Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-01-2017, 17:32   #4
Dhratlach
 
Dhratlach's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputację
Wprowadzał się do swojego nowego domu. Domu, który miał stać się jego nowym, prawdziwym, bezpiecznym sanctum z daleka od macek cywilizacji. Właśnie kończył inwenturę stanu altanek z zadowoleniem stwierdzając, że jest dość narzędzi... i multum roboty z ogarnięciem całego bałaganu, kiedy zawitał do niego Śmietankowy Szaman. Instynkt drapieżnika kazał mu zabić człowieka-który-człowiekiem-nie-jest. Ot animalistyczna reakcja na bodziec zaowalonej groźby. Szczęśliwie skrócił ten impuls wiedząc, że mord nie przeszedłby bez reperkusji... w cywilizowanym świecie. Świat który on widział w momencie swojego przebudzenia mówił co innego. Przeżyją tylko najlepiej przystosowani. Przeżyją tylko ci, którzy mają odwagę ryzykować, a starzec ryzykował. Podobne ryzyko podejmował i Thyrsus zgadzając się na wizytę. Zawsze jednak lepiej było żyć z innymi drapieżnikami i razem polować, niż bić się o ochłapy. A ochłapy? Prawdę mówiąc niewiele wiedział o tym miejscu. Jeszcze nie przeprowadził swoich badań, a już był w altance przypominającej daczę.

Ubrany był po swojemu. Szaro-brązowa lniana koszula i bawełniane spodnie w odcieniu ciemnej zieleni, oraz cienki, ciemno-zielony wełniany płaszcz i szare buty trekingowe. Na szyi miał naszyjnik zawieszony na rzemieniu z czaszką jakiegoś drobnego zwierzęcia. Wyjątkowo białą i dobrze zachowaną. Tak jakby została objedzona do czysta przez mrówki.

Cierpliwie wysłuchał słów swoich gospodarzy. Duchy często żądały takiej czy innej zapłaty za swoje usługi. Czasem, była to Esencja, czasem przysługa, czasem czas. W tym przypadku była to krew. Do dziś pamiętał moment swojego Przebudzenia. Do dziś pamiętał podróż po Pierwotnym Świecie i długie kolczaste liany prowadzące na szczyt Kamiennej Wieży. Do dziś pamiętał jak wyrył swój znak kreśląc zakrwawioną dłonią ślad w Kamiennej Księdze. Wtedy duchy i atawizmy Pierwotnego Świat go zaakceptowały. Jakikolwiek by ten rytuał tutaj nie był to nie był niczym odkrywczym.

Odebrał więc "sztylet" od młodej kobiety puszczając do niej oczko.
- Skoro taka miła dama się zgadza, kim byłbym ja gdybym się nie zgodził? - zapytał przyjemnym dla ucha lekko mruczącym głosem, wręcz zwierzęcym przypominającym pomruk zadowolonego z życia kota.

Po tych słowach spojrzał na narzędzie w dłoni kątem oka. Zmieniło kształt na potężny pazur jakiejś pradawnej bestii której nie widział świat od millenniów. Pazur był zdawał się roztaczać wokoło siebie przyblakłą zimną mgłę podobną do tej którą się widzi powoli sunącą się niczym wąż, lecz naturalną jak mgła świtania. Nie mniej, zdawać by się mogło, że było w niej coś nienaturalnego jakby wyjętego z innej rzeczywistości, z innego świata. A pazur? Zdawał się żyć własnym życiem poruszając się tak jakby chciał pochwycić i rozszarpać najbliższą ofiarę.

- Duchy natury biorą swoje i swoje dają w zamian. - powiedział z leniwym, zadowolonym uśmiechem objedzonego kota i wbił szpon w wnętrze dłoni, a krew pociekła drobną stróżką... widocznie natrafiając na mniejszą żyłkę i spłynęła kilkoma gęstymi kroplami na żyzną glebę by zniknąć bez śladu. Wiedząc, że ofiara została złożona, a duchy przebłagane, przekazał półświadomie Ostrze Przymierza następnej osobie skupiając się przy tym na Róży.

- Róża to piękne imię... mówi mi Igor. Zdecydowanie wolę moje drugie imię od pierwszego.
- powiedział do niej ciepło - Zapraszam na zdrowotną herbatkę ziołową.
 
__________________
Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem!
Dhratlach jest offline