Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-01-2017, 19:34   #108
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
W głębi serca Venora była nad wyraz świadoma tego, że jeśli przyjdą duże kłopoty to Arthon złamie jej rozkaz bez najmniejszego zawahania. Ale przecież nie mogła mieć pretensji do starszego brata, że chce ją obronić. Pokręciła tylko głową z niezadowoleniem, gdy ten mrugnął do niej. Ale w końcu uśmiechnęła się do niego.

Razem, już gotowi do drogi, wrócili do głównej sali gospody. Paladynka uniosła brew na widok wieśniaków przyprowadzonych przez Kirka. Zaskoczyło ją, że byli skorzy do uczestniczenia w walce.
Z jednej strony chciała ich zabrać, bo zawsze to dodatkowa siła, mogli przecież choćby tyłów pilnować. Ale z drugiej strony... Jeśli wieśniacy będą się pałętać pod nogami żołnierzy to może to przynieść więcej problemów niż pożytku. Jednak Venora nie mogła po prostu odmówić tym mężczyznom udziału. Zaczęła gorączkowo rozmyślać nad tą kwestią, musiała przecież jakoś to rozwiązać... Wiedziała, że Arthon nie chciał ich zabierać.

- Wspaniale! - odezwała się, gdy pomysł pojawił się Venorze w głowie. Paladynka wyprostowana, w pełnym uzbrojeniu, wyglądała bardzo poważnie - A już bałam się, że będę musiała zostawić wioskę bez ochrony - powiedziała ucieszona. Tak też i po prawdzie było, gdyż gdzieś w myślach miała poczucie, że powinna zostawić jakiś żołnierzy do obrony wioski. To jednak nie było mądre, bo osłabiało szeregi walczących. Teraz problem zdawał się rozwiązywać.
- Będziecie odpowiedzialni za bezpieczeństwo wioski na czas naszej nieobecności - odparła w górnolotnym tonie, by nadać temu zadaniu niezwykle wielkiej wagi. - Nie raz zdarzało się, gdy wojsko ruszało to wróg atakował bazę, pozbawioną ochrony. Wy będziecie tu teraz pełnić rolę obrońców. Ale pierwsze co zrobicie… - rycerka spojrzała po nich. Mówiła tak, by nie pozwolić im wejść sobie w słowo. - To jeszcze przed wymarszem żołnierzy ruszycie po domach, z mojego polecenia rozkażecie by mieszkańcy zaopatrzyli się w wodę w domostwach i zabarykadowali w nich - oczywiście paladynka chciała by ludzie byli przygotowani na wypadek podpalenia.
- Wy - znów spojrzała po mężczyznach. - Będziecie stać na warcie. Ten z was, który jest łucznikiem stanie na dachu, tym samym co my używaliśmy za punkt widokowy. W razie gdy będzie szło zagrożenie to ostrzeżecie mieszkańców i będziecie bronić wioski do naszego powrotu. Zrozumiano? - na koniec spojrzała na nich z powagą godną dowódcy jakim przecież była.

~***~

Głos paladynki nie dołączył do cichego chóru głosów zbrojnych, którzy modlili się bądź powtarzali psalm za Virgiem. Venora była w pełni skupiona na planach ataku. W głowie chciała sobie ułożyć plan, taktykę działania. Co prawda nie miała żadnego doświadczenia, ale też podczas wykładów nie spała, tylko uważnie słuchała teorii prowadzenia bitew, jakie przedstawiali doświadczeni dowódcy, jakich w świątyni Helma nie brakowało.
Pannie Oakenfold wydawało się, że zestresowanie jakby z niej schodziło. Bardzo możliwe, że właśnie osiągnęła ten punkt w "przejmowaniu się" za którym już po prostu nie chcesz dalej odwlekać i mówisz sobie, że jakoś to przecież będzie, bo nie jesteś w stanie wszystkiego przewidzieć.

Spojrzała na Arthona z rozbawieniem gdy ten zalecił jej pokrzepienie serc podwładnych, ale by nie robiła tego za głośno. To przynajmniej rozluźniło napięcie jakie chyba każdy czuł na widok niedźwieżuka stojącego na czele zielonych pokurczy.
Venora jeszcze rozejrzała się za Frankiem i Sporgiem, ale bez nadziei, że ich się dopatrzy. W końcu na ich miejscu siedziałaby przyczajona w krzakach, czekając aż wojsko ruszy do ataku. No cóż, nie było sensu tego dokładać, aż ktoś odkryje ich obecność.
- Gobliny rozpanoszyły się tu, ale dziś, my sprawimy, że na dobre zostawią te ziemie w spokoju, a ich pobratymcy będą omijać szerokim łukiem ziemie podległe Cormyrowi - z postawy paladynki biła pewność i zniecierpliwienie do tego by zrobić pożytek ze swojego miecza. - Łucznicy, celować w dowódcę zielonych w pierwszej kolejności. Zasypać go gradem strzał! Wszyscy, nie pozwolić im rozbić nasz szyk. Gdy nas dostrzegą, zacznijcie śpiewać pieśni wojenne, to je wystraszy - z tego co do tej pory rycerka zauważyła, to samo “robienie wrażenia” potrafiło przerazić gobliny na tyle by porzuciły swą broń i uciekały w popłochu.

Venora uniosła ostrze swojej broni nad głowę.
- Broń w dłoń i za mną! - paladynka odwróciła się, spojrzała ponaglająco na brata i ruszyła pierwsza. - Musimy w pierwszej kolejności pozbyć się dowódcy - powiedziała do Arthona.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline