matkowania niż jakiejś tyranii. Praktyczna zasada brzmiała, żeby zachować zdrowy rozsądek. Zabijanie ludzi było ogólnie zakazane. Siostry mogły przymknąć oko na jakieś drobne nadprogramowe wyssanko, ale nic poza tym. Polowanie na Ponte Veccio oraz na placach della Signoria i San Marco było zabronione. Właściwie księżne sugerowały, żeby znaleźć sobie raczej swoich stałych dawców, co spotkało się z ogólnym zrozumieniem. Tworzenie dzieci było zakazane i to właściwie tyle. Kto był dyskretny mieszkał sobie pod rządami sióstr bardzo przyjemnie, a ci, którzy przez wieki próbowali naruszyć wprowadzony ład, znikali niczym wsiąkająca kamfora.
 

Ostatnio edytowane przez Kelly : 20-01-2017 o 21:39.
Kelly jest offline