Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-01-2017, 21:35   #5
Kelly
 
Kelly's Avatar
 
Reputacja: 1 Kelly ma wyłączoną reputację
Ghul Niccolo Machiavelli mieszkał nieco dalej na przedmieściach. Agnese przekroczyła Ponte Veccio i skierowała się w stronę budowanego od dawna Palazzo Pitti. Po chwili jej lektyka stanęła przy niewielkim, lecz ładnym domku z niewielkim ogrodem. Gdy tylko podeszła do drzwi, one już jak gdyby same otwarły się oczekując kobiety. Za nimi stał Niccolo, który na pierwsze wejrzenie swojej pani przyklęknął na jedno kolano całując delikatnie jej dłoń.
- Pani, jestem na twoje wszelkie rozkazy – jego spojrzenie było pełne lojalności oraz skrywanego dość umiejętnie pożądania. Dla niego Agnese Contarini były skończoną pięknością oraz damą wszelkich cnót, czyli kimś absolutnie wyjątkowym. Odmienność czyniła ją jedynie jeszcze bardziej atrakcyjną. Jednocześnie spoglądał bardzo bystro oraz czujnie. Spryt cygana, bystrość obserwacji, umiejętność odpowiedniego lawirowania wśród meandrów włoskiej polityki sprawiała, że był cennym sprzymierzeńcem. Sługa wyjątkowy, właśnie taki ktoś klęczał przed piękną signorą.
Agnese zajęła miejsce w jednym ze stojącym w salonie foteli.
- Minęły chyba wieki od ostatnich wiadomości z Rzymu, czyżby wieczne miasto wymarło i zniszczało, czy też dzieje się tyle, że nie masz czasu by do mnie napisać? - zyca pozwoliła by zabrzmiało tak jak wyrzut.
- Wybacz pani, nie mam nic na swoje usprawiedliwienie, poza tym, że zamiast pisać pragnąłem cię osobiście zobaczyć i cieszyć się twoją obecnością, tak jak tylko sługa może się cieszyć, kiedy zaszczyca go spotkaniem jego piękna pani - gładkie słowa zawodowego polityka były nacechowane siłą drżącej namiętności, której nie zdołał całkowicie ukryć. Przynajmniej początkowa część wypowiedzi, potem bowiem usiłował maskować wszystko jakimiś obojętnymi gestami oraz dodatkowym skłonem. Tak, niewątpliwie Niccolo był równie wierny, jak chorobliwie pragnący upojnej nocy ze swoją panią. Och, nie chodziło mu o nic poważniejszego, lecz o spróbowanie czegoś, co uważał za równe wypiciu kubka cudownej wody ze zdroju nimfy Aretuzy. Prawdopodobnie zgodziłby się na śmierć w jej ramionach, gdyby wcześniej oddała mu się pełnią swojej wspaniałej kobiecości i przedziwnej owatości.

Agnese przez chwilę uważnie obserwowała swego ghula. Wiedziała, że vitae tak na nich działa ale… Kiedy ostatnio była z kimś. Od śmierci Gasparo, chyba… tak parę razy sypiała z Tommaso. Powinna się teraz skupić na zadaniu, w towarzystwie kardynałów raczej nie zabraknie jej okazji do igraszek.
- Wiadomo ci coś o śmierci naszego drogiego papieża?
- Proszę
- aż zachłysnął się Niccolo, zaś jego twarz, która nigdy niczemu się nie dziwiła, właśnie się zdziwiła. - Czyżby Ojciec Święty … naprawdę nie żyje? - powtórzył jej słowa Machavelli. - Nie, pani, nic nie wiem. Kiedy odjeżdżałem z Rzymu mówiono raczej o nowych planach księcia Romanii oraz orzechowej uczcie, niżeli o czymkolwiek innych. Papież owszem, był zmęczony, ale biorąc pod uwagę, jak spędza czas, chyba każdy byłby.
