29-01-2017, 12:13
|
#10 |
| Ottoman nie dowiedział się ciekawych rzeczy. Nikt ostatecznie się ich nie dowiedział. Esmond postanowił ominąć temat, a Hebald wrócił wkrótce po tym zapraszając resztę do stajni. Nim wyszli Mustaff dostał swoje zioła, a Ottoman odprowadził mężczyzn wzrokiem. Karczmarz kłócił się ze swoją babą na zapleczu.
- Mówiłam ci abyś tego więcej nie robił kundlu!
- Stul pysk babo, bo klientów straszysz!
- Ja ci dam stul pysk! Nie zmieniaj tematu! ***
Na zewnątrz panowała względna cisza. Oczywiście dopóki Dizi nie zaczął tłumaczyć co i jak. Te kilka naście kroków wypełniło głowy mężczyzn informacjami po brzegi, z których to Hektor więcej rozumiał. Przynajmniej w teorii. W stajni czekała na nich ta blada i białowłosa dziewczyna co tak niezręcznie uciekła. Dizi stwierdził, że nie czas na zastanawiania i przez całą pracę wołał do niej po prostu “dziewczyno”. Sprawa z płozami była na w poły prosta, na w poły nie. Wóz był sprytną konstrukcją i płozy miał przyczepione z boku. Wystarczyło je podnieść, rozpościerając niczym skrzydła i opuścić w dół aby prosty mechanizm ustawił je na miejscu. Problemem było odczepienie kół i zdjęcie wszystkich bambetli jakie ze sobą wieźli. To zajęło sporo czasu i wysiłku całej czwórki. Karzeł najwięcej gadał i pokazywał co i jak, czasem zdenerwowany zabierał narzędzia jeśli uznał, że ktoś robił coś źle. Ostatecznie jednak był zadowolony kiedy koła wylądowały na wozie a płozy stały pewnie zakleszczone kołkami i doklejone na podobny żywicy klej. Gdy wszyscy zmęczeni mieli już się zbierać z powrotem do karczmy zauważyli, że przypatruje im się chłopiec stajenny. Najpewniej dzieciak karczemnej pary. Po całej jego twarzy widać było, że chciałby coś powiedzieć, wpatrywał się jednak tylko w grupę intensywnie.
|
| |