Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-01-2017, 20:46   #2
Leoncoeur
 
Leoncoeur's Avatar
 
Reputacja: 1 Leoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputację


- Oręż mój zbyt mi drogi by nim po ziemi rzucać - skald wyprostowany i dumny pozycji swej nie zmieniał mówiąc mocnym głosem. Od kiedy mrok rozwiał się na powrót pozwalając widzieć się nawzajem, dar Canarla po który sięgnął sprawił, że sylwetka jego wzrok ściągała wzbudzając zachwyt. Nawet Pogrobiec, sroże unieruchomiony cienistymi odnóżami przerwał szamotaninę dziką i weń jak w obraz wpatrzony był.
- Jeżeli myślisz, że drugi raz dam się w odmęty Helheim wtrącić, choćby nawet na chwile jeno, to w srogim błędzie jesteś. Vsevolodzie - Freyvind twarz wykrzywił w grymasie na samo wspomnienie strasznej podróży przez inny świat.
- Zaproszenie czynię - odpowiedział przybyły mierząc miecz Freyvinda spojrzeniem lecz nie dając znaku czy go ten przeraża. Duma za to wyraźnie zadźwięczała i … buta?
- I nikt go nie odrzuca. Jeno wpierw zadbać o ludzi swych nam trzeba i na statek nasz odstawić. - Skald spojrzał na Vsevołoda mrużąc oczy. - Opadnięto ich, porwano, zocz do jakiego stanu doprowadzono. Jak nic Aros na psy zeszło ostatnim czasem.
- Nic im nie będzie, zajmą się nimi moi ludzie -
Vsevolod nie wchodził w negocjacje ze skaldem.
- Dość się nimi zajmowano. Zaproszenie przyjmę, gdy spoczną na mym okręcie.
- Twoja wola -
przybysz wzruszył lekko ramionami choć twarz mu stężała. Spojrzeniem rzucił i na Volunda. - Ty jak postąpić chcesz?
Pogrobiec wywołany wierzgnął, twarz jego wyrażała gniew ponad miarę, czy przez więzy, czy przez upokorzenie jakie niosła propozycja Rusina.
- Możesz schwytać… - zabrakło tchu, gdy jedna z macek ścisnęła mocniej wiotczejącego Gangrela - ...bestię! GNIEWU NIE ODBIERZESZ! - wykrzyknął tylko. Z grymasem bólu od ran i wściekłości splunął jeszcze przed siebie a w stronę rozmówcy.
Vsevolod spojrzał z pogardą na rzucającego się Volunda nie sprawdzając nawet gdzie padła plwocina.

- Skoro tak wybieracie… -
mruknął z kosym uśmiechem i drwiną w głosie.
Na skalda i Gangrela opadły macki.
Frey dojrzał trzy z nich opadające na niego niczym czarne, grube węże. Skorzystał z dobrodziejstwa krwi swej by działania swe przyspieszyć lecz i przeciwnik widno obserwował i uczył się. Zamach potężny mieczem uczyniony pognębił chwilowo jednego z mrocznych wijów. Drugi umknął podobnego losu by miejsca ustąpić swej siostrze. Na tę skald przygotowan był by tarczą ją zblokować lecz ta śmignęła ku jego łydkom oplątując się podle ziemi.
W tym czasie pazury co Volund wysunął wbiły się w trzymające Gangrela sploty, lecz jeno jedna z macek osłabiona przez to została. Na jej miejsce pojawiła się wnet kolejna.

W tym szamotaniu obaj poczuli że oczy ich zalepiane są czymś lepkim. Freyvind doświadczył podobnego uczucia. Nie tak dawno. Dla Volunda nowością utrata widzenia była.
Gdy tylko skald zaczął czuć odchodzący od niego zmysł chlasnął mackę która owinąwszy się wokół jego nóg próbowała go unieruchomić. Wtórował mu Gangrel, desperacko walcząc jak schwytane w sidła zwierzę, co oswobodzić się próbuje, pierwotnym instynktom oddane. Jasnym było, że jedno dlań się liczyć.
Wyswobodzić.
Odzyskać wolność.

.... ostatnim co ujrzeli nim ciemność zasnuła im oczy to kolejna fala macek wyłaniających się z cieni wokoł nich.
Skald ciął i tarczą bronił się, tuż obok brat jego niczym borsuk wściekły szalał - obaj zalani oślizgłymi sługami Vsevoloda zostali…

… by wkrótce poczuć ostrza w serca wbijane.

 
__________________
"Soft kitty, warm kitty, little ball of fur...
Happy kitty, creepy kitty, pur, pur, pur."

"za (...) działanie na szkodę forum, trzęsienie ziemi, gradobicie i koklusz!"
Leoncoeur jest offline