No tak… wiadomości tak jak się spodziewała nie dotarły jeszcze do śmiertelnych. Skąd księżne o tym wiedziały? Jej oczy skupione były na ghulu, tak jakby w swych myślach zastanawiała się tylko czy by go nie zjeść.
- O jakich planach naszego drogiego księcia słyszałeś?
- A o czym żeby innym, jak nie o nowych podbojach księcia. I co więcej, uda mu się, absolutnie mu się uda. Nigdy nie widziałem takiego inteligentnego bandyty. Ideał władcy
- widać było, że Niccolo jest zafascynowany postacią księcia. - Może nawet napiszę kiedyś książkę, biorąc za przykład jego osobę - wyrwało mu się, jednak zaraz wrócił do odpowiedzi. - Powiada się, że zwrócił uwagę na Urbino. Jeśli rzeczywiście Ojciec Święty … niewątpliwie Medyceusze zamówią setkę gregorianek dziękczynienia. Oraz oczywiście Guidobaldo I Montefeltro z Urbino. Ojcu do pięt nie dorósł, więc pewnie zostałby zdmuchnięty jak wielu innych. Urbino to kąsek. Niby dobrze umocniony, ale nie takie rzeczy udawały się księciu. Ponadto Medyceusze … zresztą, jeśli papież nie żyje, to zacznie się konklawe, zaś tam ruszą niewątpliwie do boju ostrzy zawodnicy. Cesare również. Będzie musiał zostawić wszelką myśl dotyczącą operacji taktycznych, ale skupić się na przeforsowaniu swojego kandydata. Jest dowódcą papieskiej armii i jeśli nowy papież mu tego nie zagwarantuje, cała misterna konstrukcja rozpadnie się niczym domek z kart.

Urbino przedtem … a potem co? Florencja? Niestety konklawe może zadziałać na ruchy Cesare w dwojaki sposób, albo skupi się na tym co dzieje się w Rzymie, albo postara się umocnić swoją pozycję w centralnej italii. Nie… była jeszcze trzecia opcja. Rozdrobni się na dwa fronty. Byłoby to dla Agnese najwygodniejsze. Najłatwiej byłoby mu przeszkodzić w obu zadaniach.
- Niepokoi mnie wędrówka na północ naszego młodego Borgii - Agnese podniosła się z fotela i spokojnym krokiem zaczęła się przechadzać po salonie. Jej mina nie wskazywała na żaden niepokój. - Muszę dostać się do źródła. Dowiedzieć co szepczą do siebie nad grobem Rodrigo.
- Tak pani, aczkolwiek, kiedy wyjeżdżałem z Rzymu, a to było przecież niedawno, książę Romanii dopiero przygotowywał wyprawę. Niewątpliwie jednak, jeśli papież umarł, zrezygnował z niej i pozostał. Kandydat kolejny na papieża musi być jego przyjacielem, jeśli chce on utrzymać przynajmniej część wpływów
- obydwoje sobie bowiem zdawali sprawę, że sojusz Borgiów - ojca, jako głowy decydującej - syna, jako wykonującej ręki, stanowił podstawę ich sukcesów. Czy książę poradzi sobie sam w takiej skomplikowanej sytuacji? Tego nie wiedział nikt. Nikt także nie miał pojęcia, jakie zawiążą się układy. - Najprawdopodobniej najważniejszymi graczami - kontynuował - będą właśnie: książę Romani oraz ta sfora kardynalskich łajdaków, no może z wyjątkiem kilku jakimś cudem uczciwych. Dodajmy do tego interesy francuskie oraz hiszpańskie. Hm, wydaje mi się, pani, że jeśli chcesz mieć jakieś ucho na Lateranie, to musisz albo zbliżyć się do któregoś z kardynałów, albo do sług lub przyjaciół kardynalskich - Niccolo zaczął się chwilę zastanawiać, przerzucając w pamięci dziesiątki nazwisk oraz osobowości - ten nie … ten za uczciwy … ten zbyt zdradliwy … ten za przyzwoity, za stary i zbyt uczciwy jednocześnie, uff, co za dziwny zestaw jak na kardynała - pomyślał o zażywnym portugalskim 97iolatku w kardynalskiej purpurze, który miał niesamowite bogactwa i co najdziwniejsze, używał ich dla dobra zwykłych wiernych. - Może Raffaele Sansoni Riario - zaproponował ohydnie bogatego kardynała, który swoim zachowanie stanowczo bardziej przypominał świeckiego księcia, niźli sługę Kościoła. Hinduski nabab mógłby się zawstydzić przy kardynale Rario, zaś jego nadzwyczaj lekkie podejście do spraw czystości stanowiło pewien standard. Niegłupi całkiem, jednak dumny, popędliwy oraz przekupny mógł się nadawać na twe oko, piękna Agnese Contarini.

