*Light Side* Frei Zuun
Wszyscy żyjemy w wielkim kręgu Mocy. Rodzimy się, żyjemy, umieramy i jednoczymy się w Mocy. Ja, Ty i żaden Jedi nie jest lepszy od jakiejkolwiek żywej istoty. To kim jesteśmy to tylko wola Mocy lub czysty przypadek- większa ilość Midichlorianów, predyspozycje i umiejętności. Dlatego Mój Padawanie szanuj każde najmniejszy przejaw życia. Każde istnienie to Twój brat lub siostra w Mocy.
Naszym obowiązkiem jest chronić, każde pojedyncze istnienie..."
Słowa mistrza Haddora młody Kel Dor nosił w sercu, w jakiejkolwiek części galaktyki sie znalazł. Wszystko w około je potwierdzało nawet tu - na tej martwej, smaganej mroźnym wichrem pustyni.
Chronić każdą żywą istotę - nawet Tauntauna...
Zunn czekał - czuł Moc przepełniającą jego ciało, czuł swoich towarzyszy i swoich przeciwników. Zbyt wiele poświęcił czasu przyswajaniu tajników leczenia, by dać teraz kogokolwiek skrzywdzić.
Źle się jednak stało, że mimo dwu-tygodniowej współpracy, nie poznali swoich umiejętności. Bez tej wiedzy właściwie ciężko było mówić o ścisłej współpracy. Kel Dor skrzywił się - zakrawało to na ignorancje, a on jej nie znosił.
Frei wierzył, że każde z nich poradziło by sobie z prostą kulą treningową - lecz to mogły nie być zwyczajne droidy.
Widział jak Kobiety skupiają się by zmiażdżyć o siebie mechanicznych przeciwników. Byli jednak otoczeni i choćby sekundowe zawahanie mogło źle sie skończyć.
Postanowił wiec wstrzymać własny atak, skupiając się ponownie zrobił krok bliżej Jedi by móc je bronić przed ewentualnym atakiem z drugiej strony
__________________ Sanguinius, clad me in rightful mind,
strengthen me against the desires of flesh.
By the Blood am I made... By the Blood am I armoured...
By the Blood... I will endure. |