Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-01-2017, 21:02   #4
Aiko
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
To była przyjemna sierpniowa noc. Nie mając na ten dzień planów, Agnese postanowiła udać się do Arte della Lana. Ostatnimi czasy nie bywała tam zbyt często i nie czuła się z tym dobrze.

Gilia pomogła się ubrać swej pani po czym zadbała o to by przed wejściem do pallazo pojawiła się lektyka, w której zajęła miejsce wampirzyca. Ghulica jak zwykle szła obok uważnie obserwując okolicę. Gdy tylko znalazły się przy gildii wybiegł im naprzeciw jeden z ochroniarzy i pomógł wysiąść Pani Contarini.


Kobieta pewnym krokiem udała się do pomieszczeń na tyłach gdzie znajdowały się księgi rachunkowe. Momentalnie dołączył do niej skryba odpowiadający za pilnowanie rachunków. Zajął miejsce przy drzwiach czekając na pytania wampirzycy, podczas gdy Gilia przysiadła na oknie.
To ona dała jej znak, że w stronę budynku zmierza ghul księżnej - Matteo. Agnese skinęła na skrybę, by udał się do drzwi i wpuścił mężczyznę, sama kontynuowała przeglądanie zapisków. Gdy u drzwi rozległo się pukanie zamknęła księgę. Gilia podeszła i otworzyła drzwi. Do pomieszczenia wpadł zdyszany Matteo. Agnese spojrzała na niego z uśmiechem.
- Cóż cię sprowadza do mych włości Matteo i to w takim stanie?
- Rozkazy od księżnej signora Contarini. - Ghul uspokoił już oddech i wyprostował się. - Signora Gherardini żąda byś stawiła się u niej niezwłocznie.
- Czy signora podała przyczynę? - Wampirzyca obserwowała ghula z rozbawieniem.

Matteo zmieszał się. Przeniósł pytający wzrok na Gilię, ale szybko powrócił do wampirzycy.
- Nie… nie podała Pani.
Wampirzyca obejrzała się na leżące obok, przygotowane, specjalnie na dzisiejszą noc księgi. Cóż, będzie musiała się tym zająć innej nocy. Powoli podniosła się, a skryba momentalnie podbiegł by zebrać i zanieść księgi na ich miejsce.
- Udajmy się więc do signory Gherardini.

Księżna mieszkała w pięknym oraz nowym, bowiem zaledwie w 1490 roku oddanym do zamieszkania, Palazzo Gondi.


Przejście do jej siedziby stanowiło więc niewielką przechadzkę dla wampira. Człowiek bowiem musiałby mieć wiele szczęścia, by idąc nocna porą nie natknąć się przynajmniej na natrętnych żebraków, a czasem znacznie gorzej, bowiem po prostu podrzynaczy, którzy uderzali sztyletem, kradli sakiewkę, potem zaś gdzieś znikali wśród plątaniny ulic. Jednak panią Agnese Contarini nikt nie miał ochoty zaczepiać. Może miała szczęście, a może głupców brakło na jej drodze? Tym lepiej, bowiem księżna nie lubiła zbytnio czekać. Była wspaniałą władczynią, nie wstrząsającą się w sprawy podwładnych, ale szanowaną oraz potrafiącą szacunek wymusić siłą. Dobrze jej się współpracowało z panią Contarini, która jak przystało na brujaha, miała słabość do dobrze ułożonych miast, gdzie istniał jaki taki porządek.

Cienie snuły się po pozornie pustych ulicach, ale nawet cienie, a może zwłaszcza one, nie ośmielały się nawet musnąć Agnese i prowadzącego ją Matteo. Stukot kołatki wystrzelił w przestrzeń, mącąc swoim głuchym odgłosem nocną ciszę. Pięknie zdobione drzwi uchyliły się i już po chwili wspomniana dwójka szła korytarzem, aż znalazła się na niewielkim dziedzińcu wewnętrznym ozdobionym fontanną, na której szczycie zręczny rzeźbiarz stworzył różany bukiet. Fontanna była wykonana ze znakomitego carraryjskiego marmuru jasnej barwy, poza jedynie różami szmaragdowej barwy.