Wampirzyca uśmiechnęła się do swego ghula. Jednak gdy na jej twarzy zawitała ta piękna maska, w głowie toczyły się kalkulacje. Odnalezienie swego miejsca w tym purpurowym zdradzieckim motłochu będzie nie lada wyczynem. Manipulacja tą bandą będzie graniczyła z cudem. Księżne okazały jej wielki zaszczyt i wrzuciły w bardzo niebezpieczny wir.
- Wieki nie słyszałam o Riario. Co tam się u niego ostatnio dzieje?
- Kardynał Riario
– uśmiechnął się Niccolo unosząc się nieco oraz patrząc na nią świdrująco, jakby chciał przeszyć jej ciało oraz umysł swoim spojrzeniem. Jakby chciał odczytać jej myśli oraz kłębiące się w pięknej zycy uczucia. - Kardynał stanowi przykład kogoś, kto potrafi spaść na cztery łapy niczym kot. Popierał poprzedniego papieża, ten zaś nadawał mu coraz to nowe beneficje. Ma duże wpływy w kolegium kardynalskim oraz jest obłędnie bogaty. Kiedy odjeżdżałem z Rzymu, wszyscy rozmawiali o jego nowym pałacu. Wspaniały, nawiązujący do mody antycznej. Oraz właściwie o tym, co się w tym pałacu wyprawia. Oceniają go, jako kolejnego Nerona pod względem rozwiązłości oraz szaleństw. Podobno nawet papież wkurzył się na niego z tego powodu. Aczkolwiek przypuszczam osobiście, że raczej dlatego, iż Riario go pod tym względem przebił. Kardynał podobno przyjmuje pieniądze od każdego. Koresponduje z hrabią Niccolò Orsinim di Pitigliano. Przynajmniej posłowie pomiędzy nimi fruwają wręcz. Jednak to jest drobna tajemnica, chociaż udało mi się dotrzeć do jego sekretarza. Podobno pieniędzy dostarcza mu Wenecja, co jest logiczne, biorąc pod uwagę jego związek z Orsinim. Jakby nie było, generał Orsini od paru lat służy Wenecji dowodząc jej wojskami. Szczęśliwie na tyle kiepsko, że nie jest on zbyt groźny dla Florencji. Ów sekretarz kardynała to młody panicz baron Strozzoli. Interesuje się bardziej panami, niż paniami. Zapoznałem go właśnie z odpowiednią osobą oraz dzięki temu wniknąłem do tajemnic domu kardynała.
- Będę potrzebowała nawiązać kontakt z Riario. Jeśli jesteś w stanie proszę, zajmij się tym
.

Wampirzyca skrzyżowała ręce eksponując jeszcze bardziej swoje piersi. Machiavelli przełknął ślinę.
- Wydaje mi się, że najlepiej skorzystać z sekretarza, którego przed chwilą wspomniałem. Baron Ignazio Strozzoli. Powiesz mu pani, że przysyła cię przyjaciel z gospody “Pod dzbanem”. Umówiliśmy się, że jakbym miał kogoś wysłać z informacjami dla niego, to właśnie tak rzeknie. Przy okazji - zawiesił na chwilkę wypowiedź - gonfaloniere nie zna tego dojścia. Pominąłem ten fakt podczas pisania raportu. Tylko dla ciebie, moja piękna pani - powiedział gorąco zawiadamiając, iż właśnie z florenckiej dyplomacji robił sobie prywatę. Właściwie inna kwestia, że każdy chyba polityk tak właśnie czynił.

Więc już się tym “zajął”. Wampirzyca uśmiechnęła się. Uwielbiała te swoje oddane sługi. Gdyby nie regularne pojenie ich krwią, mogłaby mieć ich nieskończenie wiele. Podeszła do Niccolo i pogładziła go po twarzy, jakby w nagrodę, za dobre rady..
- I jak tam trakty do Rzymu, miałeś jakieś problemy w podróży?
- Dzięki pani
– Wampirzyca poczuła, jak zadrżał, kiedy ją dotknęła. Przez chwilkę milczał, jakby chciał przedłużyć ową chwilę pieszczoty. - Natomiast drogi – zaczął wreszcie odpowiadając na jej pytanie. - Trudna sprawa, szlachetna pani – rzeczywiście lekko spiął usta. - Sama pani wie, że tak naprawdę dokoła szaleje wojna. Kto wie, co wymyślą Hiszpanie, a co Francuzi. Nawet, jeśli ci drudzy obecnie skupiają się na północy niedaleko Turynu oraz Mediolanu. Pojedyncza osoba może się przemknąć bez problemu. Właśnie tak mi się udało przejechać. Natomiast bogaty orszak musi mieć ochronę – bowiem rozumiał, że to właśnie oznaczało wspomniane pytanie. - Osobiście uważałbym szczególnie nie tyle na wojsko, co na pospolite bandy żołnierzy, którym nie zapłacono żołdu, więc zbiegli z armii rabując wszystko wokoło. Kupcy narzekają strasznie. Bezpieczna jest raczej droga morska, ale także nie do końca. Okręty przeklętych Turków oraz ich sojuszników nie próżnują. Tak naprawdę, wybacz, wiele zależy po prostu od zwykłego farta. Oczywiście, gdybyś była pani zwykłym człowiekiem, najlepsze byłoby połączenie sił z jakimś poselstwem. Niewątpliwie bardzo dużo pojawi się takich zmierzając na konklawe. Jeśli jednak nie masz szansy poczekać, zaryzykowałbym albo podróż morską, albo drogę najkrótszą przez góry. Wprawdzie jest kiepska, nie będzie tam wspaniałych karczm po drodze, ale za to najkrótsza, ponadto niewiele tam maruderów, gdyż wiedzą, że nie ma na kogo polować. Biedni wieśniacy Abruzów nie zapewnią im dobrego łupu. Dlatego polują raczej wokoło miast oraz uczęszczanych szlaków, najpiękniejsza ze wszystkich dam – wypowiedział te słowa modulując głos tak, że zabrzmiał on słodko, niczym melodia francuskiego minstrela. - Czym może ci służyć jeszcze twój wierny poddany? Uczynię dla ciebie wszystko, czego tylko zechcesz.
zyca nachyliła się i ucałowała ghula w usta. Jego wargi, zaskoczone tym ruchem w pierwszej chwili jakby zmartwiały przerażone, ale momencik później gwałtownie odpowiedziały. Uwielbiała to pulsowanie śmiertelnych ciał, to tętnienie życiodajnej vitae, a on tą cudowną miękkość dotyku jej wyjątkowych ust. Powoli odsunęła się od Niccolo.