Lekki szmer spływającej wody tworzył atmosferę spokoju, ale Agnese raczej nie było do śmiechu. Nie miała się czego obawiać księżny Lisy, lecz teraz stała ona razem ze swą tajemniczą siostrą. Obydwie wyglądały identycznie, jak dwa marmurowe posągi oczekujące na miłosne spełnienie. Która jest która? Agnese oczywiście wiedziała jak się zachować. Poprzedzający ją Matteo dotarł do swoich pań, przyklęknął na jedno kolano oraz skłonił nisko głowę.
- Vostra altezza, signora Contarini è venuto a chiamare – lekko uniósł się, potem cofnął i idąc tyłem do drzwi opuścił dziedziniec.

Rzeczywiście, przybyłam na wezwanie, pomyślała Agnese zaniepokojona całą niezwykłą sytuacją. Księżną Emanuellę można było spotkać niezwykle rzadko, tymczasem oto dwie władczynie miasta stały obok siebie spoglądając na przybyłą kobietę. Agnese grzecznie powitała księżne, one zaś odpowiedziały jej jednym głosem, absolutnie identycznym. Czy oznaczało to, przeleciała jej taka dziwaczna myśl, że obydwie wymieniają się swoimi rolami. Jeszcze dziwniejszy był ów wspólny szept, kiedy obydwie ruszały ustami i z ich ust wydobywały się identyczne słowa, które potem delikatnym echem odbijały się od wysokich ścian.
- Witaj signora Contarini – mówiły głosem przypominającym śpiew, wzbogacony o drobne fragmenciki drgań, niczym operowa aria. - Wezwałyśmy ciebie, bowiem jesteś naszą prawą ręką na terenie Florencji. Jakieś bowiem dwie godziny temu, papież wyzionął ducha w swoim pałacu.
Agnese doskonale wiedziała, że siostry musiały otrzymać informację jakimś niezwyczajnym sposobem, bowiem Rzym od Florencji dzieliło około 200u mil. Stanowczo jeszcze nikt poza murami Rzymu nie znał tej istotnej nowiny.
- Udasz się tam dzisiaj, właściwie zaraz i rozpoczniesz działanie w sprawie, którą ci zlecimy. Bądź ostrożna oraz cierpliwa. Oczekujemy od ciebie, że zorientujesz się w sytuacji, co knuje książę Romanii oraz będziesz starała się zneutralizować jego ewentualny wpływ na konklawe. Gdyby pojawił się ktoś inny, usiłujący spełniać jego rolę, uczynisz to samo. Masz wejść w tą atmosferę, obserwować oraz interweniować wtedy, gdyby ktoś, szczególnie książę Romanii, zyskał zbyt dużą pozycję przy pomocy wojska, rozruchów, lub przekupstwem większym, niżeli przeciętnie bywa. Jeszcze jedno- jedna spośród sióstr podała jej drobne puzderko zawierające fiolkę z jakimś płynem. - Uważaj na to, prawdopodobnie jest to najdroższy płyn na świecie. Zawiera parę dawek, które pozwalają wampirowi ominąć dzienny sen oraz poruszać się na powietrzu, wszakże pod warunkiem, że pora jest bezsłoneczna, aczkolwiek kiedy spożywasz go, opłacasz to bólem niczym rodząca kobieta, tyle, że boli cię każda część twojego ciała. Wampir używający go, ryzykuje szaleństwo, lub przynajmniej zrobienie czegoś, czego nie uczyniłby przy trzeźwym umyśle. Korzystaj więc rozsądnie ze wspaniałego, jednak także bardzo groźnego daru. Prawdopodobnie wiele masz pytań, zadawaj je teraz, później bowiem możemy być niedostępne przez jakiś czas i będziesz musiała korzystać przede wszystkim z własnych ocen oraz swojego doświadczenia.

Agnese czuła, jak identyczny głos pochodzący z dwóch różnych źródeł otacza ją na tym niewielkim wewnętrznym placyku. Przyznawała sama przed sobą, że to jest trochę niepokojące.

Wampirzyca przyjęła podaną fiolkę i skłoniła się nisko. Sposób w jaki księżne przekazywały jej teraz wieści niepokoił ją. Mimo, że głosy docierały do niej jednocześnie, miała wrażenie, że w jej głowie rozdzielały się i przemieszczały niemal z pogłosem… echem. Było to na tyle nieprzyjemne, że gdy zniżyła się w pokłonie i jej twarzy nie było widać pozwoliła sobie na grymas. Powoli wyprostowała się znów nakładając na twarz delikatnie uśmiechniętą maskę.
- To zaszczyt, że powierzacie właśnie mi, tak ważne zadanie. - Przyłożyła fiolkę do serca, jakby była jej już bardzo cenna. - Jeśli zatem pozwolicie, oddalę się by wyruszyć z powierzoną mi misją.