- Pomóż proszę Gilli w przygotowaniach, zaopiekujesz się domem pod moja nieobecność. - Poklepała mężczyznę po ramieniu i znów zaczęła krążyć po pokoju. - Ruszę przez góry, będę jednak potrzebowała większej ilości ochrony. Chcę pozostawić ty tylko tyle osób ile jest niezbędnych do ochrony palazzo, myślę jednak, że przydałoby się kilku najemników. Z tego co widziałam na dziedzińcu Gilia uznała, że wystarczą nam 4 wozy, przy każdym chcę mieć 5 ludzi. Zabiorę z sobą cztery garderobiane i Gillę, Borso jako szefa ochrony. Dwóch kucharzy dla nich, sześciu ludzi ze służby i dwóch stajennych. Poza końmi do powozów zabieram 8 koni dla ochrony i czterech woźniców. - Wampirzyca z uśmiechem zwróciła się w stronę ghula. - Upewnij się proszę, że wszystko zostanie wykonane. Ah… i proszę … potrzebuję jakiegoś noclegu w Rzymie.
- Wedle życzenia, pani
- Nicco wpatrywał się w jej usta, ale po chwilę opuścił spojrzenie niże, przesuwajac się przez jej smukła szyję, dekolt, aż do stanika, jakby chciał przebić materiał i delektować się wyglądem piersi Agnese. - Co do najemników, chyba mam kogoś takiego, to zbiry, ale przyzwoite zbiry. Raz kupione, nie sprzedają się ponownie. Wyślę po nich. Barwna banda, ale proszę, nie patrz pani na pozory. Dowodzi nią Jarosław Kowalski z Królestwa Polskiego. Był kiedyś w orszaku jakiegoś biskupa polskiego udającego się do Rzymu, no, ale stwierdził, że na południu bardziej mu się podoba niżeli tam, gdzie spacerują białe niedźwiedzie. Został więc gromadząc kilku podobnych i odtąd służy temu, kto mu płaci. Szlachcic. Uczciwy, wredny oraz naprawdę sprawny podczas walki. Zaś co noclegu w Rzymie, hm, w tej chwili jest taki wybór, albo wynajmie pani całą karczmę. Jest to jeszcze możliwe, skoro informacja dotycząca papieża jest bardzo świeża, albo zatrzyma się pani w pałacu u sprzyjającej nam rodziny. Proponuję to drugie, będzie wygodniej. Czy pozwoli pani zaproponować sobie markiza Alessandro di Colonna? To młody człowiek i szalenie bogaty. Jego pałac jest przestronny nadzwyczaj i nie słynie z jakichś wyjątkowych hulanek. Markiz radośnie panią przyjmie, ponieważ spodziewa się bliższej współpracy z Florencją. Właściwie z kimkolwiek, bowiem wariacko szuka sprzymierzeńców. Jego ojciec miał bardzo poważny zatarg z rodziną Caetani. Porwał zwyczajnie jedną z kobiet, jeszcze nie poślubionych. To że zgwałcił, to był drobiazg porównując z tym, że nie chciał się z nią potem ożenić. Caetani jasną rzeczą wysłali więc pannicę do klasztoru oraz poprzysięgli zemstę. Starego dorwali już, ale polują jeszcze na Alessandro oraz jego młodszą siostrę Sophię. Dlatego wiadomość, że chciałaby się u niego zatrzymać bogata dama z Florencji, stanowić będzie wspaniałą nowinę. Pozwolę sobie wystosować do niego list oraz poproszę ciebie, signora, o jego przekazanie. Żałuję pani, że tak rychło wyjeżdżasz - dodał nagle, ale natychmiast wziął się do roboty, choć wychodząc tęsknym okiem spoglądał na nią.
Nim zamknęły się za nim drzwi Agnese odezwała się.
- Przyślij tu tego Kowalski - wampirzyca miała problem z wymówieniem egzotycznego imienia, nie przejęła się tym jednak zbytnio, nada mu inne. - Pojaw się też gdy zakończysz swoje obowiązki i nadasz posłańca do Allessandro. Nie chciałabym wyjeżdżać bez pożegnania.
 

Ostatnio edytowane przez Kelly : 20-01-2017 o 21:41.
Kelly jest offline