***

Gdy tylko opuściła pałac księżnej, podeszła do niej Gilia. Zamówiła już lektykę, która czekała na swojego pasażera.
- Wyślij gońca do Niccolo. Niech przekaże mu, że jego Pani jedzie z odwiedzinami.
Gilli nie trzeba było tego dwa razy powtarzać. Ghulica pomogła wsiąść swej Pani i wydała polecenia dla tragarzy. Po czym sama ruszyła biegiem. Miała wiele rzeczy do zrobienia. Poinformować służbę, nadać gońca, wezwać przedstawicieli gildii, a także sprowadzić pod pałac powóz należący do Agnese. Specjalnie przygotowany na podróż wampirzycy. Musiała się go dorobić, gdyż nadal modne było opuszczać miasto latem. Dobrze, że nie wyjechała zgodnie ze swoimi planami, a to tylko dlatego, że Michał miał lada moment kończyć Dawida.

Lektyka zatrzymała się i po chwili pojawił się przy niej Borso i pomógł zsiąść swej pani. W palazzo panowało prawdziwe szaleństwo, na dziedzińcu gromadzono kolejne kufry.

Niccolo Machiavelli był jednym z urzędników gonfaloniere Soderiniego. Zajmował się głównie polityką zagraniczną posłując w imieniu Republiki na dwory europejskich władców. Jednocześnie był ghulem Agnese i przez niego miała ona wiedzę oraz wpływ na podejmowaną politykę. Szczęśliwie obecnie Niccolo nie był na żadnym poselstwie. Niedawno powrócił z Rzymu, gdzie prowadził rozmowy z rodziną Colonna oraz kilkoma kardynałami, szukając ich wsparcia w celu utrzymania niezależności Republiki. Wszyscy bowiem wiedzieli, że książę Romanii, który zdobył znaczną część środkowej Italii czyha na więcej. Spotykali się z nim także florenccy posłowie, także Machiavelli, aczkolwiek nie teraz. Opustoszenie Stolicy Piotrowej w tej chwili, jak zawsze zapowiadało ostrą walkę. Kto jednak w niej miał wygrać? Nie wiadomo, lecz pewne szczegóły mógł przekazać właśnie Niccolo, który wprawdzie nie znał owej specjalnej nowiny sprzed dwóch godzin, jednak miał przynajmniej powierzchowną orientację w sytuacji kurii Rzymskiej.

Sprawy na miejscu z gildią oraz innymi udało się załatwić względnie szybko. Kamerdyner signory był, zresztą musiał być, osobą, która potrafi szybko wspomagać swoją panią oraz zastępować ją przy niektórych sprawach. Jednak pozostawała kwestia wyjazdu. Trudno było Agnese nie myśleć, jak trudne zadanie postawiły przed nią księżne. Chociaż oczywiście fascynujące. Dowodziło odpowiedniego zaufania. Jednak było również dosyć ryzykowne. Książę Romanii nie przegrał do tej pory. Nie znała go osobiście, ale spotkał go kiedyś Niccolo.


Udając się do niego Agnese pozostawiła swój pałac w gorączce szaleństwa pakowania. Pokojówki przygotowywały suknie, buty, bieliznę, biżuterię na wszelkie możliwe okazje. Było pewne wszak, że pani Contarini weźmie udział w bardzo wielu spotkaniach, pewnie balach, przejażdżkach konnych. Na każdą z tych sytuacji oraz na wiele innych, musiał być przygotowany odpowiedni strój, świadczący o szlacheckiej pozycji damy. Wszystko to musiało się odpowiednio pomieścić w ekwipażach. Do tego strażnicy, służba, osobisty powóz signory. Kolejnym problemem było znalezienie odpowiedniego miejsca, kiedy dojadą. Wynajęcie całej karczmy lub zatrzymanie się w pałacu u znajomych. Ale jednak pani Agnese nie miała w Rzymie znajomych. Tutaj jednak także mogła, albo raczej musiała liczyć na pomoc Niccolo. Zresztą karczmy także niewątpliwie się zapełnią, niechaj tylko wyjdzie wiadomość dotycząca papieża. Natychmiast także karczmarze zaczną podbijać cennik swoich usług.
 
Aiko jest offline